Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Po roku..... przestoju


Coś mnie tchnęło i stwierdziłam, że trzeba powrócić do monitorowania swojej wagi, pochłanianych ilości jedzenia i postanowiłam pisać pamiętnik właśnie tu. Chciałabym schudnąć  troszkę, ale głównie mi chodzi aby powrócić do większej aktywności ruchowej oraz lepszego zdrowszego odżywiania, które tak bardzo lubię, tylko często z braku czasu i zadbania o siebie jem nie zdrowo, za dużo i za szybko.

Mam dzieciątko 2 letnie i mężusia - typowych mięsożerców (ziemniaki, mięsko i ciut surówki), ja uwielbiam jest warzywa, owoce, wszystkiego próbować lecz często przystaje na jedzenie "ICH" jedzenia, bo szybciej, taniej i wygodniej. Nie trzeba robić dwóch różnych obiadów. Chcę to zmienić, mam taką potrzebę!

Moim problemem są słodycze, wcześniej ich nie jadłam, zawsze wolałam zjeść coś "słonego" niż coś s"słodkiego", zawsze tak mówiłam, lecz jak zaszłam w ciąże - mój organizm bądź mózg :)  zaczął się domagać głośno, i tak zostało niestety, coś słodkiego muszę wtarmosić raz dziennie, najbardziej mnie napada po obiadku.

Drugim problemem jest to, że pierwszym moim posiłkiem jest często dopiero obiad, około godziny 16, wiem, że to jest bardzo nie zdrowo, ale w pracy często nie mam ochoty, albo nie mam zwyczajnie czasu. Dzisiaj akurat zjadłam sobie przed chwilką pół kubka musli z mlekiem 0,5% i się mocno najadłam, (troszkę luzu mam w pracy)


Wcześniej do pracy robiłam sobie kanapki, czasem pakowałam jakąś szybko zrobioną przeze mnie wieczorem sałatkę - lecz po tym często jeszcze bardziej byłam głodna i nie mogłam wytrzymać do końca pracy, ciągle myślałam o jedzeniu. Od lipca przeszłam na otręby, płatki, musli, zarodki, siemię lniane, zalewam to sobie wrzątkiem albo mleczkiem i to jem. Zazwyczaj jednak w pracy  piję duuuużą kawę i z pięć zielonych herbat, wracam do domu jest godzina 16 i jem obiadek, później "napchana" zjadam coś słodkiego i około godziny 19 kolację, jogurt, generalne dużo piję, co też czasami powoduje u mnie dyskomfort, gdyż ciągle jestem "napchana" i czuję się nie zbyt dobrze.

o godzinie 22 - 23 kładę się spać, przed 6 wstaję, jadę do pracy i tak w kółko.

Bardzo lubię aktywność fizyczną, lecz niestety mocno się zaniedbałam i popadłam w życiową rutynę, dom praca dziecko, sprzątanie, gotowanie, gdy do tego dopisać mocne zmęczenie psychiczne po pracy a po pracy opieka na dzieciątkiem kochanym, i całościowe  poświęcanie jemu czasu o godzinie 20 jestem mocno zmęczona a jeszcze trzeba posprzątać, ugotować ..........

Lubię biegać, ale ostatnio to robiłam chyba w listopadzie, wierzę, że jak już dni zaczną się robić trochę dłuższe ponownie się tym zajmę, dla mnie to prawie jak rozmowa z psychologiem, balsam dla duszy istny :)

Jeszcze godzinka i WEEKEND
  • kasia8147

    kasia8147

    17 lutego 2012, 14:10

  • Hippek

    Hippek

    17 lutego 2012, 14:09

    Hej :) Ja miałam podobnie i też musiałam wreszcie wziąć się za siebie, znaleźć czas na cwiczenia i pilnowanie diety, co przy dziecku nie jest łatwe. Ale walczę i widzę rezultaty. Trzeba tylko mnóstwo samozaparcia i jeszcze więcej cierpliwości, czego Ci z całęgo serca życzę :) Powodzenia =)