Czytałam, szperałam, analizowałam i wymyśliłam. Postanowiłam oprzeć swoją dietę na produktach o niskim indeksie glikemicznym. Lubię sama wymyślać co mam zjeść, więc odnalazłam listę produktów o niskim IG i z nich będę kombinować. Spróbuję przez jakiś czas zobaczymy co z tego wyjdzie. Cieszę się, że coś wymyśliłam, bo kiedy brakuje mi pomysłu to potrafię się poddać....
W piątek ważenie, ciekawe co to będzie... pociesza mnie fakt, że wczoraj przyjaciółka powiedziała mi, że znów schudłam (a widziałyśmy się 2 tygodnie temu). Fajnie, że widać, ale dziwi mnie to, że waga nie pokazuję jakiegoś spektakularnego spadku.
Tak się zastanawiam, czy upragniona waga sprawi, że będę w pełni szczęśliwa? Mam takie wrażenie, że właśnie tego mi brakuje, ale czy to nie jest zbyt przyziemne marzenie...
angelisia69
24 lutego 2016, 13:38wczoraj wlasnie w gazetce czytalam o diecie Montignaca czy jakos tak,wlasnie zeby jesc produkty o IG do 50.Ja tam w takie rzeczy niewierze,no bo skoro gotowana marchew czy buraki sa zakazane :/
godzinazero
24 lutego 2016, 15:07Myślę, że mi nie zaszkodzi, w najgorszym wypadku dalej będę stała w miejscu
snowflake_88
24 lutego 2016, 12:22Lepiej zwracać uwagę na ładunek glikemiczny, bo IG nie zawsze jest miarodajny, np. według IG lepsza jest czekolada od gotowanej marchewki, według ŁG odwrotnie, bo uwzględnia też wielkość porcji i zawartość węglowodanów. Jak lubisz to polecam cynamon, zmniejsza wyrzuty insuliny.
godzinazero
24 lutego 2016, 15:06Jeszcze się w to wszystko zagłębie, zawsze to dodatkowa wiedza, może mi się spodoba, dzięki za rady :)