Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Aby do piątku


Do piątku bo w piątek ważenie i mierzenie. Nie mogę się doczekać. Zasad wymienionych w poprzednim wpisie trzymam się rękami i nogami. Przez te sześc dni wstępnej diety zaliczyłam trzy dni po 20 min ćwiczeń na brzuch oraz po pół godziny na rowerku stacjonarnym. Dzisiaj tylko ćwiczenia na brzuch, jutro przerwa i w sobotę ćwiczenia na brzuch i rowerek. Niedziela przerwa.

Jeśli chodzi o żywienie.

-udaje mi się utrzymać odstęp 3-4 godzinny, ostatni posiłek zjadam ok 20.00 (spać chodzę po 23);

-woda zależnie od stopnia zajęcia umysłu i wolnej pamięci(1,5 l do 2l);

- w poniedziałek zbłądziłam. Jak z domu wyszłam po 8.00 to weszłam dopiero po 18.00. W ciągu dnia godzinowo lekkie posiłki, po 18.00 zaś dwa kawałki pizzy. Ostatni posiłek już programowy, kanapka z razowym chlebem i chudą wędlinką, do tego ogórek.

Póki co jedynie mój mąż wie że mam dietę i na razie nie próbuje mnie kusić jakimiś przysmakami. Mi samej łatwiej odmówić ciasta czy też cukierka. Zachcianki na słodkie zajadam owocami lub suszonymi śliwkami.

 Wieczorkiem poczytam co na portalu w trawie piszczy. Teraz mam kupę roboty z rysowaniem.

Pozdrawiam wszystkich.