Kolejny dzień walki o lepszą mnie... Liczy się komfort... w nocy padało więc i też fajnie się spało... Gosia spałą spokojnie.... Więc mój nastrój dziś jest lepszy... Śniadanko: kawa z mlekiem, kanapka z swojskiego chlebka z pomidorem, ogórkiem i szynką.Cieszy mnie kolejny fakt: 3 dzień bez słodyczy... W kuchni juz teściowa zabiera się za pieczenie ciast... Byle udało mi się jutro wytrwac..co ja mówię ... słodycze nie są mi potrzebne do życia... Liczę sie nowa lepsza ja.. a one...Sio... W szary kąt. Trzymajcie kciuki...
ziaba1
24 lipca 2010, 10:59trzymam kciuki za ciebie kochana :) wiesz że ja jeszcze niedawno też byłam uzależniona od słodyczy ale silna wola działa cuda!