Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Generalnie jest OK - dzieci, mąż, plany na przyszłość... Wszyscy już są przyzwyczajeni chyba, że jestem grubasem i ja też mogłabym się z tym pogodzić. Pamiętam jednak czasy, kiedy mogłam założyć co chcę i wyglądałam świetnie, kiedy nie męczyłam się tak szybko a brzuch nie leżał mi na kolanach, gdy siedziałam. Chcę jeszcze przed 40-tką wrócić do świetnej formy - moje życie zaczyna się od nowa :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6306
Komentarzy: 102
Założony: 6 maja 2012
Ostatni wpis: 29 kwietnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Fioleq

kobieta, 45 lat, Pisz

164 cm, 78.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 lutego 2015 , Komentarze (3)

prawie miesiąc,dokładnie 4 tygodnie i 3 kg za mną. Niesamowite, jak bardzo to widać po pomiarach - po 3 cm w pasie i talii! Trudno się dziwić, że czuję się lżejsza o 10 kg a nie 3 ;) Zasady walki chyba się wykrystalizowały i jest już teraz raczej łatwo. Efekty bardzo przyjemne to min brak szalonych zachcianek słodyczowych i mniejszy żołądek, więc na wczorajszym obiedzie u rodziców zjadłam tak małą porcję, że wszyscy byli zadziwieni - i najadłam się! dziś jeszcze odpuszczam trening bo ciągle czuję si,ę bardzo niewyraźnie, zaraz kładę się na chwilkę pod kocyk. Jako wspomagacz zaczęłam jeść w dużej ilości kaszę jaglaną. Mam nadzieję, że do końca lutego uda mi się zobaczyć na wadze 7..... :)

5 lutego 2015 , Skomentuj

jednak 83,9 :) ale wpiszę nową wagę razem z resztą pomiarów w sobotę albo w poniedziałek. Wczoraj przeleciałam z Panem z DVD cały trening - mocna sprawa... ale świetne uczucie :) Dziś dopadło mnie czające sie od kilku dni przeziębienie, więc tylko ugotowałam wielki garnek odchudzajęcego leczo. A na kolację zjadłam 4 czekoladki Merci :P trudno.... up and down, niestety ;)

4 lutego 2015 , Skomentuj

ale nie wpisuję na pasek, bo nie mam zamiaru się demotywować. Nie kumam o co chodzi, ale zobaczę co będzie dalej. Przedwczoraj wieczorem złapał mnie atak pęcherza. Trochę mi to pokrzyżowało plany i wczoraj nie dałam rady w ogóle ćwiczyć. Ponadto biorę leki na ten pęcherze i piję jeszcze więcej niż zwykle. I w ogóle jestem lekko niewyraźna, czai się jakiś katar... Ale mimo to dziś przeszłam cały trening z Panem z dvd! W sumie zajmuje 50 minut, po których umieram ze zmęczenia. Oczywiście większość ćwiczeń wykonuję w wersji łatwiejszej, ale jednak, jest moc :D Trzymam się diety (zresztą nie mam wyboru bo w lodówce nie ma nic tuczącego...). Kończy się kapusta, jutro gotuję odchudzające leczo. Trudno się odchudzać mając na głowie malutkie dzieci.... ale nie ma wymówek! Jest tylko plan i trzeba go zrealizować! Do boju!

2 lutego 2015 , Skomentuj

Wcześniej myślałam, że ważyć się najlepiej jest raz w tygodniu, ale Pani Mariola twierdzi, że na wagę trzeba stawać codziennie, żeby trzymać rękę na pulsie. Dodatkowe kilogramy pojawiają się znienacka, a zrzucanie ich jest bardzo trudne.... 

Mała anegdotka - stepper zaczął szwankować, poprosiłam męża, żeby obejrzał go. Mój Rycerz obejrzał sprzęt i.... wymienił baterię :D dziś okazało się, że wszystko działa i co więcej - w ciągu 20 minut robię nie 800 ale prawie 1200 kroków, czyli wcześniej z tej niemocy nie zliczał części kroków :D 

Jutro znów ćwiczenia z przystojnym Panem z płyty ;)

1 lutego 2015 , Komentarze (7)

A jednak troszkę znów w dół. Motywacja jednak niesamowicie w górę. To za sprawą ostatnich zakupów. Kupiłam książkę Pani Marioli Bojarskiej-Ferenc "Sztuka dobrego życia" i gazetę z treningiem fitness na dvd. Książki prawie nie wypuszczam z rąk i jestem nią zachwycona. Film już wypróbowałam raz (mam zakwasy w każdym kawałku ciała) i nie mogę się doczekać treningów w przyszłym tygodniu. Czuję się świetnie :) lodówka pełna dobrych, zdrowych i niskokalorycznych rzeczy, kilka nowych zestawów menu na 1400 kcal - jestem gotowa na kolejny tydzień walki ;)

29 stycznia 2015 , Skomentuj

nie będę pisała o wyniku ważenia w poniedziałek, ale nie było to miłe. Wzięłam się w garść, bo szkoda zmarnować te dwa tygodnie wyrzeczeń. Wczoraj 20 minut na stepperze, dziś w sumie 30 minut - stepper + ćwiczenia brzucha. Szukam jakiejś gotowej diety na jakieś 1400 kcal, ale nic mi nie pasuje na razie. Zastanawiam się nad jakimś pakietem vitaliowym, ale boję się, że to będzie wtopiona kasa... jeśli przeczyta to ktoś z doświadczeniem w temacie proszę bardzo o radę :)

A teraz miseczka kapusty i jakoś dotrwać do wieczora ;)

24 stycznia 2015 , Skomentuj

mimo imprezy, kaca i kacowego obżarstwa, okresowego obżarstwa... dziś jeszcze troszkę w dół. kolejny tydzień będzie bardziej skuteczny bo wyraźnie czuję mniejszą chęć na słodycze i mniejszy apetyt w ogóle. no i już chyba ostatecznie wymiotłam poświąteczne cukierki (uff)

22 stycznia 2015 , Skomentuj

nie mogłam się powstrzymać i stanęłam dziś na wadze, choć obiecałam sobie ważyć się tylko w soboty. Ale te wczorajsze folgowanie jakoś mnie niepokoiło. Jak widać niepotrzebnie! Waga znów troszkę spadła a ja mam znów mnóstwo motywacji :) pobiegłam szybko do sklepu i kupiłam matę do ćwiczeń, może już jutro uda mi się poćwiczyć, a na pewno wracam do działania od poniedziałku. Tymczasem tylko dieta, która chyba jest skuteczna. Ciekawe, kiedy kapusta wyjdzie mi uszami :P 

Testuję aplikację vitaliową, fajny pomysł jeśli będzie skuteczniej działał :)

21 stycznia 2015 , Skomentuj

W tym tygodniu trafił mi się przełom cyklów. Pierwszy dzień okresu to masakra, więc wyjątkowo ciężko poradzić sobie z dietą. Postanowiłam sobie nie fiksować się, wyluzować. Całe szczęście mam w lodówce tylko dietetyczne rzeczy, ale niuch mnie nie zawiódł i znalazłam jeszcze kilka poświątecznych czekoladek i dwa rogaliczki, które zrobiła teściowa dla chłopaków. Nie zamęczaj się kobieto - to trudne dni, baaardzo. W sobotę rano będę dla siebie wyrozumiała, stając na wadze :) Od poniedziałku będzie lepiej!

19 stycznia 2015 , Komentarze (2)

Krótki raport poniedziałkowy. Po weekendzie waga nie zmieniona (to dobrze). Nie ćwiczyłam, ale codziennie mieliśmy godzinny spacer z chłopakami. Bardzo mile zaskoczył mnie mój mąż, który dotychczas mówił, że mogę się odchudzać, jeśli mnie to uszczęśliwi, a nawet, że będzie mnie wspierał, ale ostatecznie przyłączył się do mnie :) Fantastycznie robić to z mężem ;) Fantastycznie mieć fantastycznego męża ;) A dziś zamiast drzemki poskakałam 15 minut na stepperze (800 stepów), zjadłam swoją wspaniałą kapustkę (tylko jedna miseczka), teraz parzy się kolejny kubek czerwonej szmaty. Ciągle chodzę w "gorsecie". Trzymam się planu. Mierzenie zostawię sobie na koniec miesiąca.