Powoli oswajam się z tym co się stało. Dziękuję dziewczynom za słowa wsparcia pod ostatnim wpisem. Chyba to prawda, że każdy w życiu musi zaliczyć jakiś fuckup. Jak to się mówi, czasami lepiej odbić się od samego dna, żeby wypłynąć na powierzchnię. Mam nadzieję, że te ostatnie pechowe wydarzenia będą jakimś momentem przełomowym w moim życiu.
Ponadto przypomniał mi się też pewien filmik kanału o rozwoju osobistym (selfmastery, bardzo polecam), w którym prowadząca opowiadała, jak pomocne w codziennym życiu może być patrzenie na nasze plany oraz przeszłość z perspektywy śmierci. Gdybym miała sobie wyobrazić, że jestem już leciwą staruszką i niedługo czeka mnie śmierć, czy te problemy, które teraz wydają się takie ogromne, również wtedy by takie były? Czy to wszystko będzie mieć kiedyś jakieś znaczenie?
I tu niestety pojawia się znów nuta pesymizmu, ponieważ sądzę że będzie mieć, bo to wydarzenie było jednym z najważniejszych w moim życiu. ALE trudno, już się nie odstanie. Muszę przestać o tym myśleć i zacząć iść do przodu, bo inaczej będzie mi się wszystko walić to co przede mną.
SzczesliwaJa
15 sierpnia 2019, 10:16Ja też zachęcam do selfmastery.pl. Trafne teksty ma ta coach. Co do wydarzeń które się działy nie po Twojej myśli, to albo za jakiś czas okaże się, że czeka na Ciebie coś lepszego. Albo że potrzebne było Tobie to doświadczenie, do rozwoju, czy do unikania podobnych zachowań w przyszłości. Kasia Sawicka na YouTube też jest fajna. Pomyślności! Powodzenia!