Góry
Kiedyś przy wadze 135 kg wlazłam na 3 Korony... był to wielki wysiłek. W pewnych chwilach myślałam, że sarducho wyskoczy mi z piersi, ale jakoś weszłam... a kiedy już weszłam...stwierdziłam, że góry są cudowne.
Postanowiłam wtedy (albo może lepiej powiedzieć wymarzyłam sobie), że kiedyś schudnę, schudnę i będę wtedy chodzić po górach... i wtedy tam wrócę.
No i w tym roku wreszcie pogoda i mój urlop się dopasowały - byłam w Tatrach...
Jednego dnia pojechaliśmy specjalnie w Pieniny, żebym mogła wejść na te moje 3 Korony...
PS... Tak wiem, strasznie długo tu nie zaglądałam... Podejrzewam, że większość dawnych znajomych już mnie nie pamięta. Ale dla zainteresowanych: Waga jak na pasku... chociaż było już gorzej tej zimy... na szczęście 2 tygodnie w górach i 3 kg w dół... (polecam...)
A tak poza wszystkim, strasznie trudno jest nie przytyć po tym jak się tyle schudło... i niestety jak na razie w tej materii zaliczam porażkę (to chyba jest nawet trudniejsze niż samo odchudzanie).
Jeżeli nie uprawiam żadnego sportu, to niestety zaczynam tyć, chociaż dbam o dietę. Mam nadzieje, że w te wakacje wrócę do mojej wagi minimalnej... ale zobaczymy...
Tatry:
Foczka81
29 lipca 2013, 08:09Pamiętamy :) Czasem myślę, co u ciebie... Pokażesz zagojony brzuch po plastyce? Bardzo jestem ciekawa jak to wygląda, a po 2 dziecku i ogromnej nadwadze to nie wiem czy mnie też to czeka.... Buziaki i pozdrawiam.
belferzyca
28 lipca 2013, 21:15trzymam za ciebie kciuki
delidka
28 lipca 2013, 21:13ja też pamiętam, jesteś dla mnie wielką motywacją. Ja już 2 razy chudłam i tyłam oba razy ponad 30 kilo. Ech to jojo...
moskenes
28 lipca 2013, 14:08Pamiętam, pamiętam. Dobrze pamiętam. W tak zwanym międzyczasie zdążyłam schudnąć ponad 40 kg i przytyć ponad 30. Wiem coś o tym jak trudno utrzymać wagę ;( Tobie wychodzi to całkiem nieźle.