Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzień 28 - niedziela z wagą


Witajcie Moje Drogie :)
jestem już w nowych kątach, po traumatycznej przeprowadzce, straszliwie obolała i zmęczona, ale szczęśliwa niesamowicie - mieszkanie jest doskonałe, chcę zostać tu już na zawsze! :) przez ponad tydzień się nie ważyłam od czasu ja w sobotę poprzednią spakowałam wagę do kartonu - tak jak większość swojego dobytku - dopiero teraz wyjęłam ją i znalazłam dla niej nowe miejsce. Przez cały tydzień odpuściłam sobie większość dietowych zasad, stres związany z przeprowadzką i niesamowity nawał pracy (w środę wyszłam z biura o 22!, a że zaczęłam o 9 oznacza to 11 godzin pracy). Nadal nie jadam słodyczy poza tą łyżeczką cukru do kawy, raczej nie jadam też owoców - wolę warzywa, ale zjadłam kilka białych bułek, 2 razy dałam się namówić na pizzę (musiałam czymś nakarmić chłopaków pomagających przy przenoszeniu nas), kilka słodkich drinków z koleżanką z pracy... sporo tych grzeszków było :) Łatwo się domyślić, że właziłam na tą wagę dziś z drżeniem serca, żeby tylko pokazała wynik nie wyższy niż w poprzednim tygodniu. Ale jak widać - ruch jest dużo bardziej skuteczny niż jakakolwiek dieta - 2 dni (czwartek i piątek) łaziłam i nosiłam pudła od wczesnego świtu do późnej nocy, wczoraj znów pół dnia chodzenia i moszczenia się w nowych kątach a wieczorem kilka godzin skakania na ursynaliowych koncertach i efektem jest 1 cały kg w dół - waga pokazała dziś 76,6 :)
Zaraz ustawiam nowy pasek postępu i wracam do dietowych zwyczajów a na dniach mam zamiar zacząć wprowadzać w życie swoje postanowienie odnośnie biegania (póki nóżki mam wyrobione do ruchu, żeby nie zaprzepaścić tych strasznych zakwasów)

miłej niedzieli życzę, ja poczytam Was dopiero wieczorkiem, po kolejnych koncertach :)
  • brzydula.agula

    brzydula.agula

    5 czerwca 2012, 07:13

    Witaj :) coś nie mogę Cię dogonić z tą wagą :), ale bądź czujna :). Gratuluję przeprowadzki! U mnie niewielkie spadki, ale po ciuchach czuję że jest ok :)