Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Trzy dwa zero, elo elo! :)


Od 2015 jestem aktywną adeptką krav magi, wykorzystywaną do prowadzenia rozgrzewek, rozciągania i - od czasu do czasu - treningów siłowo-kondyncyjnych. I na tym mogłabym zakończyć mój wywód, gdyby nie fakt, że ostatnio usłyszałam "Zaje...fajna dupa, niezłe mięśnie, a teraz zapier...niczaj na cardio, bo od roku nie schudłaś". Taa, nie ma to jak motywacja od najbliższych, ale wiem, że ta osoba chciała dobrze.

I przyszedł czas na zastanowienia - czy moje wyniki w sporcie nie mogłyby być lepsze? Czy nie czułabym się zdrowiej, jedząc rzeczy, które mogłabym wrzucić na Insta z hashtagiem #cleanfood, zamiast pocieszać się czekoladą po porażkach a kalorie nabijać pizzą z rodziną i kanapkami z pomidorem i śmietaną? Czy nie lepiej spróbować swoich sił również w kuchni, skoro na siłce świetnie się rozwijam?

A teraz są wakacje. Idealny czas na przemyślenie najważniejszych spraw i eksperymentowanie.

A więc mimo że w moim ciele mimo nadwagi czuję się jak ryba w wodzie, zaczynam "PROJEKT XXS". Mam nadzieję, że przyczyni się on nie tylko do zrzucenia zbędnych kilogramów, ale i nawiązania ciekawych znajomości, przeżycia godnych pozazdroszczenia przygód (bo przecież sport to zabawa, nie? Dieta też nie musi być katorgą!), a przede wszystkim zainspiruje tych, co wolą po siłowni rzucić się na pizzę z podwójnym serem niż zrobić sobie pełnowartościowy posiłek samemu.

No to... Just do it! :)