Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
[188.] Opóźnienie

Ma cierpliwość zostaje wystawiona na trudną próbę...czy da radę? 
Pewnie, że da - skoro nie ma innego wyjścia.
Jeszcze nie wiem czy amerykański sen się spełni czy to tylko były jakieś urojenia pijaka, bądź coś w podobnym guście.

Moja forma (i motywacja w sumie też) przypomina teren górzysty, albo wspina się na szczyty blisko chmur, albo ląduje gdzieś w dolinach. Sama już nie wiem czego chcę.
A może raczej wiem, tylko coś mnie hamuje przed sięgnięciem po to.
Strach, lęk, obawa - jeden kij. Najwyższy czas opracować program pozbycia się ich nie tylko słowami, ale też i czynami.

Wczoraj w ramach urozmaicania diety przyrządziłam "wyrolowanego" indyka na trawce (nie tej pięciopalczastej paragwajskiej odmianie pietruszki).


Prosty w przyrządzeniu, ale za to jaki dobry :) Jakby ktoś chciał spróbować to podaję przepis:

Składniki:
1 pierś z indyka
mięso mielone
ząbek czosnku (wczoraj o nim zapomniałam ;))
ogórek kiszony
tłuszcz do smażenia (w moim przypadku to olej kokosowy)
sól (morska), pieprz, ostra papryka

Wykonanie:
Indyka kroimy na plastry wielkości mniej więcej naszej dłoni po czym go tłuczemy delikatnie (co by nie było). Po tym zabiegu posypujemy go solą, pieprzem oraz ostrą papryką.
Mięso mielone doprawiamy według uznania (u mnie oprócz wcześniejszych przypraw doszedł jeszcze tymianek i oregano), dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek, a kiszonego ogórka kroimy na cztery (niekoniecznie równe) części.
Na plastry indyka kładziemy mięso mielone (tak mniej więcej 2 płaskie łyżeczki, chociaż ja robię to na oko ;)), rozprowadzamy po całym kawałku, po czym na środku kładziemy ćwiartkę wyżej wspomnianego ogórka. Wszystko zawijamy i spinamy czy też zawiązujemy nitką (mój sposób).
W takiej oto postaci wyrolowany ląduje na rozgrzanej patelni i poddany zostaje obróbce termicznej. Osobiście smażę na małym ogniu pod przykrywką, co by mieć pewność, że mielone mięsko nie będzie surowe. Po obsmażeniu z każdej strony ląduje na talerzu i przez otwór gębowy... ;)

Jak przyrządzić szpinak raczej pisać nie trzeba.

Dzisiaj na śniadanie również szpinak i w sumie indyk też. Tyle, że wczoraj wyrolowany, a w ten niedzielny poranek poćwiartowany (przepraszam wszystkich o słabych nerwach za te pełne brutalności wyrazy ;)).

Na treningach bez zmian...a moje dłonie wyglądają tak:


i tu nie pomagają rękawiczki...chociaż muszę przejechać się do Obi (tudzież innego sklepu budowlanego) podobno mają tam cudowne w swym działaniu rękawiczki, które można i w gimnastyce spokojnie wykorzystać ;) Trza chwycić się i tej deski ratunku dla mych obolałych rączek ;)
  • MikeCavoh

    MikeCavoh

    12 maja 2014, 21:12

    Kurcze mam to samo z dłońmi. i rękawiczki sportowe nie pomagają.. Pomogły ci te rękawice z OBI?