Drodzy i mili, waga mówi, ze choć nie dochodziłam do laptopa (rozważałam pisanie dziś przed północą, ale padłam) to realizowałam sensownie postanowienia nr, czyli ważę 69, 2. Oczywiście, dalej jestem tłusta ale ciut mniej;-). Czuję sie więc na bieżąco;-) i zachęcona do dalszych akcji.
Jestem z córką młodszą u rodziców, i okazuje sie że moja mama (ten sam wzrost) waży mniej 66, uważa, że utyła (normalnie 62), ale wymiary w talii mamy te same - mierzyłyśmy spódnice, uznała, ze trzeba mnie pocieszać i wzięła na przymierzanie spódnic do galerii. Swoją drogą - rewelacyjny zabieg psychologiczny z tego wyszedł, bo po pierwsze wyszło że przymierzać muszę 42- 44, po drugie - że jest mnóstwo świetnych ubrań, których nie mogę kupić bynajmniej nawet nie patrząc na cenę - po prostu sie nie wbiję... Poczułam się więc zmotywowana i zachęcona;-) i wczorajszy spacer (ok. 30 min) uznałam za zbyt krótki ale nie dało się więcej.
Teraz wiec myślę sobie: w postanowieniach noworocznych trwać dalej. Z jedzeniem uważać jeszcze bardziej (chyba zapomniałam napisać, że prawie nie jem kolacji, staram sie jeść ok. 17 i potem piję w ramach zalewania sie ziołami czy herbatkami etc.). Trzeba do cholery ważyć mniej niż własna mama! I trzeba chodzić czasem jednak po galerii;-).
aha - i ponieważ cały ten mój plan wpływa pozytywnie na rozlazłość i odkładanie na później to zastanawiam sie czy sie nie zapisać na jakieś studia. Zaoczne oczywiście. Pomyślałam że dobrze mi to zrobi w sensie umysłu, nowych przestrzeni, dodatkowego zajęcia, no i papierka. Muszę przemyśleć. Samo myślenie o tym jest miłe.
Dzieki ze jestescie
EwaFit
24 stycznia 2018, 20:25Dobrze ci idzie......a ze waga spada wolniej niz rośnie....to musimy byc bardzo cierpliwe......Dobry pomysł z nauką.....jak masz siły i chęci zwłaszcza :)
Florentinaa
25 stycznia 2018, 07:54dzieki bardzo. tak, pamietam jak kiedys utyłam 2 kg w tygodniu - siedzenie, jedzenie, siedzenie, gadanie. Ale schudnąć w takim tempie...Ze szkołą sie zastanawiam, ale sytuacja w pracy i w domu tak sejsmiczna, ze z jednej strony przydałoby sie, z drugiej - czy dam rade - troche pieniedzy to kosztuje, ale jakbym to 3 letnie skonczyła, to tez podniosly by sie finanse i moj obraz w lustrze..
EwaFit
25 stycznia 2018, 09:303 lata to długo....co do tego że warto to nie ma wątpliwości. Jedynie temat może być z czasem albo innymi sejsmicznymi tematami jak mówisz. Ale co nas nie zabije to nas wzmocni :)
Florentinaa
27 stycznia 2018, 08:00no wlasnie... dziś zaczynam
sardynka50
24 stycznia 2018, 10:32Fajnie Ci idzie. Niebawem dogonisz mamę. Tego Ci życzę. Buziaki.
Florentinaa
25 stycznia 2018, 07:55Byloby super. Jej waga w ostatnie 20 lat rusza sie 5 kg tam i z powrotem, choc je i to słodkie i td. A ja kiedys uwazalam, ze ONA jest za gruba!!!