Coś we mnie wciąż siedzi. Nie potrafię opisać tego uczucia czy stanu. Jakkolwiek bym to nazwała, wiem, ze ma to na mnie zły wpływ. Czy to emocje tak biorą nade mną górę? Depresja czy jakieś początki nerwicy? A może po prostu nie potrafię poradzić sobie sama ze sobą?
Hej mała! Dwie osoby w jednym ciele. Niby jesteśmy tym samym stworzeniem, jednak walczymy ze sobą! Możesz zagrać mi na nosie, ale ja nie dam Ci spokoju. Chcieli się mnie pozbyć siłą. Lecz ty jesteś typową zodiakalną panną- uparta i dążąca do celu- to Cię gubi kochanie, czyż nie?
3 lata temu wylądowałam na hospitalizacji. 36 czy coś koło tego. Pół roku w zamknięciu i izolacji. Czy coś mi to dało? Tak, chyba tylko tyle, że między mną a moimi rodzicami zrodził się pewien dystans- żal za to, ze chcąc mnie ratować, zostałam sama w obcym miejscu, pod ciągłą obserwacją. Jedzenie, leżenie, jedzenie, leżenie. I te głupie pytania lekarzy. Jak się dziś czujesz? Fantastycznie do cholery! Tak się cieszę, ze wciskacie we mnie mięcho i nie przejmujecie się tym, że to wbrew moim przekonaniom! Ale mimo wszystko walczyłam, nie poddawałam się. Dlaczego? Przecież wtedy było mi wszystko obojętnie. Żyję czy nie, co za różnica? Walczyłam bo chciałam wrócić. Nienawidziłam wtedy moich rodziców, ale chciałam być znowu w domu. 50-cel lekarzy
Dziś wszystko potoczyło się jakąś pieprzoną drogą! Jestem w punkcie wyjścia. Tyle co 3 lata temu-36. Dlaczego nie potrafię? Chyba ten nacisk psychologów, psychiatrów i lekarzy wywołał we mnie ten rodzaj buntu. Nie wiem, może to taka odpowiedź na ich czyny wobec mnie? Ja wam jeszcze pokażę kto ma władze! Będę robić wszystko na opak po to, byście zobaczyli, kto tu rządzi! Mam w uszach ciągły płacz mamy. Odkąd wyszłam ze szpitala patrzy mi w talerz z obawy przed nawrotem. Słyszę przytyj proszę, zjedz to czy tamto. Jednocześnie rozumiem i nie pojmuję jej zachowania.
Matura była dodatkowym czynnikiem, który wpłynął na utratę wagi. Bałam się cholernie tego egzaminu. A stres działa na moją niekorzyść- kilogramy lecą niezauważalnie. Zupełnie jak wtedy gdy dopada mnie smutek czy rozpacz. Ostatecznie zdałam i dostałam się na studia. Toruńskie UMK. Finanse i rachunkowość. Od początku września mieszkam na stancji. Obiecałam mamie, ze w tym czasie trochę przytyję. Przecież widzę siebie w lustrze i potrafię się ocenić. Nie sądzę, ze wyglądam dobrze, bo wiem, ze tak nie jest. Same kości! Gnat na gnacie. Po prostu czuję każdy z nich kiedy dotykam jakiejkolwiek partii ciała. Nie jestem atrakcyjna. Chciałabym schować się w worku. Zawiązać wejście do niego i siedzieć w nim jak jakiś Gollum z władcy pierścieni (bo przecież tego stworka obecnie przypominam-chyba nawet zmienię profilowe). Najgorsze jest to, że często nie postrzegam tego problemu. Patrząc na swoje odbicie myślę Czego oni chcą, nie jest przecież aż tak źle?
Nie chcę słuchać tych ciągłych uwag mamy, komentarzy obcych ludzi i znajomych rodziny. Łzy spływają mi po policzku gdy idąc parkiem słyszę "sama skóra i kości". Chcę żyć normalnie, ale czy potrafię? Jak na razie udowadniam sobie, ze nie! Za kilka dni wracam do domu po resztę rzeczy. Chyba tego boję się bardziej, niż rozpoczęcia roku akademickiego. Tak, boję się własnej rodziny i ich reakcji na moje ciało nad którym nie potrafię zapanować.
Potrzebuję wsparcia. Proszę Was o nie. Kiedy wcześniej do Was pisałam, było mi jakoś łatwiej nie wiedzieć czemu. Moze dlatego, ze są tu też osoby podobne do mnie, ale też zupełnie skrajne. Jednak ten sam problem- akceptacja siebie-nas łączy.
laauraa
21 września 2015, 06:17Smutno się to czyta, nie poddawaj się, zrób to dla siebie! Życie jest piękne, musisz odkryć coś co pozwoli Ci stanąć na nogi. Trzymam za Ciebie kciuki! Dasz radę. Nie dla rodziny, nie dla lekarzy, dla siebie.
angelisia69
21 września 2015, 04:20:( przykro mi sie zrobilo jak to przeczytalam,najgorsze w tych terapiach jest to ze nikt nas nie rozumie tak naprawde,bez psychologa jest ciezko.Lekarze by tylko podtuczyc chcieli i mysla ze zalatwia tym problem,ale ta choroba siedzi w glowie i od niej trzeba zaczac leczenie.Moze akademik pomoze ci zajac sie czyms innym,odpedzic zle mysli i znalezc radosc do zycia?