Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
3, 2, 1... START!


I tak można rozpocząć pierwszy rozdział tej opowieści, choć historia trwa już jakiś czas. Zaczęło się tak jak wspomniałam w moim opisie... od wyboru: albo chudniesz, albo kupujesz nowe ciuchy, bo w stare się nie mieścisz. Te, w które się mieściłam nie wyglądały już na mnie zbyt dobrze. W pracy muszę być w koszuli, a wszystkie rozchodziły mi się na biuście. To było po trudnym dla mnie okresie, czyli sesja + zbliżający się termin oddania pracy inżynierskiej. Nie było czasu jeść śniadania, nie było czasu gotować normalnego obiadu, tylko pizza, kebab, czekolada, pączek, cola, czekoladowe płatki na mleku, zupka chińska... nie ma sensu wymieniać dalej.
Po całym zamieszaniu spojrzałam w moje blade i "nalane" odbicie i stwierdziłam, że muszę wziąć się za siebie. Z doświadczenia wiem, że nagłe zmienianie diety skutkuje tylko problemami trawiennymi więc zaczęłam stopniowo. Dodam, że w dalszym ciągu nie miałam czasu na ćwiczenia.
Po pierwsze zaczęłam od jednego jabłka dziennie, stopniowo ograniczałam cukier w herbacie i ilość smażonych dań. Stwierdziłam, że czarna herbata nie jest zbyt smaczna, przerzuciłam się na zieloną. Później lepsze śniadania: owsianka z rodzynkami (bez cukru), jajka w mundurkach. Pełnoziarniste makarony, brązowy ryż, chrupiące pieczywo (jem go bardzo mało więc starcza na długo), sporo warzyw i dużo wody.
W ten sposób schudłam jakieś 4 kg (od 62 do 58kg). W międzyczasie pojawiła się kolejna motywacja - moja druga połówka zaczęła ostro ćwiczyć w walce o większe mięśnie ;) w efekcie zyskałam współtowarzysza zdrowych obiadów ;) podbierałam mu gazety Mens Health, gdzie jest opisana masa różnych porad dotyczących żywienia. Gazeta dla mężczyzn, ale te podstawowe zasady są uniwersalne. Postanowiłam uderzyć w tłuszczyk, który mi jeszcze pozostał... tym razem do diety dodałam ćwiczenia :)
Początkowo bieganie (akurat śnieg stopniał i było kilka stopni na plusie), a później również programy fitnessowe Ewy Chodakowskiej (dostępne na you tube). Włączyłam do swojej diety więcej białka, żeby moje mieśnie miały z czego się regenerować i rosnąć.
Teraz zależy mi na tym, żeby nie przestać ćwiczyć, kontynuować to nad czym pracuję od miesiąca i zrzucić ten tłuszczyk który mi pozostał na dolnej części ciała. Chcę być szczupła i mieć tzw. "twardą" sylwetkę :) mocne mięśnie i dobrą kondycję.
Trzymajcie kciuki!
  • aannxx

    aannxx

    12 lutego 2013, 15:04

    Powodzenia:*