Krótki raport poniedziałkowy. Po weekendzie waga nie zmieniona (to dobrze). Nie ćwiczyłam, ale codziennie mieliśmy godzinny spacer z chłopakami. Bardzo mile zaskoczył mnie mój mąż, który dotychczas mówił, że mogę się odchudzać, jeśli mnie to uszczęśliwi, a nawet, że będzie mnie wspierał, ale ostatecznie przyłączył się do mnie :) Fantastycznie robić to z mężem ;) Fantastycznie mieć fantastycznego męża ;) A dziś zamiast drzemki poskakałam 15 minut na stepperze (800 stepów), zjadłam swoją wspaniałą kapustkę (tylko jedna miseczka), teraz parzy się kolejny kubek czerwonej szmaty. Ciągle chodzę w "gorsecie". Trzymam się planu. Mierzenie zostawię sobie na koniec miesiąca.