Nie dodałam wczoraj wpisu, bo nie miałam czasu, więc teraz nadrabiam zaległości. Zgodnie z postanowieniem poszłam wczoraj biegać. Zrobiłam 7,5 km i załatwiłam sobie kolano, nie mogłam cały wieczór ruszać nogą. Dobrze, że nie planowałam żadnej zabawy, bo podpierałabym ściany.
No pobiegałam i na tym się skończyło. Dietę pilnowałam bardzo ładnie do jakiejś 19.00, bo potem poszłam do szwagra na 40-te urodziny i 45 rocznicę ślubu teściów i już nie dało się trzymać diety. Wstałam z ogromnymi wyrzutami sumienia i wzrostem na wadze i tak właśnie rozpoczęłam nowy rok.