Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
padnięta


Dziś się narobiłam, że nawet zmęczona jestem Syn poszedł po tygodniu przerwy do przedszkola w końcu () chata wolna to trzeba zaszaleć. posprzatałam troche, odkurzyłam cały dół i schody i pokój "nowej dzidzi" i gabinet - i koniec bo zabrakło baterii, umyłam okno w łazience, umyłam 2 klozeciki i umywalkę i poprasowałam. Troche sie tego zebrało, na dodatek dałam jeszcze radę zrobic obiad i manicure oglądając jakies tam "odmóżdżacze" z babskich tv. Więc sporo tego dzisiaj było. Ale przynajmniej jestem zadowolona z siebie, sądząc z podskoków małej to tez tym ruchem była zadowolona. A i jeszcze miałam siłe pograć z Młodym w jego ulubione gry planszowe po powrocie z przedszkola. Super! I musiałam mu zrobic kanapki, takie jak w przedszkolu - sądząc po tym, jak je wszamał to chyba były takie jak w jego ulubionej instytucji. jejku, jaka ja jestem szczęsliwa, że on tak uwielbia przedszkole i to od samego początku!!!!ale ze mną podobno tez tak było
No dobra idę coś jeszcze zakąsić (wiem że pora troche późna), bo jutro jadę na badania krwi a robią dopiero od 8 więc żebym sie głodna nie obudziła z rańca. Trzymajcie kciuki za wyniki, na obiad pożarłam wątróbke i buraczki, więc mam nadzieję, że moja hemoglobina będzie jakoś wyglądać, choc ciut lepiej niz ostatnio (byle nie gorzej).
Słodkich snufff