Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
chorujemy ciągle jeszcze...


Od prawie 3 tygodni chorujemy. Dzieciaki prawie wyszły z choróbska, ja ciągle kaszlę i nie mówię, dopadło mnie maksymalnie w ostatnim tygodniu i ciągle trzyma. Napady astmatyczne, katar i zupełne osłabienie. Mam nadzieję, że i ja się wykaraskam z tego w najbliższych dniach, bo za dwa tygodnie Mąż zaczyna urlop i mam zamia zacząć biegać. Tymczasem trzymam dietę i waga trzyma się normy (nawet mimo szaleństw weekendowych z Mężem :) ). Przedwczoraj na wadze zobaczyłam 80,10 ale dziś już 81,5 po wczorajszej kolacji. Całe szczęście przekonałam się już kilka razy, że mocna kolacja raz w tygodniu nie wpływa na wagę na trwałe, więc sobotnie szaleństwa są chyba dopuszczalne. Miłe dla mnie jest to, że moja nowa dieta pozwala mi zatrzymać wagę i nie boli mnie. Jeśli znów zacznę ćwiczyć powinnam bez problemów zrealizować plan. Przemyśleń mam sporo, ale nie mam dziś serca do pisania, więc zostawię to na inny dzień.

Powodzenia!