ostatnio rzadko piszę...jakoś nastrój mi nie pomaga... Przez dwa dni byłam w pracy... a wczoraj to chyba straciłam milion kalorii biegałam jak głupia przez 6 godzin . Ludzie chcą mieć ciepło no i kupuja opał, a waga oddalona o jakieś 70 m od biura no i non stop w ruchu... Waga dziś 95,2... No cos ruszyło, ale ostatnio sobie folgowałam brak ćwiczeń...A łydki bolą mnie bardziej niż po 3 godzinnym wyczynie na rowerze... Masakra..Pozdrawiam
cogitata
10 października 2010, 10:57ja tydzien w którym wróciłam do pracy zakończyłam 1.2 kg spadkiem wagi wiec wiem co to znaczy.. tez sie nabiegam no i przez 6h nie usiadę wiec rozumiem...gratuluje spadku:)
KingaZnadwaga
10 października 2010, 10:08Powodzenia....!:)