Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Oby do przodu-choć wolno...


 Jest nadal nerwowo-w dodatku mamy w zakładzie nasłaną kontrolę z ZUS-u i zostałam wylosowana do przesłuchania.Inspektor był mało przyjemny-zadawał podchwytliwe pytania-ale mimo,że mnie straszył że zeznawanie nieprawdy jest pod sankcją karną jakoś dotrwałam do końca.Jednak już na kuchni nerwy mi żołądkiem wywracały,a w dodatku weszła szefowa i jakby się nic nie działo-"ale tu pięknie pachnie-jestem taka głodna-dalibyście mi coś?
Wtedy miałam ochotę rozkołysać nogę i zasadzić jaj kopa.
No,ale wiecie jak jest pracujemy,żeby się utrzymać,a prywaciarze nas skubią,a my musimy się na to godzić,żeby się utrzymać na powierzchni.
Poczekam ,aż sprawa się dalej potoczy,albo ucichnie"amen"
Na razie muszę się skupić na sobie i Romku.
Ostatnie dni do nocy bawię się w tworzenie list z muzyką na nasze wesele(taka rezerwowa lista,bo kolega ma mi na pendriwie zgrać kilka folderów po 40 min)
Bawi mnie to i pewnie jeszcze długo nie znudzi,bo dopiero się uczę-Mało techniczna jestem niestety.
Waga skacze i to niestety częściej w górę.
Większość truskawek opielone-na ogrodach już jesień-pozostały tylko buraczki i pietruszka u mnie,no i pomidorki ,których nie potrafimy przejeść.
Nie pisałam jeszcze o weselu-po ślubie w USC jedziemy do restauracji w której dorabiałam dodatkowo-mamy mieć ok 30-tu gości.Nie mamy DJ-ja,bo później po południu w lokalu na głównej sali przylegającej do naszej mają być urodziny z muzyką i przeszkadzalibyśmy sobie.
Dlatego musimy odkurzyć nasz stary komp stacjonarny i zawieźć te pudła do lokalu żeby mieć na czym odtworzyć muzykę.
Żeby nie było na początku drętwo,muszę poprosić córkę ,żeby przed naszym przybyciem odpaliła kompa i załączyła muzykę (tu sama sobie dobieram co),no i na porę obiadu też spokojniejszą muzykę zgram.
Teraz mam ciężkie 3 dni-wesele na 90 osób,a ludzi do roboty brak-Tylko wiecznie słyszymy o kryzysie.
Boję się ,że w poniedziałek będę miała szczątkowe pazurki i trzeba będzie doklejać pod żele-póki co tylko jeden jest krótki(starałam się je zregenerować regenerum i jest efekt,ale ta praca to koszmar dla pazurów i nóg.
Stópki już mam odnowione.Niestety nie mam jeszcze umówionej fryzjerki -ale to co spieprzyła poprzednia jest chyba nie do naprawienia-trzeba chyba postawić je na żelu i lakierem utrwalić i tyle-będę się poruszała żwawo to może nikt nie zauważy,a w niedzielę już będzie to nieistotne.
Jeszcze nigdy nie miałam robionego profesjonalnego makijażu ,ale tym razem nakusiła mnie kosmetyczka z naszego hotelu i nawet do mnie przyjedzie do domu.
W sumie to cieszę się na sobotę,ale wolałabym już żeby była niedziela.
Monia(moje Maleństwo) dzięki za wiarę we mnie-może jednak znasz mnie lepiej niż ja sama siebie-szkoda,że tak daleko pojechałaś i zostawiłaś mnie samą w tym gnieździe os w pracy.


  • MonikaJoannaWiktoria

    MonikaJoannaWiktoria

    6 września 2013, 21:44

    Bo ja przykład biorę z Gabrysi ! - trzeba byc twardym - i mówic to co się myśli,nawet jeśli czasem się przesadza to czasem warto zaryzykowac ! a co ! :D To mi się podoba ! I co,nie ma zle ...sala,przyjaciele,rodzina i do tego muzyka ! To będzie piękny czas - piękny dzień ! :) Nie jesteś sama,jeszcze jest Twoja duża wiara i długi jęzor hihihi

  • Dana40

    Dana40

    6 września 2013, 09:13

    Do przodu Gabi :)))

  • frodobeat

    frodobeat

    6 września 2013, 08:47

    Gabrysiu , mogę tylko trzymać kciuki żeby się wszytsko udało, a wy z Romkiem, w tym rozgardiaszu ,odnaleźli siebie. Bo co tam pazurki, włosy, zusy - BIERZESZ ŚLUB !!! i to jest najważniejsze.

  • mania131949

    mania131949

    6 września 2013, 06:59

    Trzymam kciuki za pomyślne pozałatwianie spraw wszelakich!

  • mikrobik

    mikrobik

    6 września 2013, 06:35

    Gabrysiu, będzie dobrze i wszystko się uda. Zawsze przed tego typu imprezą nerwy są napięte. Czekam na fotorelację i trzymam kciuki.