Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 252


 Poniedziałek

Jak zwykle dokonuje wpisu z opoźnieniem, ale dopiero co zeszlam z rowerka szybki prysznic nakremowanie ciała i jestem. Jest  1.10 w nocy , ale rowerek musialam zaliczyć, bo bieganie nie wypaliło. Mąż wrócił później z pracy , a na dodatek zaczęło lać. 

Dziś wyciągnęłam moje córki na małe szybkie zakupy. A mianowicie wybralysmy sie do sklepu zoologicznego i zakupiłyśmy małe akwarium i rybki dla starszej. Suma sumarum o rybkach wspominala nam juz dobre trzy miesiace i mąż w koncu uległ. Bo ja osobiscie nie jestem zwolennikiem takich zwierzątek w domu. Ale starsza była w niebowzięta , że nawet obiad przy nich jadla i prawie caly dzień z nimi spędziła. 😊

Niech chociaz tyle ma z tego non stop siedzenia w domu. Wolałabym jej kupić albo przygarnać jakiegoś sierściucha albo kundelka, ale nadal nie wiadomo czy ma na nie alergie czy nie.  Wiec zostaly rybki choc tu tez jest kwestia alergiczna. Ale co tu zrobic gdy dziecko wykazuje od dluzszego czasu upragnioną chęć posiadania swojego zwierzątka.

Natomiast mloda dzis mnie rozłożyła na łopadki.😂 Sama założyła sobie koronę siostry i tak w niej paradowala i bawiła się w swoim "zamku" . Bynajmniej tak to wygladało😁

Menu:

Śniadanie : 1 i  1/2 kanapki  z masłkiem , 1/2 pomidora, 30g  ser feta, bazylia i pieprz)

Śniadanie2: banan. 

Obiad: nalesniki z czekoladą i pomarańczą (1 i 1/2 szt dużego naleśnika, czekolada 3 kostki, pomarańcza 1 szt, cynamon.)

Podwieczorek: salatka ( 1/2 pomidora ok 120g, szynka 3 plastry , kukurydza 5 łyżek, olej 1  łyżeczka , ziola pawanalskie,, pieprz.)

Kolacja : tacos z fasolą i kulurydzą ( tortilla 1 szt . duża, 2 łyżki fasoli, 3 łyżki kukurydzy , pomidor 1/2 szt. 1 plaster sera żółtego , łyżeczka oleju , 1/4 jogurtu naturalnego)

Aktywność:

- rowerek stacjonarny 18km po kolacji

A wpis konczę przed 6 rano , bo oczywiscie oko mi się przymknęło. :) Bo oczywiście jeszcze w trakcie jego ddokonywania z dwa razy wstawałam aby upolować komary. Normalnie masakra jak przez cale lato nie bylo w domu ani jednego to teraz codziennie jak sie kłade to musze wstawac i polować na te male cholerstwa. Starszą tak jednej nocy pogryzł że miała bombla na czubku nosa ,ramieniu ,dekoldzie , na uchu i nadgarstku. I to cholety wpadają przez drzwi wejsciowe jak sie wchodzi i wychodzi. Bo okna w dzień  do przewietrzenia mieszkania otwieram tylko te co mają moskitiery. Musimy to jakoś przeżyć .