Nie wiem czy to hormony czu co. W sumie wszystko w pozadku. Postanowilam sobie ze najpierw zrzuce wage do 60 a pozniej bede pracowac nad wymiarami. Bardzo mi zalezy na waskiej talii i na tym zeby mi sie uda przestaly obcierac i zebym mogla nosic spodnice i sukienki w lecie. Wydaje mi nsie ze waga stoji w miejscu ale z drugiej strony wiem ze przeginam z wazeniem sie codziennie, jakby nie patrzec wagowo jestem wedlug planu tylko wymiary sie nie ruszaja :( ale jak juz wspomnialam nimi powinnam sie przejmowac w kwietniu jak juz osiagne cel. No i oczywiscie mazy mie sie by tak zejsc do 58 zeby jak mi sie zbiera woda przed miesiaczka nie przekroczyc 60kg. Generalnie czuje sie jakos sfrustrowana a to dopiero koniec 3 tygodnia. Wyraznie co przekracza moje kalorie to alkohol a w weekend sobie powwolilam na butelke wina ze zna 2 piwa wczoraj :( ale dzis juz niec chyba nie bedzie a w tygodniu to juz na pewno. Musze skonczyc pisac projekt wiec moze moja frustracja sie z tad bierze. W sumie wszystko robie zeby go nie pisac tak bardzo sie boje ze go nie dostane ze sobie sama skrzydla podcinam. Acha no tak zapomnialam ze dzis sa znajomej urodziny :( znaczy sie piwo bedzie, kurcze i kolacja w restauracjii