Już chyba cały tydzień nie pisałam. Ale to był ciężki okres. Najpierw konferencja, potem zebranie z rodzicami i jeszcze dwa razy dzień babci. Dobrze,że dzisiaj piątek. Można odsapnąć. Chociaż już w tygodniu wymyśliłam sobie robotę - rozebrać choinkę. Szkoda mi, bo jest żywa i jeszcze się bardzo nie sypie, ale z drugiej strony to zabiera trochę miejsca.
Myślałam, że to tydzień stracony. Najbardziej martwiła mnie, że cm mi nie ubywa. Waga powolutku leci w dół, ale z pomiarami gorzeń. Jednak wczoraj zauważyłam, że coś drgnęło (zmierzę się dopiero w niedzielę). Trzymajcie kciuki.