Jestem coraz bardziej zmęczona i z niechęcią graniczącą z męką chodzę ostatnio do pracy-nie cieszy mnie ,ogranicza,uwstecznia,a ja tak nie lubię nudy i stagnacji.
Nie tylko ja mam takie odczucia i w dodatku to nieszczere poklepywanie po ramieniu i pochwały ,a o podwyżce można zapomnieć bo wciąż słyszymy ,że jest kryzys,ale dosięgnął chyba tylko pracowników choć mają więcej niż przed kryzysem pracy ,bo jakoś nie zauważyliśmy by szefostwo(obydwa niebardzo lubiące się małżeństwa)jakoś ograniczyło ilość wczasów zagranicznych i wyjazdów na narty,nurkowania itp atrakcje.
Właśnie zwolnili się dwaj kelnerzy,a i ja coraz częściej myślę o zmianach w moim życiu i szukaniu pracy bliżej domu.
Na razie jednak idę od 22-2października na urlop i zobaczę w jakim nastroju wrócę do pracy.
Wczorajszy dzień był masakryczny-mieliśmy imprezę na restauracji i pubie i jakieś śmieszne Grupony na których nic prawie nie zarabiamy tylko my i recepcja i basen mają więcej roboty.
No i w dodatku byliśmy we dwoje z M. bo uczennica która dopiero zaczeła prace już zaczyna oszukiwac i nie przyszła sobie-w rezultacie miałam prócz wydawki i pracy w kuchni multum zmywania i skończyłam sprzatać kuchnię ok 23 ,a potem pojechałam po córkę-odebrać ja po drodze z pracy.
Werka wspomniała coś że ma propozycję zamieszkania we wspólnym pokoju z koleżanką z podstawówki za 500zł z mediami i że się zastanawia-ja tylko słuchałam bo już kiedyś wspominała o zamieszkaniu w tzw komunie i miała mieć pokój dla siebie za 350+media i zrezygnowała.
Z jednej strony smutniej będzie w domu tylko z młodszą ,ale z drugiej chcę żeby spróbowała ile kosztuje samodzielność nie tylko kasy,ale i samodyscypliny-taka szkoła życia jej się przyda.
Nawiasem mówiąc pewnie szybko zmięknie,bo nie jest nauczona mieszkać w bloku,no i jakoś z siostrą nie umieją się z jednym pokoju pogodzić,a co dopiero z obcą osobą .
Miał wczoraj wieczorem wpaść R.,ale powiedziałam mu,że jestem skonana i wrócę ok 23,30 a po kąpieli to już północ będzie więc szkoda nerwów i mojej energii skoro mamy się dziś spotkać-więc przyjedzie na obiad ok13 i może gdzieś wyskoczymy,ale na żadne rowery mnie nie namówi z pewnością.
Moje czwartkowo-piątkowe obżarstwo wędlinami odbiło się znów na wadze i już dziś mam mniej ,ale jednak więcej niż na pasku.We wtorek sprawdzę jak będzie-códem bedzie waga z paska.