znów tu jestem choć zupełnie nie mam czym się pochwalić jak to zwykle u mnie bywa - ciągle myślę o odchudzaniu, a zupełnie nic w tym kierunku nie robię.... może tylko zwracam większą uwagę na to co jem, staram się jeść mniej ale jak wiemy dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. Najgorsze jest to że mam naprawdę spory zapał do aktywności fizycznej - niestety uchodzi on ze mnie po powrocie do domu samej mi się nie chce nawet iść z kijkami ( inna sprawa że nie bardzo mam gdzie chodzić), a chętnych do towarzystwa brak. Cóż będę próbować dalej... z dobrych wiadomości dzisiaj rano ważyłam 98,5 niby niewiele a cieszy... mam nadzieję że jutro nie będzie więcej, bo moja mama świetne ciasta upiekła na Dzień Matki...
Niestety, choroba nie odpuszcza, i znając życie siły na jakąkolwiek aktywność fizyczną wrócą nie wcześniej niż za 2 tygodnie. Ale za to jem też niewiele...
Tak bardzo czekałam na długi weekend... Nawet urlop wywalczyłam.... Miałam odpoczywać, opalać się w grodzie, iść do lasu z kijami - jedna z nielicznych aktywności fizycznych, która sprawia mi frajdę... ale jak to zazwyczaj u mnie z planami bywa - wszystko na odwrót. Pogoda paskudna - co chwilę burze i deszcz, a ja z zapaleniem krtani leżę w łóżku... leżę czytam i myślę. Trochę sobie w internecie serfuję i przez przypadek jestem tutaj. A w moim życiu wszystko co ciekawsze dzieje się zazwyczaj przez impuls więc oto jestem. Ciągle mam zamiar zacząć się odchudzać i ciągle nic z tego nie wychodzi. Może tym razem waga drgnie. Potrzebuję motywacji, I kogoś kto wesprze dobrym słowem więc liczę na WAS A jest o co walczyć. Noszę rozmiar 48. Już rozmiar 46 by mnie ucieszył ( w tym rozmiarze dostępność fajnych ciuchów jest większa) a kto wie - może uda się więcej... A co do sposobu jak chcę to osiągnąć żreć mniej i trochę ruchu. No to zaczynamy