Wygrzewam się w domku.
Przez prawie dwa tygodnie miałam mokry i
chrypę,a teraz mam męczący suchy-Rano zażyłam Pectosol-zawsze mi pomagał
przy kaszlach,choć w smaku jest paskudny.
Wczoraj się chyba na
nowo załatwiłam i to dzięki Romanowi.A było to tak :Wróciłam z pracy
skonana pełny bagażnik zakupów więc podjechałam pod furtkę ,żeby nie
targać tych siatek z Romanem bo kilka kursów by trzeba było zrobić.Roman
był w domu po pracy ok 2,5 godziny przede mną i zaczął palić w
centralnym +piwkować.(głowę ma słabą -nie wiem ile wlał w siebie,ale
wyglądało na to,że jest trzeźwy).Z chęcią oddałam mu kluczyki,żeby
odwiózł samochód do garażu(to prosta droga sąsiadująca z jednej strony z
łąką na której pasie się czasem koń ,a z drugiej zaorane pole sąsiada
ok 200m).Jest ciemno to fakt i przejeżdżając obok garażu szwagra zapala
się światło na czujnik ruchu(podobno to światło oślepiło Romana i
niestety wjechał w pole i się utopił.Nie dalibyśmy rady sami bo dosyć
głęboko się zaryły koła ,a R, jeszcze gazował jak durny,aż swąd gumy
czułam.Zanim się ubrałam w polar zawołał brata,żeby mu pomógł.Szwagier
oczywiście skożystał z okazji i się nagadał jaki to R. głupi i że
pyskaty jest(jakoś on woli nic nie mówić i to mnie wnerwia czasem) ,a
jak teraz pomocy potrzebuje to do niego ,a potem mu pyskiem
zapłaci....Innych epitetów wolę nie przytaczać.Ostatecznie Roman stał
jak Dupa na boku (jak dziecko które coś zmalowało i woli się nie
odzywać),a ja ze szwagrem po kilku próbach i po zerwaniu jednej liny
wyciągnęliśmy samochód ,a raczej to traktor szwagra go wytargał.
Ja
już sobie sama wjechałam do garażu ,a jak wróciłam do domu to nie mogłam
znaleźć Romana.Ten siedział w ciemnej kotłowni i palił w piecu
,siedział w dymie i się truł,a na moje upomnienia,że mógłby już dać
spokój z paleniem bo jest już 1 i chcę spać a nie pilnować faceta który
zachowuje się jak gówniarz,żeby się nie zaczadził bo po piwku usypiał
przed piecem.W odpowiedzi słyszałam tylko"jerona"takie śląskie
przekleństwo.
Po godzinie jak już zmarzłam i na dworze i w domu udało
mi się zagonić go do łóżka,ale ja już miałam po spaniu.Zaczęłam patrzeć
na film o więźniu którego wysłano na resocjalizację do ośrodka
-szpitala dla dzieci osieroconych do Rumunii.Jak już złapałam wątek i
byłam zainteresowana co dalej to R.zaczął się rzucać na łóżku i wyszedł
drzemać do kuchni na blacie.No i jak kolejny raz go zagoniłam do wyra to
musiałam zgasić tv a sama nie potrafiłam spać,a siedzenie w zimnej
kuchni mi się nie uśmiechało,więc męczyłam się tak do 4 aż urwał mi się
film.Po 8 już byłam wyspana,a przynajmniej oczy otwarłam i poszłam na
śniadanko i popisać z Wami.
Dziś znowu była niemiła rozmowa dla nas.Niby porozmawialiśmy,ale niewiele to wniosło nowego i nie do końca zażegnało konflikt.
Na pocieszenie waga pokazała 98,6kg(ale nie do końca jej wierzę bo mało wczoraj piłam i jadłam ,a raczej nie jadłam mało.
dziewiatka9
25 lutego 2013, 14:54Sama widzisz ...nie u R. spadek wagi cieszy ,ale u Ciebie!!!Bo wszystko w Twoim życiu zależy od Ciebie.
dziewiatka9
25 lutego 2013, 14:52Gabi czy Ty nie potrafisz podejść do życia na luzie, człowiek żyje by być szczęśliwym,a jego szczęście jest w nim i nikt nigdy nie powinien tego zakłócić ,gdyż każdy widzi inaczej swoje szczęście.Roman jest taki jaki jest i jego spojrzenie na świat wygląda inaczej ,ale to nie znaczy złe, całe nasze życie to przede wszystkim nauka tolerancji dla innych, każdy ma prawo być takim jakim jest i nikt nie ma prawa zmieniać nikogo.Jestem mężatką 30lat i mój mąż to zbiór wad ,ale to co? Ja go kocham takim jaki jest . Gabi pamiętaj to nie przez R .nasz smutną niedzielę to Ty sobie sama swoimi myślami ją smucisz.
Kenzo1976
24 lutego 2013, 18:56Gabi , ale co sie tak naprawde dzieje ? widać ,ze ci cieżko z tym wszystkim samej, ty potrzebujesch faceta , a nie .... nie wiem Gabuniu co ci napisać , ty smam musisz się zastanowic czy to ten jedyny, trzymaj się dzielna kobieto, my kobiety góry przenosimy, tylko my o tym wiemy , bużka i spokojnego dnia :)
MonikaGien
24 lutego 2013, 13:43faktycznie ciężki dzień miałaś, Roman dostarczył Ci sporych emocji, oj te chłopy, te chłopy, jak dzieci czasami