Dotarłam dziś do sanatorium. W niedzielę wróciłam do domu i od razu poczułam się lepiej. Póki co ze słodyczami nie najgorzej, natomiast w dniu wyjazdu, czyli wczoraj była orgia jedzenia. Zjadłam dwie małe pizze i wiadomo co było dalej. Dostałam sporo zabiegów, między innymi ćwizenia w basenie. Jestem w pokoju z babeczką, która chodzi na kijki więc nie jest źle. Poprosiłam o dietę lekkostrawną czyli bez smażonego i dostałam. Teraz wszystko zależy ode mnie. Trzy tygodnie przede mną i jak je wykorzystam tak będę miała. Wróciła nadzieja. Trzymajcie kciuki za mnie moje miłe. Aha i na początek zrezygnowałam z windy, mieszkam na trzecim piętrze.
eszaa
9 grudnia 2015, 18:17jesli nie bedziesz za bardzo podjadac, to posiłki sanatoryjne Cie nie utuczą. Byłam trzy tygodnie w Krynicy i nawet, mimo prawie codziennego ciasteczka, waga ani drgnęła. Zazdroszcze tego basenu:)