Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nie mogę uwierzyć.


Gdy weszłam dzisiaj na vitalię byłam w szoku. Ostatni wpis dodałam rok temu, a konto założyłam prawie 3 lata temu!! A mimo to nie osiągnęłam wyznaczonego celu. Cały czas błąkam się między 65-62-59-62-65 kg. Chcę w końcu ustabilizować swoją wagę. Wydaje mi się, że problem dotyczył mojej motywacji. Trochę poćwiczyłam, a potem "to tylko jeden cukierek, nic mi się nie stanie". I tak w kółko. Muszę wybrać się do dietetyka, bo sama nie potrafię ułożyć sobie menu. Zwłaszcza, że pracuję od 8 do 16 i dwa posiłki muszę zjeść w pracy. Zwykle wygląda to tak: 7.00 płatki z mlekiem, 10.00 kanapka, 14.00 kanapka, 17.00 warzywa na patelnię  i potem już raczej nic nie jem, chyba, że kawa z mlekiem i jedną łyżeczką cukru (niestety nie potrafię jeszcze całkowicie odstawić) lub kilka wafli ryżowych. Jem za szybko, wiem - to błąd. Dużo piję. W domu wodę, natomiast w pracy jakoś nie mogę. Od kiedy pamiętam piję sok malinowy. Wiem, cukier... Myślę, że to właśnie dlatego nie chudnę. Próbuję pić zieloną herbatę, ciężko jest ale muszę się przemóc. Dla własnego dobra. 

W tym tygodniu zaliczyłam już 4 treningi, jeszcze jutro piąty. Jest początek kwietnia. Kilka poważnych zadań przede mną. Po pierwsze i najważniejsze - sesja. To już za dwa miesiące! Tego się najbardziej boję, bo od początku roku w ogóle nie przykładam się do trudniejszych przedmiotów, a nie mogę sobie pozwolić na potknięcie! Niestety, mimo że to priorytet nie mogę się za to zabrać, cały czas się zajmuje czymś innym. W tym też kwestią odchudzania, która jest dla mnie kolejnym priorytetem. Za dwa miesiące wakacje, więc i do swojej figury muszę się przyłożyć. Chcę połączyć oba te cele. 

Od poniedziałku zaczęłam ćwiczyć turbo wyzwanie. Za każdym razem kiedy czuję, że już nie mogę, mówię do siebie "Dasz radę, musisz wytrzymać, do dla Twojego ciała!" i wyobrażam sobie swoje super szczupłe nogi w obcisłych jeansach i pastelowych butach na obcasie. Piękny widok! Ten sam sposób  chcę wykorzystać w przypadku nauki do sesji. Tylko co chcę sobie wyobrazić.. Chcę zobaczyć swoją ocenę w usosie (portal mojej uczelni, gdzie wpisywane są moje wyniki egzaminów). Tak! Chcę zobaczyć wszędzie czwóreczki! Mam tylko trzy przedmioty do zaliczenia, chociaż naprawdę bardzo trudne. Nie mogę sobie pozwolić na niezdanie któregokolwiek! Ciężki okres przede mną. Poza tym mam kilka ważnych rzeczy do zrobienia, w kwestii których też mam ogromne opory!  Po pierwsze do dentysty. Zdaje się, że robi mi się martwy ząb i jeszcze czuję problem z ósemkami. Szkoda mi tylko trochę kasy, no ale cóż jak mus to mus. Na tym nie ma co oszczędzać. Chcę też żeby zrobiono mi piaskowanie zębów. Nie wiem jak to dokładnie wygląda, ale słyszałam że można pozbyć się kamienia z zębów. To by mi pasowało. Potem koniecznie do optyka. Potrzebuję okularów. Nie mam dużej wady, ale po dłuższej pracy przy komputerze bolą mnie oczy. Używam kropli, ale to nie wystarcza. Mam dylemat, bo nie wiem czy wybrać oprawki metalowe czy plastikowe. Te pierwsze mniej widoczne i jak twierdzi mój chłopak, bardziej mi pasują, ale mi się strasznie podobają plastikowe. Muszę jeszcze poszukać. Muszę się jeszcze zorientować czy optycy przy zakupie okularów robią od razu badanie wzroku i dobraliby mi odpowiednie szkła. Bo szczerze powiedziawszy, nie chce mi się czekać na wizytę u okulisty.. Kolejnym moim zadaniem, które muszę wykonać to pójście w końcu do ortodonty! Od kiedy pamiętam mam krzywe zęby i czas coś z tym zrobić. To planuję na okres po sesji, czyli początek lipca a ja zabieram się konkretnie i idę po aparat. Chociaż to też nie mały wydatek.. Zastanawiam się też czy uprzedzać mojego chłopaka.. Ciekawe jak zareaguje, czy będę mu się dalej podobać w aparacie ;p. Chociaż chciałabym taki przeźroczysty, żeby był jak najmniej widoczny. To na razie tyle. Oby mi się udało :)