Dziś rano mierzyłam ciśnienie - 114/68/51 niskie. I to potem zdałam sobie sprawę, że nie wzięłam rano tabletek. Oczywiście tabletki wzięłam, bo sama nie będę ich odstawiać, ale dieta na pewno wpłynęła na moje ciśnienie. Dziś na wadze 133,6 ale vitalię uzupełnię po tygodniu tj w poniedziałek. Tak czy siak coś tam się rusza.. Chociaż uważam, że nieco zbyt wolno jak na WO. Samopoczucie bez zmian. Coraz bardziej mam ochotę wyjść już z WO po 2 tygodniach. To jest męczarnia. Już pominę fakt słodyczy... Ale czy wy wiecie jak bardzo chce mi się ziemniaka albo oliwki... Albo nawet zwykłego, małego banana? Albo jogurtu naturalnego... Matko jedyna... Nie wiem ile więcej wytrzymam... Poza tym po samym poście jeszcze drugie tyle wychodzenia z diety... Chciałam wytrzymać przynajmniej 4 tygodnie... Ale nie wiem nawet czy wytrzymam 3... Ehh.. Nie mam tej energii o której mówią, wtedy byłoby łatwiej...
silene_1310
24 czerwca 2017, 20:44Za każdym razem, kiedy po wyjściu z WO będzie ci się chciało śmieciowego jedzenia, przypomnij sobie, jak marzyłaś o ziemniakach :D.
Eulidia
25 czerwca 2017, 01:16ooj tak... bede sie starać!
ASIOREK71
24 czerwca 2017, 19:28Ja w końcu zobaczyłam dziś 133.5 .Po długim czasie w końcu spadek.Ale ja nie robię nic na siłę.Tylko ograniczyłam ilości i tak na oko liczę kalorie.Staram się nie jeść słodyczy.A jeśli już to na przykład kostkę czekolady a nie pół czekolady.
Eulidia
24 czerwca 2017, 19:34no właśnie.. Wolniej, ale można przyjemniej, co znaczy, że spadek bardziej trwały i przy okazji zmiany nawyków. A właśnie zmiana nawyków na stałe jest najtrudniejsza... :) Mimo wszystko widzę jedną dużą zaletę wo - doceniam to, że już pojutrze zjem ZIEMNIAKA! kurczę, nigdy nie myślałam, że będę się tak bardzo cieszyć na myśl o zjedzeniu ziemniaka z wody i z koperkiem... A tu proszę :P gratuluję spadku!
Eulidia
24 czerwca 2017, 19:36gratuluję tym bardziej, że ja w lutym startowałam z taką samą wagą, tylko, że miałam trochę zastoju z uwagi pofolgowania sobie podczas świąt i wyjazdów majowych :P (na szczęście uważałam i waga nie poszła do góry)
alhe11
24 czerwca 2017, 16:50Eulidia - piszesz, jak latwo jest chudnac 1 kg w tygodniu - "1.5kg na tydzień to dla mnie nic skoro mam się tak bardzo katować.. 1 kg można spokojnie uzyskać zdrowym, zbilansowanym jedzeniem, omijaniem tych złych i niedobrych słodyczy, alko i zwiększenia ruchu, także 1.5kg na tydzień to dla mnie żadne osiągnięcie na WO. Tu jest tyle zakazów, że nie opłaca się na tą dietę " Wiec jak to, ze doszlas do wagi 135 kg ! czy to choroba jakas Cie tak zmienila ? jezeli nie, to przeciez wystarczy zbilansowane jedzenie, zadne slodycze, troche ruchu... to teoria. A jak w praktyce ? Niestety z tak wysokiej wagi nie wychodzi sie latwo, gdyby tak bylo, nie byliby tlusci ludzie. Chcesz wyjsc z w/o poniewaz nie smakuja Ci warzywa ? dotad na pewno jadlas to, co Ci smakowalo, a efekt jaki ? 135 kg. Ze sie zle czujesz ? a wiesz, ile toksyn jest ulozonych we wszystkich tych kilogramach tluszczu ? Latwo jest powiedziec - to nie dla mnie- i rozgrzeszyc sie tak z jedzenia tego, co spowodowalo nadwage. Tak, tak, - ten post nie dla Ciebie - no bo nie mozesz jesc co lubisz, bo glowa boli .....bo musisz sie ograniczac i zmienic, a to , niestety, boli.
Eulidia
24 czerwca 2017, 17:45nie każda dieta jest dla każdego. Jestem słaba i nie wytrzymuję już na tej diecie. Lubię warzywa, ale lubię też rozmaitość. Ta poście wo raczej nie da się urozmaicić. Poza tym wiecznie męczy mnie biegunka - nie da się z tym pracować, jeśli przez 4h pracuje się na ulicy, gdzie nie ma dostępu do toalet. Ostatnie 2 tygodnie były dla mnie straszne w pracy. Moim głównym grzechem są chipsy, alkohol i brak ruchu. post wo sprawi, że nie będę w tym czasie jadła chipsów i piła alkoholu, ale nie sprawi, że zacznę się więcej ruszać - po pierwsze nie mam siły i energii po drugie czytałam, że ćwiczyć na tej diecie nie bardzo. Niestety nawyki mam po rodzinie, geny też. Od kilku lat staram się je zmienić. Od dobrych kilku mcy codziennie piję 1.5l czystej wody i jem 5 mniejszych posiłków - nauczenie się tego było trudne, ale się udało i jest to zmiana na trwałe. Post wo nie da mi takich nawyków na stałe. Choroba też dużo tu zrobiła, bo dopiero 1.5 roku temu zaczęłam brać leki na tarczycę. Wiem, że smakować mogą też naturalne i zdrowe rzeczy, ale muszą być różnorodne. Na poście wo organizm oczyszcza i odkwasza się pierwsze 2 tygodnie, potem następuje "tylko" samoleczenie. Także i fakt, iż przetrwałam te 2 tygodnie jest dla mnie sukcesem na miarę wejścia na himalaje. Może innym razem uda się więcej. I tak jeszcze szepnę, że dopiero od jakiegoś czasu nie mieszkam z rodzicami, a z moimi nie da rady się odchudzać, bo największy wytrwały przy nich pęknie, a ja jak wspomniałam - jestem słaba. Jestem gruba. Nie tylko ciałem ale i duchem. Zawsze byłam i chyba tylko chlo mogłoby to zmienić. Widzę, że masz wnuki - ucz je zawczasu jak dbać o swoje ciało, bo mnie nikt nie uczył.
alhe11
24 czerwca 2017, 18:05Eulidia, podoba mi sie Twoja odpowiedz - wiesz, co chcesz i znasz swoje slabe strony. Zycze Ci, abys znalazla diete - albo raczej odzywianie, ktore Ci pomoze. Trzymam kciuki.
angelisia69
24 czerwca 2017, 13:21ja podziwiam za 1tydz takiej katorgii
Eulidia
24 czerwca 2017, 13:32pierwszy tydzień jest o tyle gorszy, że samopoczucie jest straszne.. Biegunki, bóle głowy, osłabienie, bóle mięśni i stawów... Za to w drugim tygodniu zmęczenie warzywami i tymi samymi posiłkami jest już znacznie większe... Niby jest sporo przepisów i można coś kombinować, ale takie kombinowanie podstawowe i tak już sprawia, że niemalże cały czas siedze w kuchni... Nie chce mi się już :P