Zapraszam na kawkę i pozdrawiam.
Wczoraj o 20 mieliśmy zamknięcie sprzedaży.a wyszliśmy o 21 -czyli 13 godzin za nami.
Jest to dla mnie na pewno nowe doświadczenie ,bo choć pracowałam naście lat temu w restauracji gdzie był nieziemski ruch 24/dobę to byłam wtedy młoda pełna energii a pracę miałam pod nosem-300m może.Jednak tam była inna sprzedaż i wciąż trzeba było nakładać na talerze,a tu robią to sami klienci.Naszym zadaniem jest przyszykować na dzień dużą ilość do południa w półproduktach i dokładanie i dorabianie na bieżąco podczas dnia.
Ja właściwie lubię jak mam co robić i się coś dzieje.A jak pisała moja znajoma o monotonii to może z czasem stanie się ta praca oklepana,bo pewnie niewielki wachlarz i niewiele innowacji w menu,ale mogę się mylić.Jednak jak się ma co robić to nie ma się czasu myśleć nad tym.
Prócz tego że mam bliżej-łącznie tam i z powrotem 16km,a nie 45km,a więc oszczędność na czasie i benzynie już jest.Będę miała raczej ustalony grafik na miesiąc z góry,a nie na góra dwa tygodnie.Jeść możemy do 30zł na wagę,a Ja sobie będę nosiła w pojemnikach kaszę lub makaron,a warzywka i sałaty są na stanie więc sobie sama skomponuję sałatkę i zważę a resztę będę sama miała .Owoce też mogę po drodze przed pracą w Tesco kupić.Jakoś to będzie po czasie z dietą.Na razie niestety trzeba coś w biegu wrzucić.Docelowo ma być więcej kucharzy i też będzie więcej dni wolnych i grafik 1/1 lub 2/2.
Wczoraj rozmawiałam z szefem kuchni z Krakowa który to rozkręca ,no i dowiedziałam się kolejny raz że szef który tam niby ma być jego zdaniem się nie nadaje,moja koleżanka też ma takie zdanie więc będzie mu trudno się tam utrzymać.
W czasie tej rozmowy dowiedziałam się ,że póki co jak będę tam dorabiała tylko to da mi stawkę nieco mniejszą niż u mnie w pracy,ale póki co on widzi mnie i Edkę na stanowisku kucharza zmianowego co oznacza,że będziemy takimi zastępcami szefa w dniach jego nieobecności i będziemy miały obowiązek zamawiania towarów czasem i organizowania pracy na kuchni.Takie stanowisko wiąże się z większą stawka godzinową i taka jest już nieco większa od mojej dotychczasowej.Jak będziemy chciały sobie dodatkowo dorobić to możemy jeszcze dodatkowo weekendy brać bo pewnie w tygodniu wystarczy 4 kucharzy,ale w weekend potrzebnych jest 6.
Na plus jeszcze zaliczam wolne wszystkie święta,bo wtedy hipermarkety są zamknięte.
No i najważniejsze ja mogę się nawet narobić ale jak mam satysfakcję z wykonanej pracy to mnie uskrzydla.
A było co robić ja sama porcjowałam 20kg ryby i panierowałam ją i dodatkowo lodnię mięsa drobiowego i kotletów,a potem smażyłam się przy patelni jak lotnisko.Było tez pieczenie góry naleśników i faszerowanie ich pieczarkami z serem,pomagałam koleżance przy surówkach,zwijałam chyba ze 100 buritos na przodzie przy klientach na grillu.Z polecenia szefa na koniec zmiany całą chłodnię przejrzałam i uprzątnęłam,w międzyczasie pomagałam kolegom wydawkę na przód robić,czyli kluski dogotowywałam warzywka,mięsko i buritos,a na koniec zmiany chowanie wszystkiego do chłodni,i sprzątnie.No i na sam koniec zadowolenie ze zrobionej pracy i ulga,że to już do domu....
W domku czekał na mnie R. i wypiliśmy na dobry sen po piwie-rzadko mam taki apetyt na piwo,ale wczoraj wchodziło mi szybko.
Trochę jest kłopot z droga powrotną ,bo nie można z centrum bezpośrednio na moja ulicę wjechać tylko trzeba nawrócić na rondzie w Węźle sośnica,a to dodatkowe 1,5km będzie.Zapytam jak będzie z rowerami bo jak będę mogła go dawać do szatni to ok,ale pewnie będę musiała tyłami windami towarowymi się przemykać.
MonikaGien
4 marca 2013, 17:43to się napracujesz kochana, ale najważniesze że jesteś zadowolona :)
niewidzialna38
4 marca 2013, 11:53ale masz duzo pracy w tej pracy :) ale najważniejsze,że dobrze płacą i jest blisko a jeśli otoczenie fajne to juz tylko się cieszyć :)
sikoram3
4 marca 2013, 10:14hym ...no nie wiem ..ja tam tez lubie pracowac ale czy dzis bym chciala zas po 12 i wiecej godzin to chyba nie ....ok swita wolne ...sama musisz dokonac wyboru ....pozdrawiam i zycze powodzenia .