Wczoraj kupiłem nowe buty do biegania. Dwie pary. Sprzedawca był profesjonalistą :)
Jedne buty już zdążyłem wypróbować. Nogi pracują w nich zupełnie inaczej. Znacznie mniej wysiłku wkładam w unikanie nierówności i kamieni. Odbicie jest dynamiczne. Nawet nieco za bardzo - kilka razy sam siebie kopnąłem w kostkę. Będe musiał się przyzwyczaić do innej pracy stopy.
A na Maraton Londyński nie polecę. W każdym razie nie w 2010 roku. Zapisy zostały zakończone jeszcze zanim mi się ten pomysł pojawił się w głowie.
Trudno - jest wiele innych maratonów i w jednym z nich wystaruje w przyszłym roku.
Hough.
agonia65
21 maja 2009, 10:55Witam na pokładzie Vitalii i trzymam kciuki za dalsze zwalanie kg:) Widzę, że dobrze Ci idzie, oby tak dalej. A jeśli chodzi o maratony to w Polsce chyba też jakieś są:)Pozdrawiam, Gosia