Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzień 73


 








 ` Jakie to piękne , gdy własny ojciec chce się Ciebie pozbyć z domu, za wszelką cenę. Grozi, ubliża, dogryza, robi wyrzuty, znęca się psychicznie. Staram się być twarda, nie bronić zanadto, nie odzywać się, wysłuchiwać wszystkich przykrych słów z kamienną twarzą, przełykać każde gorzkie zdanie bez wzruszenia. Nie wiem jednak jak długo tak wytrzymam, po prostu nie wiem, jak to zniosę. Jest mi coraz trudniej, coraz ciężej. Czuje się jak intruz we własnym domu, jak ktoś niechciany, znienawidzony, niepożądana. Nie wiem czym mam się zająć by o tym zapomnieć, pracuje, uczę się, zajmuję końmi, ale to za mało ciągle myślę , ciągle mam wyrzuty sumienia. Mam momenty kiedy CHCĘ znowu wrócić do bulimii, zamknąć moje myślenie w kręgu ED ,  "oczyszczać się" .... . Potworne ... . Jest mi tak okropnie źle. Jakby nie moja mama , nie wiem co by ze mną było. 
Mam taki potworny mętlik w głowie, miałam przeczekać, aż wszystko się uspokoi , wróci do normy, ale to już trzeci tydzień ! Jak długo może wychodzić to słońce po burzy  ?! Czy ono wogóle ma zamiar wyjść? Szykuje się męczący, stresujący weekend majowy !

...

Zjem obiad i idę na konie, muszę się odprężyć .


  • nulla87

    nulla87

    2 maja 2013, 06:52

    co za.. czlowiek! tyle dobrze, ze masz mame za sobą, wspierajcie sie! mam nadzieje, ze niedlugo wszystko wroci do normy. Trzymaj się :-*

  • Rwetes

    Rwetes

    1 maja 2013, 23:18

    Przynajmniej nie jest tak, że wszyscy stoją po drugiej stronie barykady. Dobrze, że mama jest z Tobą. Oby się poukładało ;)

  • PannaKatarzyna1994

    PannaKatarzyna1994

    1 maja 2013, 21:17

    U mnie w domu panuje podobna sytuacja. Ojciec śmieje się z mojego odchudzania. Krytykuje mnie i mamę, ciągle nam dogryza. Według niego jestem gówniarzem, który...a z resztą szkoda słów. I trzyma sztamę z babcią, która jest istnym radarem i największą plotkarą. Oni mnie wykończą psychicznie i ja to wiem. Nie martw się, jakoś się ułoży. Musi się ułożyć.

  • Cheerful.

    Cheerful.

    1 maja 2013, 17:14

    przykro mi, że u Ciebie taka atmosfera :-( dobrze, że chociaż masz oparcie w mamie ;*