Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Mam doła...


Wiecie co?
Lubię czytać Wasz pamiętniki. Jakoś mnie to motywuje do tego, żeby sama dalej ciągnąć to co zaczynam, mimo, że kompletnie nie mam na to siły i ochoty. Zazdroszczę tak wielu z Was wytrwałości i tego, że potraficie same siebie zmotywować.
Jeszcze nawet nie zaczęłam, a magisterka już mnie przytłacza...Do tego praca, chociaż z niej jestem zadowolona i parę innych problemów natury osobistej. Dzisiaj dobiła mnie jeszcze jedna kwestia i muszę sobie najpierw wszystko poukładać w głowie. Mam załamkę, już dawno takiej nie miałam. Wszystko traci sens i najchętniej bym się położyła do łóżka i nie wstawała. Wiem, że niestety tak się nie da. 
Po dniu owsiankowym spadło mi ok. 1 kg, przede wszystkim woda, toksyny i wszystko co zalegało. Na drugi dzień czułam się o wiele lżejsza, co było na prawdę świetnym uczuciem. W ciągu dnia byłam trochę głodna. Był to mega cutt kaloryczny, więc jest to na swój sposób wyniszczająca dieta. Biorąc jednak pod uwagę, że to tylko taki jeden dzień, straty nie są moim zdaniem zbyt wielkie. Następnego dnia odżywiałam się już normalnie. 

***
W dzisiejszym dniu mało co tak na prawdę jadłam. W lodówce praktycznie światło i mleko więc też zjadłam jakieś płatki owsiane, bo już nie miałam kiedy zrobić zakupów. Generalnie będąc w swoim mieszkaniu mało co jem i raczej się pilnuje. Nie jem słodyczy, nie rzucam się na jedzenie. U rodziców jest jakaś masakra. Jakbym nie jadła tygodniami. Nie wiem w czym jest problem.
Miałam dzisiaj w planach poćwiczyć, ale na to też już siły nie miałam. Oglądałam serial. Na usprawiedliwienie dodam, że poczyniłam jakieś kroki w magisterce, bo znalazłam materiały, na których w weekend będę opracowywać koncepcję. 
Jutro, mam nadzieję, będzie lepszy dzień...oby.