Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Generalnie jest OK - dzieci, mąż, plany na przyszłość... Wszyscy już są przyzwyczajeni chyba, że jestem grubasem i ja też mogłabym się z tym pogodzić. Pamiętam jednak czasy, kiedy mogłam założyć co chcę i wyglądałam świetnie, kiedy nie męczyłam się tak szybko a brzuch nie leżał mi na kolanach, gdy siedziałam. Chcę jeszcze przed 40-tką wrócić do świetnej formy - moje życie zaczyna się od nowa :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6277
Komentarzy: 102
Założony: 6 maja 2012
Ostatni wpis: 29 kwietnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Fioleq

kobieta, 45 lat, Pisz

164 cm, 78.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 kwietnia 2015 , Skomentuj

Od ostatnich wpisów nic się nie zmieniło na wadze. Płynie troszkę w dół, troszkę w górę, generalnie ok 79 kg. Za to życie daje czadu! Zaczynam nową pracę, którą planowałam dopiero na początek jesieni. Krótka histora:

Od kilku lat byłam związana z branżą reklamową. Najpierw na Śląsku, potem w Warszawie, w małej agencji, która zmieniła się w dużą Agencję. Kiedy zaszłam w ciążę nasze drogi się rozeszły a ja postanowiłam się przebranżowić. Wróciłam do źródeł i zrobiłam studia podyplomowe z Logopedii. Przeniosłam się z Warszawy do małego miasteczka, w którym się wychowałam wakacyjnie. Nie liczyłam na łatwe wejście w nowy zawód ale przypadek sprawił, że spotkałam Panią Dyrektor prywatnego przedszkola, która potrzebuje Logopedy od zaraz. No i stało się - zaczęłam pracę w nowym zawodzie :) Zupełnie wybiło mnie to z rytmu, który pozwalał na stosowanie diety i ćwiczeń. Doszły jeszcze zmiany w trybie życia chłopaków (muszę gotować na bieżąco obiady bo przestali jadać w krzesełkach, ale jedzą przy stole i to są ciągle eksperymenty). Staram się biegać kiedy tylko mam okazję, co najmniej dwa razy w tygodniu. Myślę, że niedługo opracuję nowy rytm i znów zacznę pracować nad wagą, ale na razie - są rzeczy ważniejsze, i ważne jest to, że nie rośną wartości na wadze :)

Energia jest wielka i ciągle mam dużą motywację, więc wierzę, że uda mi się do końca roku osiągnąć cel. Trzymam kciuki za siebie ;)

12 kwietnia 2015 , Komentarze (2)

Miałam mocny plan, że podczas urlopu męża będę biegała codziennie. Oczywiście nie udało się. Całe szczęście, że święta wielkanocne nie są tak tuczące jak inne, ale i tak przybrałam kilo. Ważę się codziennie i niestety na wadze ciągle okolice 80-tki. Teraz maż wyjechał i trzeba znów zacząć żyć niskokalorycznie. I tak jestem dobrej myśli, bo oboje od połowy stycznia straciliśmy po 6 kg na czysto. Pracujemy też nad "plank chellenge" i idzie nam nieźle. Już przyzwyczaiłam się do nowej mnie i teraz znów czuję się gruba, więc motywacja jest większa. Jednak kilka razy pobiegałam w czasie tego mężowego urlopu i bardzo mi się to podobało. Postaram się biegać więcej. W ogóle mam mnóstwo energii bo wiosna, bo ciepło, bo szykują się zmiany w moim życiu zawodowym :) mrrrrrrrrr..... nie mogę się doczekać :)

31 marca 2015 , Komentarze (4)

Biegam od kilku dni, najpierw po mieszkaniu, teraz wreszcie mogę pobiegać na dworze przez najbliższe dwa tygodnie (o ile pogoda pozwoli, bo dziś nie ma opcji...) Jak tylko mąż przyjechał i zrobił kolację - bardzo zdrową ale o 21 i duuuża porcja - następnego ranka na wadze pokazało mi się prawie 82 kg! Ale jeden dzień z mniejszymi porcjami i bieganiem i już dziś na wadze jest 78,9 :) Widać to też w obwodach. Bieganie jest boskie... :)

27 marca 2015 , Komentarze (3)

już kilka razy na wadze pojawiło się 7.... ale jeszcze nie miałam odwagi tego zapisać na pasku postępu. W tym tygodniu zaczęłam powoli wracac do ruchu - najpierw dwa dni ze stepperem, bo na trening z Panem z dvd jeszcze za wcześnie było. 

Jakiś czas temu gdzieś natknęłam się na temat slow joggingu, coraz modniejszy chyba. Wiekowy Japończyk pokazywał, jak należy biegać, żeby żyć wiecznie i dobrze :) i stwierdził, że można biegać w mieszkaniu! No dwa razy mi powtarzać nie trzeba, zwłaszcza, że nie mogłam się doczekać tego biegania (dwie "kule u nogi" nie pozwalają mi na razie na bieganie....). A więc wdziałam dziś buty do biegania i zamiast na stepper wskakiwać, zaczęłam biegać po mieszkaniu. 45 minut i czułam się bosko! Strasznie mi się podoba ta koncepcja :) Tylko jakoś mniej do diety się ostatnio przykładam... ale wiosna przyszła, zrzuciliśmy barchany i ze wszystkich stron słyszę komplementy, więc nie jest źle ;) oby tak dalej! Pomiary zrobię chyba w poniedziałek...

20 marca 2015 , Komentarze (1)

Nie wiem, jak długo to trwało, ale mam wrażenie, że wieczność... ale chyba już się wykaraskałam z choróbska i wracam do życia. Jutro mam zamiar wskoczyć na stepper, na trening z Panem jest za wcześnie, jeszcze duszą mnie astmatyczne duszności. Wage utrzymałam, a nawet troszkę zeszłam w dół bo dziś rano pokazała dokładnie 80 kg, ni mniej ni więcej. Muszę poczytać jak się przygotować do biegania bo na poczatku kwietnia mąż przyjeżdża na urlopik i mam zamiar wykorzystać to na rozpoczęcie treningów slowjoggingu.Tymczasem- grunt to nie przejadać się i unikać słodyczy ;) 

17 marca 2015 , Skomentuj

Od prawie 3 tygodni chorujemy. Dzieciaki prawie wyszły z choróbska, ja ciągle kaszlę i nie mówię, dopadło mnie maksymalnie w ostatnim tygodniu i ciągle trzyma. Napady astmatyczne, katar i zupełne osłabienie. Mam nadzieję, że i ja się wykaraskam z tego w najbliższych dniach, bo za dwa tygodnie Mąż zaczyna urlop i mam zamia zacząć biegać. Tymczasem trzymam dietę i waga trzyma się normy (nawet mimo szaleństw weekendowych z Mężem :) ). Przedwczoraj na wadze zobaczyłam 80,10 ale dziś już 81,5 po wczorajszej kolacji. Całe szczęście przekonałam się już kilka razy, że mocna kolacja raz w tygodniu nie wpływa na wagę na trwałe, więc sobotnie szaleństwa są chyba dopuszczalne. Miłe dla mnie jest to, że moja nowa dieta pozwala mi zatrzymać wagę i nie boli mnie. Jeśli znów zacznę ćwiczyć powinnam bez problemów zrealizować plan. Przemyśleń mam sporo, ale nie mam dziś serca do pisania, więc zostawię to na inny dzień.

Powodzenia! 

5 marca 2015 , Skomentuj

Nie mogłam się powstrzymać i zrobiłam pomiary bo mimo braku ćwiczeń waga ruszyła w dół :-) po prawie 2 tygodniach przestoju. Opłaciła się cierpliwość i trzymanie diety. Teraz tylko wyzdrowieć... I byle do wiosny ;)

3 marca 2015 , Komentarze (2)

Nic nie piszę, bo ciągle na wadze między 82,5 a 81,5. Nie ćwiczę, bo wszyscy się pochorowaliśmy. Moje przeziębienie to pikuś, ale choroba dzieci strasznie wykańcza nerwowo, psychicznie i fizycznie. Zamiast wskakiwać na stepper kładę się na drzemkę. Brak ćwiczeń odbija się na moim nastroju, brak spacerów dokucza nam wszystkim. I jeszcze w weekend Mąż wymyślił sushi.... kocham sushi, Mąż jest mistrzem w robieniu sushi i było bosko, choć jest tak kaloryczne :) Powtarzam sobie, że to mimo wszystko dobry czas, czas na utrwalenie wagi i nowych nawyków bez spinki na wyniki wagowe. Jak tylko wyzdrowieję wezmę się do roboty z podwójną siłą. No i czekam na wiosnę, żeby zacząć biegać :) A tymczasem mam w planie małe wyzwanie.... ale o tym następnym razem :D

23 lutego 2015 , Komentarze (2)

Od tygodnia waga waha się tylko nieznaczne w górę i w dół, ale ciągle około 82 kg. Widzę zmianę swoim ciele i podoba mi się to, więc wagą się nie przejmuję, zbieram siły na kolejną walkę. Minął poniedziałek z kolejnym treningiem z Panem z dvd - wymęczył mnie totalnie bo staram się ćwiczenia wykonywać na najwyższym poziomie. Trochę modyfikuję ćwiczenia, żeby bardziej ćwiczyć brzuch. Czuję, że kondycja coraz lepsza. Co najważniejsze - inni też widzą zmiany u mnie, mimo, że to tylko 4 kg! Kupiłam też sobie nowy ciuszek i bieliznę wyszczuplającą, to bardzo mi pomaga. Nie łudzę, się, że do końca lutego uda mi się zejść poniżej 80 kg, ale trzeba być elastycznym i nie załamywać się. Zakwasy dodają mi siły i chęci na kolejny trening, tylko Pan z dvd mi się nudzi... chyba musze poszukać czegoś nowego :) Kolejne pomiary spiszę jak się coś zmieni. Na razie - brzuch i apetyt coraz mniejszy! :)

13 lutego 2015 , Komentarze (2)

wydaje mi się, że to z powodu ćwiczeń. Podobno wywołują właśnie polepszenie nastroju, jako efekt uboczny :) Właśnie minął Tłusty Czwartek, dla mnie nie tak trudny bo nie lubię pączków, ale jednego zjadłam - na szczęście. Potem wskoczyłam na stepper na 35 minut. Niestety ten tani potwór niezależnie od włożonego wysiłku pokazuje 160 spalonych kalorii, ale ja wiem, że było więcej. Jutro planuję trening z Panem z dvd, chociaż ciągle mam mega zakwasy. Już nawet mniej dla zrzucenia wagi, bardziej dla tego doskonalego samopoczucia. Zaczynam serio rozumieć koleżanki uzależnione od fitnessu. Zamówiłam właśnie stanik sportowy, bo na razie nie mogę robić niektórych ćwiczeń z powodu obawy, że biustem obiję sobie szczękę. Nie mogę wybaczyć sobie jednej rzeczy - niedawno na wadze miałam 80 kg, utrzymywałam ten wynik bez wyrzeczeń przez kilka miesięcy, a potem przeszły święta i nagle kolejne 6 kg w górę. O ile piękniej byłoby te walkę rozpocząć od tej 80-tki..... ale trudno, jest jak jest - trzeba walczyć. Piękne jest to, że im więcej ćwiczę, tym więcej mam energii. Do boju!