Witajcie-kolejne dni
wolne przede mną.Wróciłam ok 23,30 z wycieczki do Krynicy
Górskiej.Pogodowo nam się udała,ale mieliśmy kilka niemiłych
incydentów-w sobotę ok południa w Krynicy zostały przebite 2 opony w
naszym autobusie-sprawcą był własciciel pensjonatu przed którym
zaparkowaliśmy-był widziany przez kierowcę z sąsiedniego busa.Zanim sie
wszystko wyjaśniło przy pomocy Policji to niestety musieliśmy wrócić
busikami do ośrodka i tam zostalismy aż do następnego dnia.Do wieczora
poleniuchowalismy przy ośrodku popijając piwko i latając za piłką na
niesamowitym boisku(niestety jedna drużyna miała pod górkę-beczka
śmiechu).Ok 20 zaczęła się muzyka góralska i nie tylko przy której co
wytrwalsi bawili się aż do 4 rano.Wyjazd kolejką gondolową na Jaworzynę
Krynicką zaliczyliśmy w niedzielę ,a po obiedzie ok 16 wyjechaliśmy w
drogę powrotną -jednak była jeszcze dłuższa niż za pierwszym razem ,bo
choć dopompowaliśmy powietrze do koła przebitego to nie miało
wystarczającego ciśnienia i musielismy jechać wolniej.Na szczęście
dotarliśmy szczęśliwie i mogłam już odespać te wojaże w swoim łóżku i
sama.
Niestety,a może i stety podjęłam jeszcze jedna ważną decyzję na tej
wycieczce i to juz w sobotę-rozstanę się z R.Takie wyjazdy ukazują jak
jesteśmy różni i jak nam daleko do siebie.Zarzucał mi ,że mu przerywam
jak mówi,więc przestałam mówić ,ale od tej chwili to było już zupełnie
cicho,bo on nie rozumie,że ja mam żywiołową naturę i lubię podyskutowac
tak po Włosku.Dałam mu szansę więc żeby się wygadał,ale jego mowa kończy
się na drugim prostym zdaniu gdzie co drugie słowo to śląskie słowo
zastępujące każde inne(łone,łonakie,łonaczyć ,złonaczyć ,łonakie).Nie
wiem czy do niego dotarło jak pytał o plany na kolejne dni,gdy mu
powiedziałam ,że muszę przeczytać choćby gazetę ,żeby się ukulturnić bo
się uwsteczniłam na tym wyjeździe.Jeszcze nie wiem jak mu to powiem,ale muszę to zrobić do jutra i najlepiej szybko i w kilku słowach -może
zrozumie wtedy.
Na wagę aż boję się wejść bo jedzenie na wycieczce było dobre a i kilka piw wypiłam w sobotę.
jolaps
26 września 2011, 11:51Pomimo incydentów "transportowych" wycieczka chyba udana. Związek dwojga ludzi to kompromis. Nigdy się nie spotyka identycznych osób bo inne są wychowania , doświadczenia i charaktery oraz usposobienia. Może za dużo wymagasz. Pozdrawiam
dziewiatka9
26 września 2011, 11:32No to....chyba nie będzie wesela....ale czy to możliwe by znaleźć kogoś takiego by był taki jak chcemy....zwykle się od siebie bardzo różnimy inne charaktery, inne wychowanie ,ale bycie razem to to jakiś rozwój dla dwóch osób...
Dana40
26 września 2011, 10:29Sama musisz podjąć decyzję, może musicie się dotrzeć :-), zawsze każdy jest inny , kwestia dogadania się i zaakceptowania.Pozdrawiam