Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wiecznie spiesząca się, ostatnio troszkę narzekająca, w sumie szczęśliwa lecz zawsze coś by mogło być lepiej!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1875
Komentarzy: 28
Założony: 18 grudnia 2010
Ostatni wpis: 7 lipca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
formicarufa

kobieta, 38 lat, Szczecin

171 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 lipca 2015 , Komentarze (3)

 witam sie w równo 6tygodni po urodzeniu slicznej córeczki 

powracam na vitalie aby dokończyć to co zaczęłam:D

start 07 lipca z waga 84,4 kg. 

aktualnie jestem chora, prawdopodobnie po rowerku na ktorym bylam w czwartek (slina)

troszkę mnie ogranicza dieta, bo karmie piersią i mala w dodatku wielu produktow jeszcze nie toleruje 

22 sierpnia 2014 , Komentarze (2)

WITAM wszystkich odchudzających się! :)

U mnie wszystko w porządku, ostatnie dwa dni miałam niezbyt udane, przedmiesiączkowe rozdrażnienie i jakiś dziwny smutek mnie ogarnął, a może to organizm, który od uzależnia się od cukru tak się odzywa do mnie, co bym się najadła słodkiego nie wiem.

W każdym razie ja póki co nie ustępuje z jedzeniem, tyle że dwa dni zrobiłam sobie przerwę w jeżdżeniu rowerem, wczoraj wsiadłam zarobiłam swoje a dzisiaj planuje poszerzyć trening, dwa dni wolnego chyba mi na dobre wyszło, organizm też musi odpocząć.

Głodna raczej nie jestem, jem 5-6 małych posiłków, ale najgorzej mi po pracy, kiedy jesteśmy już w domu  i szykujemy obiad (dla chłopaków szykuje normalnie) dla siebie coś gotowanego, czy na parze i jakieś warzywa, czy surówka z kapusty. Zjadam to co chce, ale po obiedzie strasznie mnie ssie jeszcze jakąś godzinę.

i to jest straszna godzina bo muszę walczyć ze swoimi przyzwyczajeniami, żeby się nie objadać. Tylko zjeść mało i za 3 godziny znów.

A tak jeszcze to przez te ćwiczenia i przygotowywanie posiłków strasznie późno chodzę spać, co mnie wkurza bo tyle ile w pracy siedzę to daję radę ale jestem mocno zmęczona gdy jesteśmy już w domku i mam czas dla dziecka i jeszcze dochodzi walka aby się nie objeść!!!

Wszystko  trzeba dopracować aby nic nie mogło popsuć mojego dobrego nastawienia.

p.s. najbardziej wkurza mnie mój mąż, bezpośrednio mu nie powiedziałam że się zaczęłam odchudzać, ale to przecież widać gołym okiem, szykuje sobie posiłki. zabieram ze sobą posiłki jak jedziemy gdzieś na wycieczkę, spacer, rower, nie jem chleba, ziemniaków, ryżu, makaronu, ćwiczę intensywnie na rowerze a on nic tylko mi przynosi do domu jakieś łakocie, planuje zrobienie jakiegoś smacznego jedzonka (tfu tłustego, niezdrowego .....!!) Jak proszę aby w sklepie kupił mi jogurty naturalne w ilości 3 szt to przynosi do domu 3 duże śmietany, gdzie ja nigdy śmietany nie używałam! tylko on do swoich sosów z kurkami..


hdhdggdgd wkurza mnie strasznie ! a wczoraj wieczorem oznajmił, że upiecze ciasto drożdżowe ze śliwami - bo mamy ich całe mnóstwo - drzewko obrodziło :)

Powodzenia!

18 sierpnia 2014 , Komentarze (1)

Ale jestem zadowolona z siebie po tym weekendzie długim.

od czwartku jem regularne posiłki w ilości 5 sztuk dziennie :) codziennie  ćwiczę swój trening ale zwiększyłam ilość powtórzeń i wychodzi mi po 9 powtórzeń łącznie jeżdżę 46 min dziennie.

od piątku zjadłam łącznie 2 kromki razowego chleba co jest dla mnie bardzo dużym sukcesem, bo zawsze myślałam, że bez chlebka się nie obejdzie.


Czuje się świetnie, w ogóle nie czuje głodu nic, nie wiem, czy to przez posiłki, które jem czy po prostu taki zapał (oby nie okazał się słomiany). Nie mogę się doczekać następnego poniedziałku, bo w ten dzień postanowiłam się zważyć.

Nie mogę uwierzyć w to, że dotychczas  tak dużo jadłam, nienormalnie dużo, w głowie mi się nie mieści, !!!


JEST SUPER 

14 sierpnia 2014 , Komentarze (4)

Dzień dobry Wam wszystkim, 

Jestem bardzo podekscytowana! Wczoraj jeździłam na rowerze (20 km) z czego 14 km było treningiem interwałowym, a później stwierdziłam, że sobie jeszcze dołożę troszkę km spokojnej jazdy. 

Ale nie to jest moim powodem dumy, najważniejsze jest to, że po rowerze miałam siły i chęci na przygotowanie sobie jedzonka do pracy. A więc przygotowałam sobie:

- śniadanie pierwsze (zjem o godzinie 8:30) 

to: pół dużego jogurtu naturalnego + pół kostki twarogu chudego + jeden średni pomidorek + kawałek chleba własnej produkcji (z mąki pełnoziarnistej plus dodatki, które miałam akurat w domu - morela, płatki owsiane, otręby gryczane, babka plasznik, siemie lniane)  

na śniadanie drugie zjem ok. godziny 12

to druga połowa dużego jogurtu naturalnego + dwie wkrojone pokrojone brzoskwinie z ogródka moich rodziców

oto zdjęcie :D

a trzecia przekąska jeszcze w pracy to na koniec, jakoś o 14 przygotuje sobie siemię lniane (cztery, pięć łyżeczek plus ciepła przegotowana woda) 

mam nadzieje, że te posiłki spowodują, że jak będę wracać do domu to nie pochłonę wszystkiego na mojej drodze, 

Ale to nie wszystko, przygotowałam sobie na obiad coś ekstra, co ja bardzo lubię i co moim zdaniem jest niezbyt kaloryczne, 

Na rozgrzaną oliwę dałam jedną skrojoną cebulkę, sól, podlałam trochę wodą, poczekałam aż się troszkę rozmięknie, potem dodałam paprykę (miałam akurat żółtą), garść ziół, które rosną u mnie w doniczkach, później już tylko dodałam soczewicy i zalałam wodą, 

ustawiłam na 40 min gotowanie i gotowe 

Efektu końcowego nie mam, może ładnie to nie wygląda ale ja takie jedzonko bardzo lubię, a dla moich chłopaków mięsożerców przygotowałam w tym czasie dwa kawałki karkówki i sobie chłopaki będą jeść mięso i ziemniaki, Ja zamierzam jeść tylko to co mi smakuje, a takie smaki lubię. 

Tak w ogóle przed poznaniem męża nie jadłam mięsa 8 lat,(wtedy nie miałam żadnych problemów z masą ciała) jak zaszłam w ciąże zaczęłam jeść ryby, ale gdy na świecie pojawił się bąbel to już się przełamałam i dla wygody (nie swojej!) robiłam jeden obiad dla nas wszystkich a nie gotowałam to co ja lubię jeść. Zaczęłam wtedy jeść "normalnie" jak dla mojego męża czyli: porcja mięsa, ziemniaki, ew. kasza, ryż, surówka i tak w kółko. I ten schemat pojawił się również na śniadania i kolacje. Zamiast ulubionych swoich brei warzywnych jadłam "normalne" kanapki już nie mówiąc o słodkościach, których przed ciążą w ogóle nie jadłam, a jak widziałam przyjaciółkę,  która za jednym zamachem zjadła jakiegoś batona to mi się autentycznie robiło nie dobrze. 

A teraz po pięciu latach mogę śmiało powiedzieć, że jestem uzależniona od cukru, tłuszczu, i nawet może mięsa. Najgorzej będzie z cukrem. Ale wydaje mi się, że przy zbilansowanej bogatej w warzywa i owoce diecie nie będę odczuwać ochoty na słodycze (no chyba oczywiście, że złapie mnie jakaś chandra) 

Podsumowując ten wpis napisze wielki literami 

ŻAŁUJĘ I TO BARDZO, ŻE PO PORODZIE NIE MYŚLAŁAM O SOBIE, TO BYŁ BŁĄD !

ŻEBY DAWAĆ SZCZĘŚCIE, TRZEBA NAJPIERW BYĆ SZCZĘŚLIWYM I DOBRZE CZUĆ SIĘ W SWOIM CIELE. A ja zwyczajnie chciałam dobrze dla chłopaków, ale to wszystko było kosztem mojej osoby. I takim sposobem przez pięć lat  roztyłam się z 69 kg na 83, A BYŁO JUŻ 89 KG (NAJGORSZY OKRES - KONTUZJA KOLANA - I BRAK MOŻLIWOŚCI RUCHU, SMUTEK, ZŁOŚĆ I ZAJADANIE PROBLEMÓW) 

AJAJAJ koniec z błędami!

na koniec wklejam zdjęcia mojego chlebka, bardziej chlebola zwanego inaczej cegłą

Buziaki ! 

13 sierpnia 2014 , Komentarze (2)

Nareszcie powrót do moich planów żywieniowych i treningowych


W wyniku nieoczekiwanych zdarzeń losowych byłam oderwana od piątku do wczoraj wieczorem od swoich planów regularnego jeżdżenia na rowerku stacjonarnym i częstych małych posiłków. 

Byłam wierna tylko postanowieniu  picia wody, a co do ostrożnego jedzenia to się nie udało niestety. Mam tak, że pod wpływem stresów, napięcia pochłaniam jedzenie, chociaż w cale nie czuje głodu. Potem mam strasznie dużo wyrzutów sumienia, jestem smutna, wkurzona i znów jem. Z tym marazmem, również mam plany się zmierzyć, sądzę, że gdy wejdą regularne ćwiczenia to to samoistnie zniknie, tak samoistnie jak się pojawiło, czyli wtedy gdy przestałam ćwiczyć. 


Co do jedzenia dzisiaj poczytam o jakiejś diecie i planuje od piątku przejść na jakąś dietę oczyszczającą, nie wiem poczytam, pomyślę i sobie wybiorę, 

Póki co mam dzisiaj śniadanie w pracy. Siemie lnianie zalane ciepłą wodą, (4 łyżeczki), do tego duży jogurt naturalny. 

Na dwunastą planuje zjeść kanapkę chleba razowego z ugotowanymi burakami (talarki), bo ja uwielbiam buraki, szkoda tylko, że na zimno, ale cóż i tak są pyszne. 

Dziś na wieczór w planie rowerek stacjonarny zwiększony o 10 min. i brzuszki nie wiem ile jeszcze, też muszę zasięgnąć informacji. ;)

8 sierpnia 2014 , Komentarze (2)

Wiem, że się jeszcze nic nie zmieniło, ale sam fakt, że zdałam sobie sprawę z mojego "wagowego" problemu - mnie cieszy. 

Cieszy mnie to, że wiem, że jest źle i trzeba coś z tym zrobić, i robię. Jak sobie obiecałam tak też zrobiłam. 

Wczoraj po pracy nie rzuciłam się jak zazwyczaj na obiad  (przeważnie w trakcie przygotowywania posiłku różne rzeczy podjadałam - a raczej wrzucałam do buzi). Przygotowałam obiad, jajko w sosie koperkowy, + 2 łyżki ryżu + 4 łyżki buraczków - miałam straszną chęć na buraki. Przed obiadem wypiłam jeszcze 2 szklanki wody. Jakoś się najadłam tym, ale miałam straszną ochotę się dopchać do pełna,chyba bardziej z przyzwyczajenia, że obiad to jem zawsze do pełna - przeważnie jeden i ostatni posiłek w ciągu dnia, nie licząc soboty i niedzieli. 

Na kolację zjadłam 2 kawałki chleba plus 2 plasterki szynki z indyka i do tego stado oliwek jak to moje dziecko mówi .... i wypiłam dwie kawy po strasznie głodna byłam. najbardziej zgłodniałam po godz. 9 kiedy dziecko już spało więc postanowiłam wsiąść na rower i zrobić sobie trening. 

Przeważnie ustawiałam sobie jakiś program i ustawiałam kilometry do pokonania, różnie od 20 km do 25, w lepszych czasach jeździłam po 32 km - ale to było dawno i się nie liczy. Czyli wychodził trening długi, niezbyt wysiłkowy - aerobowy czy jakoś tak, 

Zawsze myślałam, że taki jest najlepszy, że się najwięcej spala tłuszczu, ale poczytałam trochę na temat treningu interwałowego, przekonało mnie do niego to, że oszczędza się przy nim dużo czasu, mój aktualny plan zajmuje 30 min, (tak wczoraj jeździłam) i powiem Wam, że byłam zaskoczona jak się nim zmachałam w tak krótkim czasie (trening aerobowy zajmował mi przeważnie 50-1,30 min i bardziej pupa bolała mnie od siedzenia nić mięśnie od wysiłku)  

 Plan znalazłam w internecie, sądzę, że można go później trochę wydłużyć. Jest super, bardzo się z niego ciesze. I tak sobie myślę, że będę sobie mieszać raz t. interwałowy a raz aerobowy. Jeszcze muszę poczytać na ten temat. 

a i jeszcze zmiany, z rana o 6 zjadłam pół kanapki i pół pomidora, a teraz już pracy też już po II śniadaniu surówka z białej kapusty (z oliwą, ziołami) plus dwa kawałki razowego chleba. 

Tylko po tym pierwszym śniadaniu małym strasznie brzuch mnie bolał i nie wiem, czy może się musi organizm przyzwyczaić do śniadania. 

7 sierpnia 2014 , Komentarze (1)

Podjęłam WYZWANIA na VITALII 

1. Picie wody regularnie

Po pierwsze picie 2 litrów wody dziennie (raczej z tym nie mam większego problemu) ciągle chce mi się pić, tylko czasami o tym zapominam a potem zwyczajnie źle się czuje 

na dzień dzisiejszy plan wykonany - mój sprzymierzeniec w pracy - dzbanek z wodą i szklaneczka, uwielbiam pić wodę i naprawdę się po niej dobrze czuje, no tylko problem z siusianiem na okrągło jedynie.

2. Schudnąć do 21 września 5 kg 

- wiem wiem, raczej mi się nie uda, ale dołączyłam do grupy i będę robić wszystko co w mojej mocy aby uzyskać ten wynik. 

Zamierzam pisać tu regularnie, aby nie zapomnieć o mojej nadwadze i wytrwać w systematyczności, przede wszystkim nauczyć się być SYSTEMATYCZNA

Co do diety to jeszcze nie wiem, przede wszystkim chce jest min. 4 posiłki, mam z tym straszny problem,  

RUCH - zamierzam robić treningi na rowerze najlepiej codziennie, ale realnie podchodząc do sprawy to żeby nie przeginać 4 razy w tygodniu - dzisiaj zaczynam. 

Chciałabym bardzo powrócić do biegania, ale boję się bo mam problemy z kolanem - zerwane wiązadło krzyżowe, miałam zabieg jego odtworzenia (rekonstrukcja - dużo wycierpiałam) stosunkowo nie dawno i jeszcze nie czuje się na tyle odważnie aby z taką wagą jaka mam obecnie biegać. Jak jeżdżę na rowerze przy dużym obciążeniu czuje je           i potem boli 2-3 dni, i niestety to trochę zniechęca. Ale póki co dla mnie rower na początek się liczy. 

Może kiedyś powrócę do etapu gdzie potrafiłam biegać półtorej godziny i wracałam mega szczęśliwa do domu i nie mogłam się doczekać następnego treningu. Kładłam się spać i czekałam na kolejny wieczór aby znów BIEGAĆ . 

a i jeszcze muszę koniecznie poczytać co by tu robić sobie do pracy, dzisiaj póki co nic nie zjadłam, nawet nie jestem głodna (PROBLEM!) od jutra zacznę chyba jeść jakieś otręby czy siemię lniane, jak macie jakiś fajny patent to proszę o radę

POWODZENIA DZIEWUSZKI !!!!! 

Zdam relację jak mi poszło z rowerem 

7 sierpnia 2014 , Komentarze (9)

I ZNOWU powracam jak bumerang, tylko, że coraz większa. Nigdy nie przypuszczałam, że dopadnie mnie taki stan ducha, zwyczajne uzależnienie od jedzenia. Muszę dopuścić do swojej głowy że mam nadwagę, że to niezdrowe dla mnie i dla mojej samooceny. Dla mojego dziecka, dla mojego życia. 

Ciągłe zmęczenie,................... to tak nie może być. 

Ja naprawdę lubię się ruszać, jak zaczynam ćwiczyć, to popadam w uzależnienie i ćwiczę do zajechania. popadanie ze skrajności w skrajność niestety ma też drugą stronę, pod 2 miesiącach treningu na rowerze mam mentalny przestój na 3-4 miesiące, i znów tycie. 

W stosunku do siebie nie umiem być systematyczna, nawet nie wiem jak zacząć :) 

ale wiem, że muszę zmienić moje postępowanie względem siebie, bo mi szczęście i życie ucieka. 

..... Siedzę teraz w pracy, wypiłam już dwa dzbanki wody, sądzę, że to jakieś 2 litry, oczywiście wyszłam do pracy bez śniadania bo po co! najlepiej się nażreć o 16 godzinie za cały dzień (mój największy błąd - 1 posiłek dziennie do nażarcia).

17 lutego 2012 , Komentarze (2)

Coś mnie tchnęło i stwierdziłam, że trzeba powrócić do monitorowania swojej wagi, pochłanianych ilości jedzenia i postanowiłam pisać pamiętnik właśnie tu. Chciałabym schudnąć  troszkę, ale głównie mi chodzi aby powrócić do większej aktywności ruchowej oraz lepszego zdrowszego odżywiania, które tak bardzo lubię, tylko często z braku czasu i zadbania o siebie jem nie zdrowo, za dużo i za szybko.

Mam dzieciątko 2 letnie i mężusia - typowych mięsożerców (ziemniaki, mięsko i ciut surówki), ja uwielbiam jest warzywa, owoce, wszystkiego próbować lecz często przystaje na jedzenie "ICH" jedzenia, bo szybciej, taniej i wygodniej. Nie trzeba robić dwóch różnych obiadów. Chcę to zmienić, mam taką potrzebę!

Moim problemem są słodycze, wcześniej ich nie jadłam, zawsze wolałam zjeść coś "słonego" niż coś s"słodkiego", zawsze tak mówiłam, lecz jak zaszłam w ciąże - mój organizm bądź mózg :)  zaczął się domagać głośno, i tak zostało niestety, coś słodkiego muszę wtarmosić raz dziennie, najbardziej mnie napada po obiadku.

Drugim problemem jest to, że pierwszym moim posiłkiem jest często dopiero obiad, około godziny 16, wiem, że to jest bardzo nie zdrowo, ale w pracy często nie mam ochoty, albo nie mam zwyczajnie czasu. Dzisiaj akurat zjadłam sobie przed chwilką pół kubka musli z mlekiem 0,5% i się mocno najadłam, (troszkę luzu mam w pracy)


Wcześniej do pracy robiłam sobie kanapki, czasem pakowałam jakąś szybko zrobioną przeze mnie wieczorem sałatkę - lecz po tym często jeszcze bardziej byłam głodna i nie mogłam wytrzymać do końca pracy, ciągle myślałam o jedzeniu. Od lipca przeszłam na otręby, płatki, musli, zarodki, siemię lniane, zalewam to sobie wrzątkiem albo mleczkiem i to jem. Zazwyczaj jednak w pracy  piję duuuużą kawę i z pięć zielonych herbat, wracam do domu jest godzina 16 i jem obiadek, później "napchana" zjadam coś słodkiego i około godziny 19 kolację, jogurt, generalne dużo piję, co też czasami powoduje u mnie dyskomfort, gdyż ciągle jestem "napchana" i czuję się nie zbyt dobrze.

o godzinie 22 - 23 kładę się spać, przed 6 wstaję, jadę do pracy i tak w kółko.

Bardzo lubię aktywność fizyczną, lecz niestety mocno się zaniedbałam i popadłam w życiową rutynę, dom praca dziecko, sprzątanie, gotowanie, gdy do tego dopisać mocne zmęczenie psychiczne po pracy a po pracy opieka na dzieciątkiem kochanym, i całościowe  poświęcanie jemu czasu o godzinie 20 jestem mocno zmęczona a jeszcze trzeba posprzątać, ugotować ..........

Lubię biegać, ale ostatnio to robiłam chyba w listopadzie, wierzę, że jak już dni zaczną się robić trochę dłuższe ponownie się tym zajmę, dla mnie to prawie jak rozmowa z psychologiem, balsam dla duszy istny :)

Jeszcze godzinka i WEEKEND

18 grudnia 2010 , Komentarze (2)

od dziś dieta!!!