Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
z dzieckiem na basenie + grrrrrrr


wiedziałam, że jak zabiorę siostrzeńca na basen, to wreszcie się zmobilizuję.

on pluskał się w płytkim basenie dla dzieci, próbował utopić taką długą dżdżownicę - zabawkę, zrobiłam mu nawet kilka zdjęć, tak rozkosznie wyglądał 

czar prysł jak do dziecinnego basenu wpakowała się jakaś głupia baba. dzieci przypadkiem ochlapały jej twarz wodą, na co zareagowała wielkim i głośnym wkurwem, bo przecież "mejkapowała się" przed wejściem do wody.  później pływała nieudolnie żabką i potrącała wszystkie dzieciaki łapami. 

na miejscu ratownika wyciągnęłabym ją za te kudły z wody. za kudły - bo po co przestrzegać regulaminu i mieć czepek na krytym basenie. 
uuu, podniosła mi ciśnienie. 
jeszcze argumentacja - nie, nie pójdę na basen sportowy, bo jest głęboko, a ja nie umiem pływać, bla bla bla. oczywiście, lepiej podtopić dwójkę dzieci.