Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wracam do żywych :)


już jest dobrze, dzisiaj wzięłam ostatni antybiotyk (rano) czuję się już chyba dobrze :)

Popołudniu przebiegłam się :

km

4,68

min

41:59

kcal

456

trochę padało, ale mam nadzieję, że nic mi już nie będzie, byłam odpowiednio ubrana ;)

Dietkę też zaczęłam dzisiaj na 100 % , właśnie kończę gotować obiad na jutro i pojutrze, tak sobie ustawiłam, żeby gotować na dwa dni, bo nie chce mi się codziennie na jedną osobą gotować mini porcji :)

Teraz pozwolę sobie wrzucić kilka zdjątek z ubiegłego weekendu, bo po powrocie się rozchorowałam i nie miałam ochoty na nic :)

To na okoliczność 5 tej rocznicy naszego związku, mój L zorganizował mi wyjazd na kąpiele termalne, a przy okazji upajaliśmy się co niektórymi zakątkami Szwajcarii :)

Najpierw byliśmy w Gruyères, uwielbiam to urocze, romantyczne miejsce :

i tam tradycją jest zjedzenie gruyerskiej śmietany do kawy, to mój grzeszek wyjazdowy, ale nie mogłam się powstrzymać, jedyne co,to zamieniłam bezy (też ich wyrób tradycyjny) na maliny :)

potem pojechaliśmy do Valais, gdzie widoki zapierają dech w piersi i choć od dziesięciu lat tam jeżdżę ciągle robią te wyjazdy ma mnie ogromne wrażenie.

Oto widok z okna pokoju hotelowego 

i takie tam...

no, ale czas wrócić z obłoków na ziemię, zostały cudowne wspomnienia... i szara rzeczywistość : praca, dietka itd

Miłego wieczoru wszystkim życzę...