Koniec udawania że u Mnie wszystko dobrze!
Czas w końcu przyznać rację pewnym Vitalijkom !
Nie będę ich wymieniać, bo było ich sporo!
Powiem, tak...
To co teraz tu piszę, nie jest pod wpływem chwili czy nerwów.
Ani jednego słowa nie będę żałować, które tu padnie.
karinafrankfurt
29 kwietnia 2008, 16:58Przykro mi sie zrobilo czytajac te slowa.Chce zebys wiedziala, ze nie tylko ty zawiodlas sie na swoich rodzicach (rodzicu)Wierze, ze pozwoli Ci to stac sie silna osoba. Zycze Ci abys pokonala nerwice i wyszla z tej koszmarnej sytuacji.
Grzyweczka
22 kwietnia 2008, 12:36gdy to czytam sie poryczałam. tak mi prykro :( Az miwstyud jak ja narekam na moją mamę, choc nic taiego nie robiła ;/ Wspóczuję Ci z całego serca i wierę, ze wytrwas i DASZ SOBIĘ RADE W ŻYCIU. Jesteś sliczną kobietą do tego mądra...3maj sie ciepło ;*****
Grzyweczka
22 kwietnia 2008, 12:36gdy to cytam sie poryczłam. tak mi prykro :( Az miwstyud jak ja narekam na moją mamę, choc nic taiego nie robiła ;/ Wspóczuję Ci z całego serca i wierę, ze wytrwas i DASZ SOBIĘ RADE W ŻYCIU. Jesteś sliczną kobietą do tego mądra...3maj sie ciepło ;*****
ssselcia
21 kwietnia 2008, 14:57Pokaż mamie że Cię to nie rusza co ona wyprawia bo ty masz już swoje życie - co do brata - co przeczytałam to naprawdę smutne że własna mama może coś takiego zrtobić swoim dzieciom - może kiedyś przejży na oczy... tylko oby wowczas nie bylo za pozno po czesci cie rozumiem sama kiedys "wyprowadzilam" sie z domu do odleglego wroclawia a wlasciwie wyprowadzilam bo blednie okreslone slowo wyrzucila mnie mama z domu po 2 latach plaka bym wrocila takze moja przejzala na oczy - moze i twoja tak zrobi - trzymaj sie cieplutko
optomed
19 kwietnia 2008, 20:08To przykre co Cię spotkało...tego nie da się zapomnieć...ale żyj nadzieją na lepsze jutro...bądż silna i NIGDY nie powiel swojej rodzicielki !Tego Ci życzę :)
fiona25
18 kwietnia 2008, 22:54Ale ,to jest fakt... wreszcie ktoś obalił mit "cudownej matki". widziałam kilka razy jak matki niszczą życie swoim córkom. to nie tylko ojcowie - wbrew pozorom
19Justyna87
18 kwietnia 2008, 21:45To dziwne ale jak czytałam Twój wpis to jakbym siebie z ponad kilkunastu lat widziała :( Tylko że moim problemem jest ojciec... Doskonale wiem co czujesz... Wiem co to nerwica... I szczerze Cię podziwiam że tak długo to ukrywałaś. Teraz już może być tylko lepiej. Masz wspaniałego męża i cudownych teściów.. w nich szukaj oparcia :* Pozdrawiam
Pigletek
18 kwietnia 2008, 20:50Prawie każda z nas narzeka na swoich rodziców to więcej, to mniej. Ja sama mam problem, choć z tatą. Na mamę nie mogę narzekać. Myślę, że w Twoim przypadku będzie lepiej jak się od swojej mamy odetniesz, bo kontakty z nią tylko Cię niszczą, a niepotrzebnie. Jesteś fajną dziewczyną i całe życie przed Tobą.
andziazet
18 kwietnia 2008, 20:32powiedziec, wiadomo ze roznie ci ludzie ocenia ale wazne ze nie gryziesz sie z tym sama ze mzoe wsrod wielu z nas znajdzie sie ktos kto bedzie mial podobne doswiadczenie kto bedzie mogl ci podac reke a mzoe znajdzie sie ktos komu ty bedzies zmogla poradzic w koncu powinnas byc z siebie dumna ze potrafilas mimo wszystko byc kims i cos osiagnac. niektorzy tego nie potrafia, niektorzy spadaja nizej bolesnie!!. jestes mloda jeszcz euda ci sie byc szczesliwsza!! ja wierze w teorje ze kto pier placze pozniej sie smieje i dowrotnie!! tlyko trzeba wlozyc w to troche pracy a ty juz duzo zrobilas!! powodzenia sloneczko
joanka77
18 kwietnia 2008, 18:24jestes dzielna, mądra, młoda i śliczna na pewno dużo w życiu osiagniesz!!
marciaa19
18 kwietnia 2008, 14:43jestes wspaniala ladna i madra dziewczyna.to po pierwsze i nigdy nie mysl inaczej.placze teraz jak bobr i jest mi bardzo smutno ze cie to spotkalo.wiem o czym piszesz bo moja ciotka jest chyba identyczna i faktycznie lekarz stwierdizl u niej ze powinno sie ja leczyc u psychiatry albo jnawet na oddziale ale sama przeciez nie pojdzie.powiedzial to jej mezowi ktory kocha ja bezgranicznie choc jest wykladowca na uczelni wyzszej daje soba pomiatac nic nie robi jak ciska w niego naczyniami albo bije go gdy on proweadzi auto.cisze sie ze wkoncu masz kochajaca rodzine i tate ktory pewnie cie mocno kocha i meza tesciow rodzenstwo. na twoim miejscu naprawde poszlbym do psychologa poprostu by pomogl Ci jakos wyrzucic niemile znaki w sercu po przebytym dziecinstwie.zostawiam ci moj nr gg 5833471 pisz (czesto jestem niewidoczna)jesli bedziesz chciala sie wygadac nieraz lepiej jest sie wygadac obcej osobie bo latwiej. masz wspanialego mezczyzne i on bedac w wojsku pamieta o swojej kochajacej zonie. wypelniajcie sie nawzajem miloscia a to was podniesie do gory:) pozdrawiam i sciskam Cie serdecznie
martigabi
18 kwietnia 2008, 14:20Gosiu ja mam podobny problem, nie chcę mówić na stronce jakie ja miałam dzieciństwo,ale do tej pory bardzo ale to bardzo boli wspomnienia...powiedziała że mogła mnie usunąć, a reszta była piekłem...(nieraz żałowałam że mnie urodziła) mam dwie córeczki i nie ma dnia żebym im nie powiedziała jak bardzo je kocham i że są najważniejszymi istotkami na świecie dla mnie i taty, (ja nie miałam ojca...okazał się draniem jak mu moja matka powiedziała że jest w ciąży) Trzymaj się Kochana jakoś wiem że to bardzo trudne pozdrawiam joaś
HaniaT
18 kwietnia 2008, 14:15Dziekuję bardzo za komplement :-)
Pauluszka
18 kwietnia 2008, 13:00Aż się łzy cisną do oczu jak to czytam :( A najgorsze jest to, że niektóre dzieci maja wszystko a tego nie doceniają :( Podziwiam Cię, że miałaś w sobie tyle samozaparcia i wiary, że udaje Ci się żyć mimo na pewno czasem wymuszanego uśmiechu. Ja kiedyś spotykałam się z chłopakiem z podobna przeszłością. Bardzo go kochałam ale nie udało mu się. Musiałam w końcu odejść bo był dla mnie zagrożeniem - tak bardzo potrzebował, żeby ktoś go kochał, że wpadł w obłąkaną zazdrość :( Życzę Ci jak najlepiej :*
murphy
18 kwietnia 2008, 12:01Ile jeszcze Twoja psychika jest w stanie wytrzymać? Uciekaj dziewczyno z tego domu jak najszybciej! Ona Cię nie dość że terroryzuje to przy okazji ewidentnie wykorzystuje! Przecież bez przerwy podwyższa opłaty i do tego zabrania korzystać z wody czy gazu! Ogromnie Ci współczuję! Jak nie masz możliwości zamieszkania w innym miejscu to życzę Ci, zeby czas który pozostał do wyjścia z wojska Twojego męża zleciał w mgnieniu oka. Pozdrawiam.
mobilizacja
18 kwietnia 2008, 10:52Cześć. Smutno mi jak czytam Twoj post. Naprawde mi przykro! Ale choc po częsci rozumiem Twoj ból. Moja mama tez była niechcianym dzieckiem. Gdy tylko sie urodziła, chciała ją wrzucic do rzeki! ktos zobaczył. nie udało się. Potem oddała ją. Niestety po kilku latach dom dziecka upomniał sie o matkę. Pobyt tam miał byc tylko pomoca w trudnej chwili.. a jej matka myslała, ze pozbedzie sie jej na całe życie. Gdy wróciła do domu, mając kilka latek, babcia wyszła za mąż. Mama nie zna swojego biologicznego ojca). Choć mama nie była jego córką, zaakceptował ją. Tylko on dbał o nią w domu. Babcia na każdym kroku dawała jej oznaki, że jej nie chce. gdy mama poznała mojego tate dopiero wyrwała się z domu. Niestety mieszkali u teściów. Matka taty nie akceptowała jej. Zyła kolejne dwadziescia pare lat w stresie. Dostała raka. Miała dwie poważne operacje. teraz jest na szczęscie dobrze...ale nikt nie przywróci jej tego co utraciła! moja mama jest wspaniałą osobą (choć ma pewne cechy charakteru, ktore wprost odpychaja!). Ale potrafi kochac całym sercem. Zatrzymała te zło tylko na sobie. Jeśli Ty urodzisz dziecko, to jestem przekonana, ze tez zabijesz to zło!
Basia8212
18 kwietnia 2008, 10:20Co u Ciebie? Obraziłas sie na mnie? Nic mi nie odpisałas :-(pozdrawiam
dora77
18 kwietnia 2008, 08:47aż mi sie plakać chce jak to przeczytałam, ale wierzę że jesteś dzielną kobietą i to zniesiesz i tak jak piszesz, masz wspaniałą teściową i o niej myśl jak o matce!!! a może z nią zamieszkaj? powodzenia
jokoona
18 kwietnia 2008, 08:17Przeczytałam twoją wstrząsającą "spowiedź"- musiała się przelać ta czara goryczy, że nie potrafisz już milczeć na ten temat. Musisz jak najprędzej się wyrwać z tego domu, KONIECZNIE!! (Nie możesz zamieszkać u teściów do czasu powrotu męża z wojska??) Niestety dzieciństwa nic ci już nie wróci, ale na przyszłość masz wpływ - i to duży. Wraz z mężem stworzycie szczęśliwą rodzinę (on na szczęście ma dobre wzorce z domu rodzinnego)- jestem o tym przekonana. Będę trzymała za ciebie (was) kciuki - tylko się nie poddawaj!!!!!
aniulciab
18 kwietnia 2008, 07:55to bardzo smutne... życzę, by w dalszym życiu podobne rzeczy nie miały miejsca :)