Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
[98.] I znowu weekend...

Zakupiłam sobie miesięczny trening indywidualny proponowany przez Vitalię. Start w poniedziałek...Zobaczymy jak będzie. A jeśli będzie pozytywnie, to pewnie sobie zafunduję i kolejny miesiąc (przed wyjazdem na - zasłużony - urlop). Potrzebuję nowej stymulacji, bo moje treningi (programowane przeze mnie) stają się dla mnie zbyt monotonne. 

Oczywiście nadal monitoruję możliwość zapisania się na wspomniane wcześniej zajęcia z tańca na rurce. Niestety póki co terminy kolidują mi z pracą...Cóż, muszę cierpliwie czekać. Mimo, że cierpliwość nie jest moją najmocniejszą stroną ;)

Pozostając przy temacie ćwiczeń...dzisiaj zajęły mi trzy godziny. Jak zwykle męczyłam brzuch, a poza tym uda, pupa i ramiona poszły w ruch.

A tak sobie przypomniałam, w preferencjach powinnam zaznaczyć ramiona, w sensie by się na nich skupić. Wszak słabe mam łapy, oj słabe. Przy teście początkowym zrobiłam...khym, khm...ledwie...10 powtórzeń. Wiem, wiem, śmiech na sali ;D

Oki, zmykam zjeść tuczący obiad własną ręką zrobiony, czyli...zapiekankę ziemniaczaną :)

Miłego dnia życzę :)