Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Rozszczepienie - powrót.


Austalia jest magiczna, ale mi pozostał nastrój rozkmin. Bo im dalej w las tym więcej drzew.

Tym razem wracam jak bumerang (bziummm - australijski akcent) do tematu ciała.

Od razu uprzedzam wszystkie protesty "to nieprawda, uogólniasz!", że piszę o tym, co dotyczy mnie i do mnie trafia. Nie jestem psychologiem i nie wypowiadam się za wszystkich.

No to start:

- brak uwagi od opiekunów we wczesnym dzieciństwie

lub

- warunkowanie uczuć: "mamusia/tatuś będą Cię kochać, jak będziesz grzeczną dziewczynką/chłopczykiem"

Znamy to?

Ależ skąd! Rodzice to świętość i nie wolno kwestionować tejże świętości. Jeśli coś boli i czuje się brak, to patrz punkt powyższy. 

Ciało.

Dziecko, maleńkie dziecko chce jedzenia, ciepła i uwagi. Nie rozumuje, nie wiąże faktów. Ono jest jednym pragnieniem. Żyje miłością. Chłonie miłość. I pokarm. To dwie jego potrzeby. Tak bliskie, tak oczywiste.

I teraz ZONK. Zabrano mu jedną z tych potrzeb. Najczęściej chodzi o uwagę i miłość. Bo gdyby brakowało jedzenia, to dziecko by nie przeżyło. A tak przeżyło, ale... tylko połowicznie.

Rozszczepienie.

Nie ma uczuć. Nie ma bliskości. Nie ma przytulania, zapewnień o miłości, o bezwarunkowej akceptacji i poparciu. Jest tylko pokarm. I co wtedy robi dziecko? Doznaje rozłamu. Żeby przeżyć, oddziela psychikę od ciała. Żyje dzięki jedzeniu, ale psyche zostaje zamurowana w piwnicy.

Dziecko dorasta.

Teraz jego ciało żyje oddzielnym życiem. Może te dwie cząstki rywalizują ze sobą? Kiedy ciało wygrywa, człowiek tyje ponad stan, nie kontroluje sygnałów od ciała (bo ciało jest dla niego czymś podłym, niskim, słabym). Kiedy ciało przegrywa, zostaje ujarzmione, stłamszone, wzięte za pysk. Teraz dieta. Teraz restrykcje. Teraz zamknij dziób, ja tu rządzę! Ta przepychanka może trwać latami. Nawet przez całe życie. Wieczny rozłam. Wieczna niezgodność. I przeciąganie liny.

Albo można dostrzec szansę ponownego powrotu. Połączenia. Zlania. Nie trzymam ciała za pysk. Słucham go. Szanuję. Doceniam. To na początek. Później zaczyna się przyjaźń. A może i miłość. A miłość to jedność. Jestem całością. 

To nie wina ciała, że człowiek żre jak świnia, że pomimo wyraźnych sygnałów "dość!" napycha żołądek. Że pomimo braku potrzeby wpycha w siebie pokarmy, które mu szkodzą. A później to ciało dostaje karę, za głupotę psychiki. Ciało to niesamowicie prosty i dobry mechanizm. Reaguje głodem, kiedy potrzebuje paliwa, jak kontrolka w aucie. Reaguje poziomem nasycenia. Reaguje apetytem na pokarmy, które zawierają substancje, czy minerały, których brakuje. Zamiast łykać tony chemii, warto wsłuchać się. Mam ochotę na czekoladę? Może brakuje mi magnezu? A może cukru? Tłuszczu? To tak łatwo rozstrzygnąć. I to rzeczywiście działa.

Powrót do ciała.

To poczucie. To czucie. Tak cholernie ważne. Wolny oddech aż z samego wnętrza. Relaks. I wtedy pojawia się ten sygnał. Wracam do domu. Jestem z ciałem. Jestem ciałem. Otulonym i pełnym. Odkrywam i doświadczam. Nie boję się być blisko. Nie boję się uczuć, otwartości, zranień. 

Witam w domu. 

  • kasiaa.kasiaa

    kasiaa.kasiaa

    16 stycznia 2023, 07:18

    Nie ma idelanego sposobu na wychowanie dzieci, bo nie ma idealnych rodziców, dziadków, dzieci. Zawsze z dzieciństwa pozostaje coś, co wpływa na nasze dorosłe życie. Tylko od nas zależy i naszej psychiki jak sobie z tym poradzimy. Jakbyśmy się nie starali to i tak dzieci nas ocenią po swojemu, jak my rodziców.

    • ggeisha

      ggeisha

      16 stycznia 2023, 08:13

      Dokładnie tak.

  • Sunniva89

    Sunniva89

    15 stycznia 2023, 11:13

    dodam jeszcze ze ciezko nam kochac to ciało skoro od malego mowi nam sie ze jest cos z nim nie tak, jestesmy za brzydkie, za niskie, za chude za grube, w kolko nasze cialo jest bombardowane negatywnymi komentarzami oraz falszywymi obrazami idelanych cial w telewizji i internecie. reklamy w kolko nam wmawiaja ze cos jest z naszymi cialami nie tak... potem ta psychika zawichrowana tymi idealnymi obrazami cial mści na swoim ciele ze ono takie nie jest.

    • ggeisha

      ggeisha

      16 stycznia 2023, 00:28

      No tak. Wszysko ma wyglądać ślicznie kosztem bólu i niewygody. Uśmiechać się a w środku gnić.

  • Sunniva89

    Sunniva89

    15 stycznia 2023, 11:11

    bardzo ciekawe rozkminy... przeczytałam z zainteresowaniem i sie zgadzam

  • Trollik

    Trollik

    15 stycznia 2023, 10:46

    Ciało wie dobrze czego potrzebuje. Często to okazuje kiedy czegoś brak lub nadmiar. Odwdzięczy die gdy wsluchamy sie i mądrze dostarczymy potrzebnego paliwa. Zemści się kiedy zrobimy coś przeciwk i będziemy je źle traktować

    • ggeisha

      ggeisha

      16 stycznia 2023, 00:29

      Tak.

  • Babok.Kukurydz!anka

    Babok.Kukurydz!anka

    15 stycznia 2023, 09:40

    ja się bardzo z tobą zgadzam. Moje dzieciństwo było pełne sprzeczności. Z jednej strony mama zawsze mówiła, ze kocha nas bezwarunkowo, a potem było: zjedz wszystko, nie szanujesz mojego gotowania, nie smakuje ci, nie mamy pieniędzy na inne jedzenie, musisz jeść co jest, nie odejdziesz od stołu póki nie zjesz, ucz się, zrób lekcję, bądź grzeczna, itp. Na miłość trzeba było sobie zasłużyć. Efekt? Do dziś jem na siłę, jem kiedy czuję się nie dość dobra, jem kiedy stoi przede mną, nie umiem skończyć jeść kiedy jestem pełna, bo przecież "nie będę mogła się iść bawić" jak nie zjem... Mam 37 lat a nie umiem odwinąć głowy z tego, co mi do niej wkładano przez całe dzieciństwo... Z resztą do dziś moja mama potrafi we mnie wmuszać jedzenie i zachowania, których nie chcę.

    • Trollik

      Trollik

      15 stycznia 2023, 10:49

      O właśnie to jedzenie na siłę i wywoływanie wyrzutów sumienia. Rodzice i dziadkowie kochali nas przez żywienie

    • ggeisha

      ggeisha

      16 stycznia 2023, 00:31

      Bo tak było. Oni kochali, bezapelacyjnie. Ale mieli takie wzorce i wydawało im się, że tak ma być. To absolutnie nie wina rodziców. To się ciągnie od pokoleń. Gdzieś została zagubiona zdrowa relacja z ciałem, z naturą.

  • Berchen

    Berchen

    15 stycznia 2023, 08:30

    tak jak na poczatku napisalas - kazde zycie jest inne, kazdy czlowiek, dziecko reaguje roznie. Mam dzieci w mojej grupie ktorym wybitnie brakuje milosci i bliskosci rodzicow, te moje akurat poszly w strone agresji w stosunku do innych, nieopanowanej, nieposkromionej agresji. Dziewczynka bije dzieci i w momencie uderzenia sama widzi co robi i jest sama swoim zachowaniem czasami przerazona, wstydzi sie, boi. Po miesiacach pracy z nia i jej zachowaniami widzimy efekty, a praca glownie polegala na daniu jej tyle naszej uwagi, czasu i ciepla ile jest to tylko mozliwe. Zaangarzowana byla tez specjalna pedagog, ktora tylko dla niej miala czas - to sa dni gdy to dziecko fruwa z radosci.

    • Berchen

      Berchen

      15 stycznia 2023, 22:27

      Dziekuje, pracuje w niemieckim przedszkolu.

    • ggeisha

      ggeisha

      16 stycznia 2023, 00:34

      To musi być bardzo trudne. Tak umieć czytać w dziecku. Bo samo nie powie. Dla niego jest naturalne, jak go traktują w domu, bo nie zna innego traktowania. Ciało domaga się czegoś innego, ale skoro nie dostaje, to się dostosowuje. U nas zamiast się przyjrzeć takim dzieciom, daje się im etykietkę "niegrzecznych" i stosuje kary i zastraszenia.

    • Berchen

      Berchen

      16 stycznia 2023, 05:45

      wszedzie kiedys tak bylo, czy w Pl nic sie nie zmienilo , nie wiem, mam nadzieje ze tak. Czy trudno, no trudno, jednak tu mamy mozliwosc blizej poznac rodzine, warunki zycia dziecka. Regularnie odbywaja sie rozmowy z rodzicami (oficjalny termin, nie te krotkie wymiany przy drzwiach). W przypadku problemow z dzieckiem proszeni sa rodzice o konsultacje z lekarzami, z logopeda, z ergoterapeuta. Jak wykluczone sa problemy zdrowotne - zostaje sfera emocjonalna i z tym sie pracuje. Powstal od okolo 20 lat specjalny zawod/program , w ktorym tez pracowalam- pedagog, ktorego godziny zajec sa osobno oplacane przez panstwo. Zeby dziecko dostalo te godziny musi byc przeprowadzona procedura, opinie roznych fachowcow. Wtedy przychodzi do przedszkola specjalnie do tego dziecka pedagog i towarzyszy mu w zabawie, uczac np. rozwiazywania konfliktow w inny sposob niz agresja. Uczy funkcjonowania w grupie , tego czego normalnie na ogol ucza sie dzieci w domu- wspolzycia z innymi, wyrazania potrzeb i uczuc. Jesli dziecko tego dalej potrzebuje skladany jest wniosek na taka pomoc tez do szkoly, wtedy takie dziecko ma tez wsparcie w szkole.

    • ggeisha

      ggeisha

      16 stycznia 2023, 08:19

      I tak być powinno. U mojej Młodej w klasie jest chłopiec, który ma zdecydowanie jakieś zaburzenia. Nie wiem, z czego wynikają, ale jest bardzo zaniedbany. Były akcje znęcania się nad zwierzętami, w szkole przeklina, wyzywa kolegów i koleżanki, przeszkadza w lekcjach, kompletnie nic sobie nie robi z poleceń nauczycieli. Co roku ma zagrożenia, że nie przejdzie do następnej klasy, ale nic sobie z tego nie robi, a nauczyciele go przepychają na dwójach, żeby mieć spokój. Żal mi chłopca, bo nikt go nie lubi, on o tym wie i tym bardziej to wzbudza jego agresję. Myślę, że jak tak dalej pójdzie, to wyrośnie z niego przestępca.

    • ggeisha

      ggeisha

      16 stycznia 2023, 08:20

      A tak na marginesie, w wieku 12 lat waży ponad 100 kg.