Jakiś marazm mnie ogarnął. Nastawienie do diety baaardzo kiepskie. Mogłabym nawet powiedzieć, że zerowe. Nadal ćwiczę tak, jak ćwiczyłam i waga stoi. Może właśnie dzięki ćwiczeniom stoi a nie rośnie (zważywszy na brak diety).
Nastrój bardzo kiepski, jakieś deprechy łapię nie wiedzieć czemu. Może dlatego, że znów mam takie myśli - ile jeszcze przede mną kilogramów!!!! To chyba niewykonalne!!! itp. itd. buntuję się sama przeciwko sobie - "nie można przecież całe życie być na redukcji! no nie?"
Takie racjonalizacje podjadania i licznych odstępstw od diety. "Całe życie" - śmieszne.. przecież byłam na redukcji troche ponad miesiąc a już szukam usprawiedliwień i pretekstów.
Gosia291271
29 czerwca 2013, 16:00Dziękuje bardzo Luna. zbieram się, pomalutku ale sie zbieram.