Dwa dni do dupy. Zdrowe produkty-wołowina, burak, rukola, olej lniany, koktajl z jarmużu i mięty, migdały, szparagi, ale po południu obżarstwo. Wczoraj kakao z mleczkiem kokosowym i cukrem kokosowym, 3 łyżki lodów, wafle gryczane z miodem. Jakoś spaliłam, bo był spinning 45min bardzo intensywnie i 45 min biegania w tym 1 km szybciej (500m po 4:00 i 500m po 3:30) reszta ok.4:45-5:00 czyli na niskim tętnie. Dzisiaj 3 kakaowe ciastka domowe, trochę lodów, nerkowce. No i póki co ze spalania nici bo okropnie ciężko się czuję po tych orzechach. Pewnie wieczorem dam radę jakąś dychę. Póki co biegałam 8min po schodach i 8min w terenie po czym wróciłam marszem, bo myślałam, że się zerzygam..... Aaaaa.. miało być pięknie, dobrze szło :'''(((( kuźwa, trzeba się pozbierać. Co mi tam 2 dni. Za dwa miesiące będę połowę mniejsza, muszę się tylko pozbierać.
Edit: bieganie razem 10km- wolno, trochę mocniejszych ćwiczeń na metabolizm
I tak dupa. Ma być dieta a nie spalanie.
ZacznijmyOdPoczatku
2 czerwca 2017, 07:50nie przejmuj się aż tak, spalasz to wszystko więc nie bądź dla siebie taka surowa:)