Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Sprzeczka ...i zdjęcia z naszego obejścia...



Na zdjęciu jestem z moją młodszą córką Dorotką.Nie mam zdjęcia z sobotniego grilla z siostrą i szwagrem bo jakoś szybko się ulotnili,a R.później aparat wyciągnął.
Dziś jakoś nerwowo -pewnie trochę za sprawą pogody bo drażliwi jesteśmy.Na szczęście R.poszedł do pracy bo inaczej ja musiałabym wyjść ,żeby do rozwodu nie doszło
A no było to tak-nie pojechaliśmy wczoraj do Leroy Merle po drzwi i klej gipsowy,bo trochę się zasiedzieliśmy u sąsiadów ,a i tak byłoby za późno ciut bo tylko do 19 otwarte i tylko byśmy się wnerwiali na siebie.
No więc o 6 obudził mnie budzik i jak zrobiłam śniadanie i kawę budziłam R.(ciężka sprawa),w końcu wstał,ale miał minę jakby mu jeszcze żółtko spało.Ocho-pomyślałam nie będzie lekko,chwilę później spytałam o coś przy śniadaniu i cisza,jak powiedziałam"no to się dowiedziałam "to burknął"no widzisz przeca,że jem-jak mam ci odpowiedzieć".
Potwierdziły się więc moje przypuszczenia-jest zły.Ogólnie faceci nie lubią zakupów ,a zwłaszcza jak to trochę dłużej trwa.
W sklepie kolejne krzywe słowa padły,a w drodze powrotnej otrąbił gościa który stanął na drodze i wydawało się ,że chce cofnąć(przynajmniej tak twierdził R.).Wystraszył mnie i powiedziałam mu to,a on na to"ty też wczoraj ruszyłaś niemal pod nadjeżdżający samochód...".No tak to niby my w jakiejś rywalizacji bierzemy udział?-spytałam"1:1 mamy?,czy jak?".No i w milczeniu do domu dotarliśmy.Niby pytał gdzie ma drzwi dać ,a potem i tak zmienił decyzję pod domem i jeszcze się indyczył-no masakra jak się facet nie wyspi-mówie wam.
W domu to ja dłużna nie byłam-bo ile razy można zwracać uwagę ,że po przyjściu z pracy wyjmuje się z plecaka resztę herbaty i termos po kawie i płucze ,a resztki chleba daje zwierzętom albo dojada (choćby w formie zapiekanki wieczorem na kolację.I w dodatku leżało to od soboty południa-i jeszcze bułki nie zjedzone to się wkurzyłam bo wychodzi na to,że niedobre zrobiłam chyba.Zacięłam się i wyjęłam to na stół i rozsiadłam się przy kawie z miską truskawek obrażona.No i w dodatku jak zrobił sobie jedzenie wieczorem tak wszystko zostawił na blacie nakruszonym jak diabli,a wnerwia mnie takie coś cholernie.
Jak mu nagadałam to usłyszałam-"czy my się musimy kłócić o byle co ?-no niby nie musimy,ale dlaczego nie starasz się trochę ogarnąc jak wiesz że mnie to wnerwia?-cisza,aż do obiadu...Potem krótka dyskusja i pojechał do pracy no i dobrze,bo by do rozwodu doszło dziś i spakowałabym swoje zabawki i wróciła na swoje śmieci.
A co do zakupów-kupilismy na tą nieszczęsną łazienkę 100kg kleju gipsowego na początek i drzwi(początkowo wybraliśmy pełne sosnowe,ale zrezygnowaliśmy z ościeżnicy regulowanej bo drogo strasznie i można obudować ścianę deskami,a w zamian za to mamy drzwi sosnowe z 4 małymi szybkami mlecznymi-typowe łazienkowe 70-ki z otworami wentylacyjnymi na dole.Są w stanie surowym i trzeba je będzie lakierem pociągnąć,ale potem będą bardziej złociste i lepsze do mycia.
W związku z tą sprzeczką jest mi trochę przykro i nawet sobie mówiła"po co Ci to Gaba-w co ty się władowałaś?Może lepiej samej być?"
Musze przestać tak myśleć ,bo nic dobrego z tego nie wyjdzie.W końcu nikt nie obiecywał,że będzie lekko.
A propos lekko,lżej-chciałam na wagę wejść ,ale zapomniałam i jak stwierdził R.to dobrze,bo byłabym jeszcze bardziej zła.
Więc nie wiem ile ważę i do piątku trzeba się pilnować w dwójnasób ,bo pokus wiele czyha.
Byliśmy jeszcze na targu i zakupy warzywno-owocowe zrobiłam.Obiad dopiero po 16 wsunę(rosołek czysty i surówkę z kapusty z gotowanymi pałkami.
A tak wygląda teraz ten ugór mało bo mało ale uprawiany od wiosny.

nieco kwiatów się pjawiło,ale na teraz irysy przekwitły,a reszta do kwitnienia się zbiera pomału.Obok mam grządkę naktórej posiałam kocankę i czarnuszkę(można je suszyć do bukietów).

kilka kwitnących kwiatów pomiędzy oknami.

mały warzywniak-muszę jeszcze do równego zryć i popikować kwiaty które zakwitną w przyszłym roku.
W oddali widać ścianę garażu od szwagra i kompostownik sklecony przez Romana.

okno pokoju naszego

i okno kuchni.

a to nasi nowi lokatorzy w stajni-jaskółeczki młode3?może nawet 4,ale trudno się doliczyć na razie.

a to nasza Misia-pilnuje podwórka,którym jak na razie nie ma się czym chwalić
  • Kwiatuszek80

    Kwiatuszek80

    12 czerwca 2012, 12:52

    super piesek a koło domu bardzo pięknie

  • mikrobik

    mikrobik

    12 czerwca 2012, 06:11

    Ależ ta Twoja Dorotka podobna do Ciebie. Widać ogrom pracy włożony w otoczenie domu. Nie myślałaś częściowo i trawce i iglakach? Wydaje się, że jeszcze dużo miejsca jest do zagospodarowania.

  • Kenzo1976

    Kenzo1976

    11 czerwca 2012, 20:32

    Duzo pracy wkladasz w onejscie,psinka super :)

  • frodobeat

    frodobeat

    11 czerwca 2012, 13:56

    jest, jest widać ile pracy za Tobą....

  • Dana40

    Dana40

    11 czerwca 2012, 13:52

    Kto się czubi ten się lubi :)