Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dlaczego wciąż chcemy cos w sobie zmieniać?


Jestem na Vitalii od kilku tygodni i nadziwić się nie mogę jak nas wiele jest. Jestemy niezadowolone ze swojego wyglądu, chcemy się zmienić na lepsze. Chcemy albo zgubic kilogramy, albo przytyć. Chcemy wyglądać ladnie dla naszych panów, dla otoczenia, dla sukcesu, dla zdrowia. Problem wagi i jedzenia dotyczy tak wiele/wielu z nas.

A co z samoakceptacją?

Tak łatwo jest nam znaleźć wady w nas samych, czy potrafimy się cieszyć z tego co jest w Nas piękne? Potrafimy zaakceptować chrapanie męża, mięsień piwny chłopaka, jego manię oglądania gołych pań.. Mogę w nieskończonosć, bo wydaje mi się, że Nasza tolerancja wobec innych jest dosć duża podczas gdy samokrytyka przybiera czasami nieskończone rozmiary wykraczające poza granice absurdu.

Wiadomo, że jednym z istotnych czynników naszego szczęscia, do którego wszyscy dążymy, jest być podziwianym przez innych, ale czy umiemy podziwiać siebie samych?

Odkąd zaczęłąm konkurować o pracę w Anglii, zrozumiałam, że Brytyjczycy mają nade mną bardzo ważną przewagę. Są pewni siebie, pewni własnej wyjątkowosci i umieją samym sobie prawić komplementy. Kiedy po raz pierwszy spytano mnie o trzy rzeczy, które mnie czynią najlepszym kandydatem, poczerwieniałam i niepewna siebie wydukałam tam cos o tym, że się szybko uczę itede.
Po kilku latach spytana o to samo, podnoszę dumnie głowę i wymieniam z usmiechem. Po czym pytam: a jakie są trzy powody, dla których ja powinnam przyjąć tę pracę?

Dlaczego jest nam tak ciężko pokochać siebie samych? Dlaczego wciąż chcemy cos w sobie zmieniać?

Nie mówię, że jest to złe, ale czasem kiedy czytam posty dziewczyn z 'prawie niedowagą' to sobie myslę:
- albo naprawdę czują się źle we własnej skórze, mają problem z samooceną
- albo czują się ładne, ale potrzebują to usłyszeć od kogos innego - mają problem z własną samooceną,
- albo, uważają, że wyglądają bosko i lubią słyszeć komplementy, mają problem z własną samooceną.

Wiem jedno, nigdy więcej w życiu nie chcę się zmieniać dla kogos. Nie chcę być ani gorsza, ani lepsza. Tak sobie myslę, że swietna figura i ładny wygląd nie przysporzyły mi wiele dobrego w przeszłosci, nie dały mi szczęscia ani lepszych orgazmów.
Przepraszam, że tak dobitnie, ale prawdziwie.

Zajęło mi trochę czasu, by dostrzec, że nie mogę o sobie mysleć, czy mówić źle. Wszakże tyleż to razy odkryłam w sobie samej bardzo dobrego przyjaciela.
Kiedy mi wbijano dwanascie igieł w stawy kręgosłupa, nie było waże czy ważę 65 czy 45 kilo. Teraz czekam na wyniki biopsji i martwię sie.... tym, że w ciągu ostaniego tygodnia nie schudłam nic.

*******************************************************************

Chyba widać, że mnie na refleksje wzięło.
Znalazłam swój stary pamiętnik, w którym tak kiedys pisałam do M...

Kim jestem
By osuszyć smutki Twych poranków?
Wspomnieniem bez emocji
Włosem zagubionym w ciesninie poduszki
Twarzą bez imienia

I jak mam Ci wytłumaczyć
Że nie istnieję
Gdy o mnie nie pamiętasz

Ach.... stare słodkie czasy...
  • jankaq

    jankaq

    18 stycznia 2013, 23:16

    Masz absolutna racje. Ja tez czasami myśle po co to wszystko. Mam mnóstwo innych problemów na głowie a jednak te odchudzanie gdzieś siedzi w mojej głowie.