pogoda taka jak widac na dworze, a moje zmagania z wagą powoli trafiaja na dobre tory. Przyzwyczajam się ponownie do roqwerka i powoli reguluje godziny jazdy na nim. Dzis 90 minut... Dietowo- prawie ok... dużo warzyw i owoców, mało tłuszczu , mało słodyczy-jak chce słodkie to staram sie pić herbatkę z 2 tabletkami słodzika... Powoli wystarcza... Ostatni posiłek przed 18 tez za mną przemawia. Dużo pije... Herbata czerwona, zielona, woda z cytryną, raz dziennie kawa... Zobaczymy... Pozdrawiam. trzymam kciuki za siebie i was drogieVitalijki...
cogitata
3 września 2010, 17:42hop hop... co tam słychać.. gdzie jesteś? chyba nie odjechałąś gdzieś daleko na tym rowerku:) hihih... swoją drogą zazdroszczę ze tyle pijesz.. ja ciągle zapominam..a jak mi się pic zachciewa to akurat nie mam czasu... teraz mam wogole impas bo brakło mi mineralnej.. jest aktualnie tylko dla malutkiej.. a z domu nie wyjde bo jest troszke przeziębiona i wole jeszcze dwa dni nie spacerkowac z nia.. wiec czekam na męża jak na zbawienie...mega spragniona..ehhe
cancri
1 września 2010, 19:24pogoda to mnie dobija. będzie dobrze ;]
ewelina50kg
1 września 2010, 19:06kroczkami do celu... :) tak trzymaj