Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
10 tysięcy mil mojego związku


No więc obraził się na odlegosć. Czasami czuję się, jakbym znowu w podstawówce była. Nie można z nim porozmawiać, ponieważ w ciągu tygodnia kontaktujemy się tylko przez BBM. Kiedy napiszę mu co mi na sercu leży, on najzwyczajniej nie odpisuje, albo jeszcze gorzej, odpisuje: it's all ok.

A ja nie myslę, że jest.

Od początku tego roku widziałam go trzy razy, a to podobno jego cichy sezon, kiedy nie ma za dużo pracy i nie musi być na wyjazdach. W ubiegłym roku jeździłam za nim po całej Anglii by tylko spędzić z nim trochę czasu. Nawet nie wiem kiedy przejechałam te 10 tysięcy mil, wszystko po to, by spędzić z nim wieczór.
Po okresie swiąt Bożego Narodzenia cos we mnie się zbuntowało. Siedziałam w domu sama, chociaż oboje nie pracowalismy. Mój R jak się okazało, miał inne priorytety. Nasze domy dzieli 80mil. On u siebie ma przyjaciół i rodzinę. Było dobrze, póki ja przyjeżdżałam do niego. Chodzilismy na imprezy do jego znajomych, kolacje z rodzicami, zawsze cos z kims, nigdy sami. Dlatego własnie chciałam, by spędził trochę czasu u mnie, w moim domu, gdzie moglismy być sami, tylko ja i on (no i moje dwa koty).

Przez całe dwa tygodnie, spędził u mnie tylko 4 dni, w tym dwa z przyjaciółmi, których razem ze sobą przywiózł.

Teraz jak to piszę, to naprawdę źle to wygląda.

Jestesmy ze sobą już prawie dwa lata, a tak naprawdę to mało się znamy. Widujemy się tylko z jakichs okazji, w hotelach, u przyjaciól, na wyjazdach, imprezach, koncertach. Ja się zastanawiam jak wyglądałoby nasze codzienne życie. Wytrzymalibysmy ze sobą?

Tego się raczej prędko nie dowiem.

R namawia mnie na kupno domu blisko niego. Oznaczałoby to dla mnie porzucenie tu wszystkich moich znajomych i przyjaciół, miejsc, które znam, po to tylko, by być blisko jego domu, w którym on spędza po kilka dni na miesiąc. Kiedy odmówiłam, obraził się.

O co poszło wczoraj? Po raz kolejny napomknęłam, że ostatnio bardzo rzadko się widujemy. Odpisał: mamy zaplanowanych kilka 'przygód' na przyszły miesiąc, potem pojedziemy na wakacje, wszystko OK.
Odpisałam: przykro mi, że taka mała ilosć czasu ze mną Ci wystarcza.

Jak zwykle odwrócił kota ogonem i obwinia mnie o to, poniewaz już za nim tak nie jeżdżę.
I przestał się odzywać.
Przedszkole, normalnie mówię przedszkole.

Czasami się zastanawiam czy faktycznie nie przesadzam, ale potem sobie myslę: czy to, że chcesz swojego faceta widzieć chociaż raz na tydzień i chociaż jeden wieczór spędzić z nim sam na sam to przesada?

Cóż to za związek? Nawet nie na pół etatu. Czasem to mi się już nawet nie chce odpisywać na te wiadomosci, czy odbierać telefonu.
Z drugiej strony, kiedy jestesmy razem, to jest pięknie, ale są to tak rzadkie chwile, że zastanawiam się czy warto.
Zapomniałam nadmienić, że jego dom, to jest tak naprawdę dom jego rodziców i chyba nie muszę dodawać, że mało komfortowo czuję się kiedy tam jestem. Jego rodzice są kochani, ale same rozumiecie? On czasami potrafi zostawić mnie w kuchni z jego mamą na godzinę, bo idzie wziąć prysznic czy cokolwiek, a ja nie tak wyobrażam sobie spędzanie wieczoru z moim mężczyzną.
W swoim mieszkaniu, które z kolei znajduje się 100 mil ode mnie i 120mil od jego domu, bywa kilka razy na miesiąc.

No i czy to w ogóle ma sens? A może to po prostu ja po moich wczesniejszych doswiadczeniach za łatwo się poddaję?

Jest piątek, weekend, czas który można spędzić w sposób, w jaki się lubi. Ale R jest daleko i nie wróci do przyszłej soboty. Ostatnio widziałam go w niedzielę na dwie godziny. Nic dziwnego, że moi znajomi myslą, że żyję w wyimaginowanym związku.
  • Madanna

    Madanna

    1 lutego 2013, 11:55

    Nie powinnaś dla niego się przeprowadzać, bo może być tak, że porzucisz wszystko to co lubisz i znasz, a wcale nie dostaniesz wiele w zamian. Zadbaj o siebie, to co Tobie sprawia przyjemność i postaraj się nie skupiać cały czas na związku, bo w jakąś depresję zaraz wpadniesz. Jeździłaś za nim przez rok, teraz czas żeby on trochę pojeździł za Tobą, masz prawo tego od niego wymagać i nie szukać usprawiedliwień w sobie dla jego wygodnictwa.