Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wdech-wyyydeeech i porządek w głowie


Nie jem intuicyjnie, nie mam jeszcze wyrobionych zdrowych nawyków, to nie dzieje się (jeszcze) z automatu. Błędy żywieniowe, które doprowadziły mnie do początków otyłości nie były jednorazową pomyłką, lecz odbywały się przez długie lata. Otyłość była tylko tego skutkiem. Nie da się SKUTECZNIE zwalczyć skutku bez usunięcia jego przyczyn, gdyż ciało dąży do tego, co zna i wcześniej czy później będzie chciało do tego wrócić. Tylko całkowita rewolucja i sukcesywna zmiana żywieniowych kolein, na zawsze i nieodwołalnie są gwarancją uzyskania o utrzymania zdrowego fit ciała o dobrych proporcjach. 

Ale to nie jest kwestią tylko decyzji, ani stosowania jakiegoś ścisłego reżimu. To nauka zdrowego nowego życia. I to trwa. Można to porównać do sytuacji, kiedy na przykład, wycinają mi woreczek żółciowy i od tej pory muszę zacząć jeść określone pokarmy, a innych unikać. Na początku trzeba o tym myśleć, kontrolować to, ale po jakimś czasie po prostu staje się to normą. 

Dlatego uczę się tego by:

1) Chyba najważniejszy punkt, chociaż wydawałby się wcale nie tak istotny. Muszę jeść wystarczająco dużo białka i tłuszczu. Nawykowo jadłabym same węgle plus warzywa, bo lubię. Ale to zguba. Brak białka i tłuszczu skutkuje brakiem sytości i ciągłą chęcią do podjadania. W moim przypadku nie kompulsyjne napychanie się, czy jedzenie fast foodów, ale ciągłe przekąski są przyczyną nadwagi. A więc jeść. Zdrowo i dużo. Smacznie i sycąco. 

2) Nie zakazywać sobie. Słodyczy, słonych przekąsek, czekoladek, cukierków, rarytasów, uczt, wypieków, lodów, tortów, wina czy likierów. Nie mogą stać się normą i częścią codziennej diety. Nie mogą zastępować posiłków. Ale mogą i powinny być czasami dostępne w życiu, stać się elementem rytuału, czymś do podelektowania się, moją małą słabością, na którą sobie czasami pozwalam. Oczywiście, mogę do końca życia nie tknąć żadnych słodyczy, albo po zjedzeniu umierać na wyrzuty sumienia, ale jaki to ma sens? Jeśli na co dzień stosuje się zdrową dietę, to raz na jakiś tydzień zjedzenie czegoś niezdrowego nie zawali całego planu. 

3) Nigdy nie karać się za błędy. Owszem, na zjedzenie połowy blachy ciasta, dobra jest duża aktywność fizyczna, ale nie jako kara za grzechy, a raczej aktywna przyjemność po dołożeniu do pieca. To bardzo ważne, żeby jedzenie nigdy nie miało w głowie funkcji negatywnej. Jedzenie jest przyjemne i takim będzie, ale przede wszystkim rolą jedzenia jest odżywianie ciała. Więc dopóki nie wszamuję trucizny, wciąż jest to coś dobrego dla organizmu. 

4) Zwolnić. Oddychać. Odpoczywać. Odsunąć stres, gonitwę, zamęczanie się. Relaks w życiu jest ogromnie ważny. Reguluje pracę układu nerwowego, oraz hormonalnego. Brak spokoju może skutkować brakiem apetytu, ale nigdy zdrowym, fit życiem.  

5) Słuchać ciała. Zaufać mu. Nie oddać sterów, ale raczej łagodnie go prowadzić, niż tresować batem i narzucać ostry reżim. To jak z uczeniem dziecka chodzić. Ma prawo upadać. Może się poddać, bo jeszcze nie czas na samodzielność, ale może chcieć próbować. Patrzyć na to z troską i wsparciem. Nic nie wymuszać. Jeśli założę sobie, że chcę na przykład chudnąć kilogram na tydzień i będę liczyć te kalorie i ściśle się tego trzymać, to dopóki ciało się na to godzi, to jest OK. Ale jeśli zacznę po prostu być cholernie głodna? Nie czuć smaka na ptasie mleczko, tylko być głodna. Co wtedy? Nie ma mowy żeby głodzić organizm. On jest mądry. Jeśli czuję głód, to jem. Najlepiej białko. Syci. A to, że zjem tego dnia więcej niż CPM? To kolejnego dnia może nie będę odczuwać głodu mimo np. dużej aktywności. Pozwolić ciału decydować. Pod warunkiem, że to naprawdę głód. No i zastanowić się, czy jedzenie, które jadłam ostatnio to nie przypadkiem szybkie węgle, po których zaraz chce się jeść.

  • barbra1976

    barbra1976

    1 października 2021, 01:47

    Mam dokładnie tak samo z weglami, szybki głód po nich.

  • ognik1958

    ognik1958

    30 września 2021, 14:37

    Trudno ggeisha ty tu jesteś gospodarzem my się spieraliśmy na argumenty ale jeżeli będziesz tolerować niegrzeczność pani Cura będę zmuszony zapszestac tu wpisów

    • ggeisha

      ggeisha

      30 września 2021, 15:36

      Toleruję wszystkich w moich komentarzach. Dlatego mam otwarty pamiętnik.

  • CuraDomaticus

    CuraDomaticus

    30 września 2021, 14:12

    Też jestem z tych najchętniej węgle i warzywa. A to nie tak powinno ☺️, więc trzeba mi myśleć a to najlepiej w uprzednio a nie w wilczym głodzie - wiadomo jak wtedy skończę... Także tak ggeisha, tak, wszystko właśnie tak. (szkoda, że się ten ognik do Ciebie przykleił, unikam typa jak ognia - nomen... 😉)

    • ggeisha

      ggeisha

      30 września 2021, 14:15

      Team węgle, widzę :D Wilczy głód jest wtedy, kiedy się za mocno zepnie łańcuch i zwierz się zerwie. Trudno, trzeba o zwierza dbać i karmić. Pozdro :)

  • ognik1958

    ognik1958

    30 września 2021, 09:19

    Koleżanko gdybyśmy się nie znali jak łyse konie.. Hmm... nie trza być nienormalnym by w roczek zgubić te 40 kg nie mieć cofki i to od 9 latek ani nie wychodować sobie "przaciela" a od zdrowej dietki i codziennych ćwiczeń na swierzym powietrzu żadne nieszczęście mnie nie dopadło wręcz przeciwnie dużo gadać no i... komu te sądy i osady mówisz mnie który jest żywym zaprzeczeniem tych wszystkich obaw co wieszcza zgubę bo mówią o przyszłości i mogą dowolnie straszyć tylko po co ja mówię o doświadczeniach z własnego garbu i latek i to z perspektywy sporego zakresu czasu L

    • ggeisha

      ggeisha

      30 września 2021, 09:57

      Nie każę Ci się ze mną zgadzać. Zresztą Twój komentarz nie ma kompletnie nic wspólnego z tym, co napisałam.

  • kasiaa.kasiaa

    kasiaa.kasiaa

    30 września 2021, 07:15

    Bardzo szczegółowo do tego podchodzisz 🙂 Powodzenia 😊

    • ggeisha

      ggeisha

      30 września 2021, 07:33

      Tak już mam. Ścisły umysł :P

  • ognik1958

    ognik1958

    30 września 2021, 06:27

    hmm trudno mnie sie zgodzic by można było przy supernadwadze i nie mówie tu bynajmniej o tobie tylko o naszych niektórych kolezankach co beda czytac twoja opinie i by zbastowały z wysiłku i. jedynie wsłuchiwały sie w potrzeby własnego ciała i to jest taak jak doradzanie choremu na nowotwór ze to.... minie bez reżimu leczenia pod nadzorem doświadczonych lekarzy Jak już wspominałem mam brata który z waga 160 kg zachorował na covid i tylko ze był superuprzywilowany wyleczyli go w szpitalu MSW w Warszawie przez 6 miechy czyli z otyłością nie ma żartów a sam z takowego stanu tuszy i ciała wyszedłem jedynie w rezimie jadła i cwiczeń i.... kontroli i to w rok i...żyje ups,,, pozdro

    • ggeisha

      ggeisha

      30 września 2021, 07:32

      Jak już pisałam gdzieś wyżej, nie nadwaga, czy nawet otyłość są problemem i chorobą, ale brak ruchu i śmieciowe jedzenie. Nowotwory się wycina, natomiast nadmiar substancji zapasowych zgromadzonych pod postacią tkanki tłuszczowej trzeba stopniowo spalić. Nie da się tego zrobić w tydzień, miesiąc, czasem rok to za mało. Nikt normalny nie wytrzyma ostrego reżimu przez rok. A nawet jeśli mu się to uda, wróci do złych nawyków. A przynajmniej będzie miał taką ochotę. Można traktować swoje ciało jak dzikie zwierze w klatce. Głodzić go i raz dziennie walić jak batem aktywnością ponad jego siły. Wyhoduje się zdyscyplinowane ciało, które będzie posłuszne tak długo, jak długo będzie na łańcuchu pod kontrolą. W duchu będzie albo chciało się wyrwać, albo będzie stłamszone, zestresowane i przerazliwie smutne i zgryźliwe. A można zamiast tego wychować sobie z ciała przyjaciela. Szczęśliwego, pomocnego, mądrego i chętnego do współpracy. Komuś takiemu można z pełnym zaufaniem oddać stery, bez obawy, że zrobi jakąś głupotę i straci kontrolę podczas imprezy ładując w siebie tonę śmieci. Ono bez kontroli tego nie zrobi. Nie ma znaczenia, czy ma się 5, 10 czy 80 kg nadwagi. Ciało ma się jedno, a jaki ma się do niego stosunek wpływa na przyszłość. I tu nie ma lepsze, gorsze. Po prostu jest przyczyna i skutek.

    • roweLova

      roweLova

      30 września 2021, 08:49

      Może czas przyjąć do wiadomości, że każdy ma SWOJĄ drogę. Akurat ten opisany ggeisha jest trurbo mądry bo opiera się na pracy na przyczynach a nie tylko skutkach. Popieram w całości. I tez nie tylko na własnym przykładzie a w oparciu o wiedzę czerpaną od psychodietetyków. Opinia "ja tak zrobiłam więc moja droga jest najsłuszniejsza" mnie nie przekonuje.I jeszcze jedna mała prośba - używaj przecinków. Koszmarnie się Ciebie czyta bo ciężko poskładać sens w całość.

  • Trollik

    Trollik

    30 września 2021, 05:54

    Białko, tłuszcze i węglowodany są ciału potrzebne. I nie ma nic złego w zjedzeniu ciasta czy chipsów. Twoje punkty brzmią ja zalecenia mojej dietetyczki. Nie boje się jeść, nie mam wyrzutów sumienia a posiłki sprawiają mi radość, a najbardziej lubię po wieczornym rowerze owsiankę z 🍌 i masłem orzechowym dobrze po nie śpię, A jak m stres to garść chipsów ukoi mi nerwy

    • ggeisha

      ggeisha

      30 września 2021, 07:36

      :) Niby to proste i oczywiste, ale sama nieraz wpadałam w pułapki. Wolę sobie to wypunktować, żeby te oczywistości stały się moim życiem.

    • Trollik

      Trollik

      30 września 2021, 07:49

      Niby proste niby się wie, czasem rozum mówi jedno a ciało co innego

    • ggeisha

      ggeisha

      30 września 2021, 08:16

      Fakt. :/

  • Missai

    Missai

    29 września 2021, 23:27

    Ejmen :-). To, co opisujesz, jest normalnością, do której np. ja osobiście muszę wrócić. Takiego podejścia nam obu życzę :-D.

    • ggeisha

      ggeisha

      29 września 2021, 23:36

      Ejmen. Dość tych szaleństw. Czas znormalnieć :)