Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Studiuję Biologię. Interesuję się dietetyką i kosmetologią.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2418
Komentarzy: 44
Założony: 7 kwietnia 2013
Ostatni wpis: 16 września 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
siemapysia

kobieta, 31 lat, Warszawa

173 cm, 79.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 września 2014 , Komentarze (6)

Hej!

Jeśli pomyśleliście, że przez te kilka dni, kiedy mnie tu nie było wypadłam z obiegu, to jesteście w błędzie :D Po prostu w weekend tyle się działo, że nie miałam nawet chwili żeby tu wpaść:)

Wiecie jak to jest weekend, różnie :D Wpadł jakiś mały kawałek pizzy i popcorn do filmu, ale grunt to się nie poddawać. Poza tym te małe grzeszki, które mi się zdarzają są NICZYM w porównaniu do mojego wcześniejszego sposobu jedzenia :) 

W piątek sama wsiadłam na rower i przejechałam 20,10 km :D Jestem z siebie taaka dumna! Wieczorem (chyba w nagrodę ;p) mój chłopak zrobił mi niespodziankę i zabrał do kina na film, który już dawno chciałam zobaczyć - Czarownica w 3D. Było super :) Strasznie się cieszę, że mam tak wspaniałą osobę u swego boku :)

W sobotę razem wskoczyliśmy na rowery i tym razem nabiliśmy na licznik 18,18 km. Jak dla mnie to też dobry wynik :)

W niedzielę wybraliśmy się na rodzinny spacer - moi rodzice, ja z moim chłopakiem i siostra ze swoim. Tutaj też udało nam się nabić parę km, bo ok 6,5 :D 

Po tym weekendzie czuję strasznie moje nogi - a zwłaszcza uda. Wczoraj był mój pierwszy dzień w nowej pracy i niestety nie zrobiłam żadnego treningu, ale myślę, że po tym intensywnym weekendzie ten dzień przerwy wyjdzie mi na dobre :)

Grunt to się nie poddawać! I od dzisiaj dajemy sobie wycisk! 

Co u Was? Trzymacie się?

Pozdrawiam!

A.

11 września 2014 , Komentarze (4)

Witajcie!

Dzisiaj tak jak w tytule, bez zbędnego ględzenia :D

Trening był i dla mnie całkiem mocny :) Rozgrzewka i pośladki Natalii Gackiej + 10 minut nisko intensywnego cardio na spalanie brzucha od FitnesssBlender (jak ktoś nie zna jeszcze tego kanału to polecam zerknąć na youtube).

A dzisiejsza micha prezentuje się tak:

Śniadanie: fritata z 2 jajek z pomidorem, papryką, cebulą i pieczarkami z dodatkiem ketchupu; a ponieważ bardzo późno wstałam i byłam baaardzo głodna dojadłam kanapeczką z chleba żytniego z filetem z piersi kurczaka i nektarynką ;) + zielona herbata

II śniadanie: placek owsiany z bananem posmarowany dżemem brzoskwiniowym + kawa z mlekiem

Obiad: pyyszny i zdrowy domowy kapuśniaczek :D

Przekąska: jabłko + kanapka z bułki z ziarnami i salami (wiem, to jest niezdrowe :D )

Kolacja: parówka 93%, 2 małe kromki chleba razowego, ketchup + zielona herbata

A jak Wam minął dzień?

Pozdrawiam!

A.

10 września 2014 , Komentarze (4)

Hej!

Jak się trzymacie?

U mnie dzisiaj wszystko super!

Skorzystałam z okazji i udałam się na krótki spacer przez park (3,72 km:). Powiem Wam, że strasznie już czuć (i widać!) jesień.. Liście już żółte i opadają, powietrze takie rześkie i wilgotne, jeśli wiecie co mam na myśli ;p Szkoda mi, że to już ostatnie podrygi lata, ale z drugiej strony, jesień ma swój urok. Dopóki nie leje deszcz, dla mnie jest spoko :D

Pomimo spaceru, w domu poćwiczyłam :)

Standardowo, rozgrzewka Natalii Gackiej, wyzwanie Ewy Chodakowskiej na wewnętrzną stronę ud, tabata i belly fat destroyer oraz rozciąganie po treningu - to wszystko z Gacką.

Jestem taaka pozytywnie zmęczona, a jednocześnie roznosi mnie energia!

Mój chłopak namawia mnie, żebym zaczęła biegać. Trochę się tego obawiam, ponieważ:

1. nie lubię niczego robić sama (a on ze mną nie będzie biegał)

2. wstydzę się - nie pytajcie mnie dlaczego, nikt się na mnie nie gapi, po prostu się wstydzę

3. dziwnie mi tak ubrać się, wyjść z domu i biegać.

4. nawet nie mam w czym biegać! mam tylko grube, szerokie dresy. no i co zrobić z kluczami i telefonem?

Wiem, wiem, możecie mi powiedzieć, że po prostu doszukuję się problemów. Może tak jest.. Znacie jakieś sposoby, żeby mnie do tego zachęcić? :)

Jedzenie też w porządku:

Śniadanie - 2 kromki chleba żytniego z serem, polędwicą sopocką i jajkiem po benedyktyńsku + zielona herbata

II śniadanie: kawa z mlekiem, jabłko i 2 kawałeczki ciasta marchewkowego

Przekąska: banan (po ćwiczeniach)

Obiad: kasza jaglana, 2 pulpeciki z indyka w sosie grzybowym (domowe) + ogórek, papryka, pomidor, cebula w sosie sojowym

Kolacja: kefir i 2 wafle ryżowe z filetem z piersi z kurczaka (+odrobinka ketchupu ;)

To wszystko na dzisiaj :D

Dajcie znać jak Wam idzie!

A.

9 września 2014 , Komentarze (4)

Cześć!

Co u Was? Jak się trzymacie? Realizujecie swoje plany? Mam nadzieję, że tak!

Muszę przyznać, że w niedziele i poniedziałek złapał mnie totalny leń, zły humor i przez to trochę sobie pofolgowałam.

W niedzielę zjadłam kilka kawałków ciasta marchewkowego (własnego wypieku), ponieważ moja mama stwierdziła, że słodycz to nie jest ;) Niestety wieczorem, mój chłopak oraz siostra ze swoim chłopakiem wyciągnęli mnie do Mr. Pancake. Na całe szczęście (!) nie dałam się namówić na te pyszne, słodziutkie naleśniczki z masą dodatków. Zamiast tego zjadłam tortillę z kurczakiem. Wiem, wiem, to przecież nie jest zdrowe. Ale był to 100 razy lepszy wybór niż naleśniki! Chociaż przyznam, że po tej eskapadzie miałam tak ogromny brzuch jak nigdy.. pszenica :(

Treningu nie było. Wczoraj też nie :( Natomiast w sobotę była tak piękna pogoda! Aż żal siedzieć w domu! Więc zrobiliśmy sobie z moim chłopakiem małą wycieczkę rowerową i 17 km pykło ;)

Wczoraj, po kilku miesiącach nie widzenia się, spotkałam się z moją przyjaciółką z liceum. Niestety (albo stety ;) trzeba było to uczcić, tak więc wylądowałyśmy na lunchu i piwku w PizzaHut. Pizzy nie zjadłam, ale Rollsy z kurczakiem już tak ;p Przez resztę dnia dieta była trzymana, a że w ogóle widujemy się tak rzadko, to wyrzuty sumienia szybko zniknęły ;)

Dzisiaj zdrowe jedzenie trzymane w 100%. Trening wykonany, więc nic, tylko odpoczywać do końca dnia :D I oby tak trzymać dalej!

Dajcie znać, czy w weekend zgrzeszyliście jak ja, czy wytrwale trzymacie się swoich postanowień :)

Pozdrawiam!

A.

5 września 2014 , Komentarze (4)

Hej!

Ja już po treningu, a Wy?? 

Nie dajcie się Waszemu umysłowi, możecie wszystko!! Każda blokada, nawet ból, który myślicie że odczuwacie to tylko stan umysłu! Wszystko jest do pokonania! A świadomość tego co się pokonało, duma z samego siebie to najlepsze uczucie ever :) Pokonywanie siebie to największe wyzwanie w życiu! Wygraj z samym sobą, a osiągniesz co tylko chcesz!

Ja dzisiaj ćwiczyłam:

To co, zmotywowałam Cię? Do dzieła! :)

Dasz radę! :)

A.

5 września 2014 , Komentarze (1)

Wczorajszy dzień wcale idealny nie był, ale nie ma powodu do załamywania się :) Myślę, że to wszystko przez @, ale i tak się nie poddaję. Mam większa ochotę na słodkie i niezdrowe jedzenie, ale jakoś trzeba sobie radzić.

Pomimo @ moja ciekawość zwyciężyła i w końcu się zważyłam.. 76,8 kg. To o 1,2 kg mniej :) Ciekawa jestem czy jak @ minie to waga będzie jeszcze niższa. Liczę na to, że tak! :D

Od kilku dni zauważam stopniową zmianę na swoim brzuchu. Od kiedy jem tylko żytni chleb, omijam białe pieczywo, makarony itd zauważam, że mój brzuch jest coraz mniej wzdęty! Dzisiaj już w ogóle jest w miarę płaski (o ile płaski może być brzuch z tłuszczem ;p). Mam nadzieję, że przy regularnych ćwiczeniach w końcu osiągnę wymarzony efekt :)

Moje wczorajsze (nieidealne) menu:

Śniadanie: szklanka mleka, 2 łyżki płatków owsianych, garść crunchy, maliny

II śniadanie: 2 kromki chleba żytniego z pasztetem, pomidorem i ketchupem + kawa z mlekiem

Obiad: zupa zacierkowa

Podwieczorek: 3 wafle ryżowe z dżemem jabłkowym robionym przez moją teściową, kawa z mlekiem + paczuszka orzeszków w papryce (ale nie takiej skorupce, tylko obsypane przyprawą paprykową)

Kolacja: 2 kromki chleba żytniego, parówka, ketchup + zielona herbata

Jak widać, za pięknie nie było, ale najważniejsze to mieć jasno określony cel i się nie poddawać :)

Powodzenia!

A.

3 września 2014 , Komentarze (6)

Hej!

Dzisiejszy dzień mogę zaliczyć do udanych :) Niestety, przyszedł dzisiaj ten dzień, który spotyka kobiety raz w miesiącu ;p Bałam się, że mnie to przykuje do łóżka i nie pozwoli się ruszyć. Ale myślę: a tam, spróbuję, jak będzie boleć przestanę. I co? Wykonałam cały zaplanowany na dzisiaj trening, dałam z siebie 110%, pot lał się strumieniami, to lubię! Rozpiera mnie taka duma! Udowodniłam sobie, że wszystko co nas blokuje siedzi w naszej głowie. I tylko tam!

Pod względem diety też było super :)

Śniadanie: 2 jajka na miękko, 2 kromki chleba żytniego, zielona herbata

II śniadanie: mała kawa z mlekiem; płatki owsiane na mleku, z dodatkiem crunchy bananowego i 3 śliwek

III posiłek (nie mogę tego nazwać obiadem): 2 kromki chleba żytniego z wędlinką (z piersi kurczaka), ogórkiem zielonym i ketchupem + kawa z mlekiem

Obiadokolacja: placuszki z kaszki kukurydzianej z ketchupem + zielona herbata

Te placuszki to moja dzisiejsza improwizacja ;p Z wczoraj zostało mi trochę ugotowanej kaszy kukurydzianej. Dorzuciłam do niej przyprawy, drobno posiekaną cebulkę i jajko. Masa wyszła ok, placuszki smażyłam na patelni teflonowej bez dodatku tłuszczu. Smakowały bardzo dobrze. Zupełnie nowy smak i konsystencja. Dla mnie były super, moja mama też się skusiła, więc chyba nie były złe ;)

Ja jestem z siebie dzisiaj bardzo zadowolona, a Wy?

Kochani, moja rada dla Was na dzisiaj jest jedna: Nie zwlekajcie, idealny moment nie istnieje!

Trzymajcie się w swoich postanowieniach,

A.

2 września 2014 , Komentarze (1)

Nie no ludzie, serio? To już naprawdę po wakacjach? Nie, żart, studenci pozdrawiają :D Haha, można powiedzieć, że mam przed sobą jeszcze miesiąc laby ;)

A tak serio, wakacje się skończyły, ciałem w bikini świecić już nie będziemy to co, akcja chudniemy do sylwestra? :D

Kilka ostatnich dni było na 5+, kilka na 2-, ale zagłębiać w szczegóły się już nie będę.

Wczoraj przysiadłam na chwilę do swojego 'dzienniczka treningowego' i patrząc na kartkę podpisaną "SIERPIEŃ" normalnie ogarnęła mnie rozpacz! Tylko 4 razy wykonałam porządny trening! :( I nawet nie pociesza mnie fakt, że w sierpniu pokonałam 25 km pieszo.

Dobra, wrzesień to na pewno idealny czas na spięcie d*upy :)

CEL : 

- przez cały wrzesień nie jeść słodyczy

- pokonać 50 km pieszo

- przejechać na rowerze 100 km

- 16 treningów (w tym miesiącu skupiam się na Natalii Gackiej)

Wczoraj i dzisiaj na zdecydowany +. Słodyczy nie było, wczorajsze jedzonko starannie zapisane, a i trening był dobry. Dzisiaj postanowiłam wybrać się na spacer i jakoś 7,40 km weszło w nogi ;) Jeśli te spacery nie pomogą mu w zrzucaniu zbędnych kg to na pewno nie zaszkodzą! Chodzenie to nasza podstawowa forma ruchu, a czy jakakolwiek aktywność fizyczna może zaszkodzić? Na pewno nie ;) Poza tym to świetnie spędzony czas. Po moim dzisiejszym spacerku czuję się odprężona, myśli w głowie poukładane, a i ciało przyjemnie zmęczone. Teraz pora na zasłużony odpoczynek :)

Mam nadzieję, że wykorzystujecie swoje 24h i pokłady energii, która w Was tkwi na maxa!

Buziaki,

A.

29 sierpnia 2014 , Komentarze (2)

Cześć!

Chyba nie zdziwi Was fakt jeśli napiszę, że nawaliłam? Chociaż nie było tak bardzo źle, jak mogłoby się wydawać. To co siedzi w mojej głowie wciąż chce walczyć, ale chyba potrzebowałam czasu, żeby to wszystko sobie przemyśleć.

Zacznijmy od początku.

Na długi weekend (15-17 sierpnia) wybrałam się z moim chłopakiem na wieś, do jego babci, gdzie co roku odbywa się spotkanie rodzinne. Chyba nie muszę mówić, że nie było tam jak ćwiczyć i jadłam to co wszyscy tj. biały chleb czy bigos. Ale nie mam wyrzutów sumienia, ciasta i inne słodycze omijałam szerokim łukiem i nikomu nie udało się mnie namówić :) To był świetny czas! Mnóstwo śmiechu, radości, a nawet i tańców ;) Odnalazłam się jako Ciocia przy gromadce dzieci do bawienia i sprawiało mi to bardzo dużą frajdę. Kocham rodzinę mojego chłopaka jak swoją i mam nadzieję, że kiedyś zasilę jej szeregi :) Tak więc w weekend naładowałam swoje baterie, pełna nowej siły do działania!

W poniedziałek czekała mnie wizyta u lekarza. Nie spodziewałam się w sumie niczego spektakularnego, po prostu odbiór wyników moich badań. Niestety, to co usłyszałam wybiło mnie z równowagi. Zdiagnozowano u mnie niedoczynność tarczycy oraz torbiele na jajnikach. Nagle wszystkie moje problemy z jakimi borykałam się na co dzień znalazły swoją przyczynę. Nagły wzrost wagi, senność, brak koncentracji i siły na cokolwiek, sucha skóra. To wszystko tarczyca! Ale najważniejsze: to, że przy moich 110% wkładania wysiłku w ćwiczenia i zdrowe odżywianie nigdy nie zobaczyłam spektakularnych efektów.

Po tej wizycie stałam się bardzo przybita. Stwierdziłam, że taka waga jest już po prostu wpisana we mnie i moje życie i niestety nie uda mi się już tego zmienić. Zaniechałam ćwiczeń, pocieszałam się kilkoma ciastkami i innymi odstępstwami od diety (chociaż nie popadajmy w skrajność, nie obżerałam się nagle tortami, tłustymi kotletami i ziemniakami z okrasą). Po prostu pozwoliłam sobie na więcej.

Przez większość czasu czytam artykuły na temat mojego przypadku. Staram się znaleźć lekarza specjalistę, który zajmie się moimi problemami, przepisze leki, podpowie jak dopasować dietę. Niestety nasz NFZ nie przewiduje już tego, żeby przyjęto mnie do lekarza w tym roku. A ja czuję, że każdy dzień jest dla mnie cenny. Szukam lekarza prywatnie, natomiast ceny wizyt są zawrotne (!) i niestety nie mogę sobie pozwolić na pójście do pierwszego lepszego specjalisty.

Wiem, że może Wam się wydawać to żałosne. To nie nowotwór czy inna śmiertelna choroba, a ja robię z igły widły. Ale jest mi ciężko znieść fakt, że już zawsze będę większa niż tego chcę.

Te dwa tygodnie były dla mnie czasem przemyśleń i rozterek, ale chyba w końcu się przemogłam. Jednak pozostała we mnie wola walki :) Od dzisiaj chcę znowu utrzymać swój jadłospis w ryzach i ponownie podjąć aktywność fizyczną. Chcę udowodnić sobie, że mimo wszystko dam radę. A jeśli moja figura się nie zmieni, trudno, przynajmniej będę zdrowa (może nie w pełnym znaczeniu tego słowa) i pełna energii! Wierzę też w to, że przy odpowiednio dobranych lekach, mimo wszystko zauważę spadek wagi.

Trzymajcie kciuki!

A.

PS. Co u Was? Jak sobie radzicie każdego dnia walki? :)

13 sierpnia 2014 , Komentarze (4)

Witajcie! 

Jeśli miałabym przyznać sobie ocenę za dzisiejszy dzień to szczerze, będzie to 4+ :D

Na śniadanie był placek z 2 całych jaj, 2 łyżek płatków owsianych, pomidora i odrobiną sera feta + zielona herbata.

Na II śniadanie (przed ćwiczeniami) wypiłam koktajl: zmiksowałam 125g chudego twarogu, mały jogurt naturalny i jednego średniego banana. Mniam, mniam, niebo w gębie!

Po ćwiczeniach zjadłam małe jabłko i ok 100 g truskawek. Mama kupiła, były świeże i nie wiem, to jakiś drugi rzut czy co? Smakowały jak nasze krajowe.

Na obiad zjadłam ok 100g makaronu pełnoziarnistego i 2 klopsiki z mięsa indyka z warzywami, gotowane na bulionie warzywnym. To jedzenie jest takie pyszne! Ktoś kto mówi, że na diecie nie można smacznie zjeść, chyba nigdy tego nie próbował :D

Niestety na czas kolacji byłam u chłopaka. 2 kromki białego pieczywa z polędwicą sopocką, pomidorem + zielona herbata. I ta kolacja trochę obniża mi ocenę, ponieważ mam lekki wyrzut sumienia z powodu białego pieczywa. Z drugiej strony to i tak nie jest najgorzej, ponieważ oparłam się parówkom, pasztetom i dżemom ;)

Jako trening miał być dzisiaj Skalpel 2 Wyzwanie Ewy Chodakowskiej, ale niestety po samej rozgrzewce film przestał ze mną współpracować. Ponieważ nie miałam już za dużo czasu przed wyjściem z domu, zdecydowałam się na krótki trening: Bodyweight Cardio 23 Minutes z kanału FitnessBlender. Niby taki krótki trening, ale jak dał mi popalić! Pot spływał strumieniami! Jeśli jeszcze nie znacie tego kanału to serdecznie zachęcam do zerknięcia. Jest prowadzony przez małżeństwo trenerów. Treningi są tak różnorodne: od strechingu, przez cardio po typowo siłowe; z obciążeniem i bez; mocno angażujące jak i spokojniejsze. Z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie! 

Mój trening:

Pozdrawiam!

A.