Po całotygodniowej bieganinie czas na...leniwe wylegiwanie się w domowych pieleszach przy filmach z laptopa (m.in. "W imię diabła" - obrazem zainspirowanym historią, która wydarzyła się naprawdę i była głośna na całą Polskę, czyli buntem betanek z kazimierskiego klasztoru z 2005 roku), książką, programem w tv ("Tajemnice otyłości" w oczekiwaniu na "Fat-killersów - jakoś tak mi się spodobało podglądanie perypetii naszych rodzimych "grubasów").
Nie napiszę, że się...no właśnie, nie napiszę, więc nie piszę ;)
Dzień dziecka pełną gębą...
W porze obiadowej na mój talerz wylądowały kotleciki mielone z marchwią, pieczarkami, cebulą, papryką, kukurydzą, jajkiem i mąką z nasion amarantusa. Do kotlecików dołączyły frytki z cukinii i brokuły...mniam :)
Serio smakuje to lepiej niż wygląda ;)
Na śniadanie miałam jajecznicę z trzech jajek z dodatkiem kiełków, pomidora i czerwonej papryki (plus zioła: bazylia, oregano, tymianek oraz czosnek).
W międzyczasie był jeszcze grejpfrut czerwony, kiwi i marchewka (sztuk jedna).
Oto co skonsumowałam do tej pory...zdrowo, pożywnie i kolorowo :) i zapewne nie nudnie :P
ULLKAA28
4 marca 2014, 09:09Można prosić o pełny przepis. Pozdrawiam :D
crazyblueball11
3 listopada 2013, 09:38Menu jak najbardziej fantastyczne!!! Sama muszę przyrządzić takie frytki z cukini... mniam
mesaya
2 listopada 2013, 22:17Frytki z cukinii? Pierwsze słyszę. Przygotowane tak samo jak tradycyjne?