Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania: Sprzeczka ...i zdjęcia z naszego obejścia...
11 czerwca 2012
Na zdjęciu jestem z
moją młodszą córką Dorotką.Nie mam zdjęcia z sobotniego grilla z siostrą i szwagrem bo jakoś
szybko się ulotnili,a R.później aparat wyciągnął.
Dziś jakoś nerwowo -pewnie trochę za sprawą pogody bo drażliwi
jesteśmy.Na szczęście R.poszedł do pracy bo inaczej ja musiałabym wyjść
,żeby do rozwodu nie doszło
A no było to tak-nie pojechaliśmy wczoraj do Leroy Merle po drzwi i klej
gipsowy,bo trochę się zasiedzieliśmy u sąsiadów ,a i tak byłoby za
późno ciut bo tylko do 19 otwarte i tylko byśmy się wnerwiali na siebie.
No więc o 6 obudził mnie budzik i jak zrobiłam śniadanie i kawę budziłam
R.(ciężka sprawa),w końcu wstał,ale miał minę jakby mu jeszcze żółtko
spało.Ocho-pomyślałam
nie będzie lekko,chwilę później spytałam o coś przy śniadaniu i
cisza,jak powiedziałam"no to się dowiedziałam "to burknął"no widzisz
przeca,że jem-jak mam ci odpowiedzieć".
Potwierdziły się więc moje przypuszczenia-jest zły.Ogólnie faceci nie lubią zakupów ,a zwłaszcza jak to trochę dłużej trwa.
W sklepie kolejne krzywe słowa padły,a w drodze powrotnej otrąbił gościa
który stanął na drodze i wydawało się ,że chce cofnąć(przynajmniej tak
twierdził R.).Wystraszył mnie i powiedziałam mu to,a on na to"ty też
wczoraj ruszyłaś niemal pod nadjeżdżający samochód...".No tak to niby my
w jakiejś rywalizacji bierzemy udział?-spytałam"1:1 mamy?,czy jak?".No i
w milczeniu do domu dotarliśmy.Niby pytał gdzie ma drzwi dać ,a potem i
tak zmienił decyzję pod domem i jeszcze się indyczył-no masakra jak się
facet nie wyspi-mówie wam.
W domu to ja dłużna nie byłam-bo ile razy można zwracać uwagę ,że po
przyjściu z pracy wyjmuje się z plecaka resztę herbaty i termos po kawie
i płucze ,a resztki chleba daje zwierzętom albo dojada (choćby w formie
zapiekanki wieczorem na kolację.I w dodatku leżało to od soboty
południa-i jeszcze bułki nie zjedzone to się wkurzyłam bo wychodzi na
to,że niedobre zrobiłam chyba.Zacięłam się i wyjęłam to na stół i
rozsiadłam się przy kawie z miską truskawek obrażona.No i w dodatku jak
zrobił sobie jedzenie wieczorem tak wszystko zostawił na blacie
nakruszonym jak diabli,a wnerwia mnie takie coś cholernie.
Jak mu nagadałam to usłyszałam-"czy my się musimy kłócić o byle co ?-no
niby nie musimy,ale dlaczego nie starasz się trochę ogarnąc jak wiesz że
mnie to wnerwia?-cisza,aż do obiadu...Potem krótka dyskusja i pojechał
do pracy no i dobrze,bo by do rozwodu doszło dziś i spakowałabym swoje
zabawki i wróciła na swoje śmieci.
A co do zakupów-kupilismy na tą nieszczęsną łazienkę 100kg kleju
gipsowego na początek i drzwi(początkowo wybraliśmy pełne sosnowe,ale
zrezygnowaliśmy z ościeżnicy regulowanej bo drogo strasznie i można
obudować ścianę deskami,a w zamian za to mamy drzwi sosnowe z 4 małymi
szybkami mlecznymi-typowe łazienkowe 70-ki z otworami wentylacyjnymi na
dole.Są w stanie surowym i trzeba je będzie lakierem pociągnąć,ale potem
będą bardziej złociste i lepsze do mycia.
W związku z tą sprzeczką jest mi trochę przykro i nawet sobie mówiła"po
co Ci to Gaba-w co ty się władowałaś?Może lepiej samej być?"
Musze przestać tak myśleć ,bo nic dobrego z tego nie wyjdzie.W końcu nikt nie obiecywał,że będzie lekko.
A propos lekko,lżej-chciałam na wagę wejść ,ale zapomniałam i jak stwierdził R.to dobrze,bo byłabym jeszcze bardziej zła.
Więc nie wiem ile ważę i do piątku trzeba się pilnować w dwójnasób ,bo pokus wiele czyha.
Byliśmy jeszcze na targu i zakupy warzywno-owocowe zrobiłam.Obiad
dopiero po 16 wsunę(rosołek czysty i surówkę z kapusty z gotowanymi
pałkami. A tak wygląda teraz ten ugór mało bo mało ale uprawiany od wiosny.
nieco kwiatów się pjawiło,ale na teraz irysy przekwitły,a reszta do kwitnienia się zbiera pomału.Obok mam grządkę naktórej posiałam kocankę i czarnuszkę(można je suszyć do bukietów).
kilka kwitnących kwiatów pomiędzy oknami.
mały warzywniak-muszę jeszcze do równego zryć i popikować kwiaty które zakwitną w przyszłym roku. W oddali widać ścianę garażu od szwagra i kompostownik sklecony przez Romana.
okno pokoju naszego
i okno kuchni.
a to nasi nowi lokatorzy w stajni-jaskółeczki młode3?może nawet 4,ale trudno się doliczyć na razie.
a to nasza Misia-pilnuje podwórka,którym jak na razie nie ma się czym chwalić
Ależ ta Twoja Dorotka podobna do Ciebie. Widać ogrom pracy włożony w otoczenie domu. Nie myślałaś częściowo i trawce i iglakach? Wydaje się, że jeszcze dużo miejsca jest do zagospodarowania.
Kwiatuszek80
12 czerwca 2012, 12:52super piesek a koło domu bardzo pięknie
mikrobik
12 czerwca 2012, 06:11Ależ ta Twoja Dorotka podobna do Ciebie. Widać ogrom pracy włożony w otoczenie domu. Nie myślałaś częściowo i trawce i iglakach? Wydaje się, że jeszcze dużo miejsca jest do zagospodarowania.
Kenzo1976
11 czerwca 2012, 20:32Duzo pracy wkladasz w onejscie,psinka super :)
frodobeat
11 czerwca 2012, 13:56jest, jest widać ile pracy za Tobą....
Dana40
11 czerwca 2012, 13:52Kto się czubi ten się lubi :)