Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
[68.] PODRÓŻ Z PRZESZKODAMI

Po Warszawie trafiłam do Poznania i kiedy to w radosnym nastroju wracałam do domku okazało się, że pociąg dojeżdża (tylko) do...Rawicza, gdzie należy się przesiąść na autobus (komunikacji zastępczej). Jęknęłam tylko w głowie na myśl, iż czeka mnie małe (lub większe) "rzyganko". 

Liczyłam (naiwnie), że może jakaś apteka, albo chociażby otwarty kiosk się znajdzie, ale cóż płonne to były nadzieje. Usadowiłam się więc strategicznie na przodzie autobusu i udało się dowieźć treść żołądkową do Wrocławia. Swoją drogą panu kierowcy przydałby się GPS. Dwukrotnie zgubił się na trasie, a po wrocku obwoził na niczym niemiecką wycieczkę. Zastanawiałam się czy w ogóle gdzieś w końcu staniemy.

Na polu walki z tłuszczem poległam i nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Weidera nie dokończyłam...przerwałam na 40. dniu (niby to tylko dwa dni). Zrobię miesięczną przerwę i zacznę od początku - tym razem ukończę. 

Dzisiejsza porcja gimnastyki (półtoragodzinnej) skierowana była na brzuch. Jako rozgrzewkę wykorzystałam ćwiczenia na Leg-trainerze (kiepskie to spolszczenie, wiem). Wracam do dietki i niejedzenia słodyczy, słowo harcerza (tfu, harcerki).
  • Catherine92

    Catherine92

    26 września 2011, 21:30

    Dlaczego chcesz robić miesięczną przerwę? Nie poddawaj się! Cofnij za to o kilka dni i dalej kontynuuj ćwiczenia. Pokaż sobie i nam wszystkim, że potrafisz! Mam nadzieję, że szybko zaklimatyzuję się w Białym :)